Firmy szkolące zawodowych kierowców od dwóch tygodni nie mogą pracować

Od 6 kwietnia kierowcy, którzy chcą nabyć lub przedłużyć uprawnienie zawodowe, muszą wcześniej uzyskać elektroniczny profil kierowcy zawodowego (PKZ) zawierający informację o wykonanych badaniach lekarskich i psychologicznych oraz świadectwach kwalifikacji. Problem w tym, że wciąż nie działa system informatyczny łączący wydziały komunikacji, gdzie dokument jest generowany, m.in. z ośrodkami szkoleniowymi.
– Mieliśmy nadzieję, że ruszymy ze szkoleniami dla kierowców zawodowych przed świętami. Niestety tak się nie stało. Teraz nawet nie informujemy firm transportowych czy indywidualnie zgłaszających się klientów o tym, kiedy będą możliwe. Doradzamy stały kontakt – słyszymy od pracownika ośrodka ABC Szkolenia Paweł Żuchowski. Podkreśla, że w ostatnim czasie telefony w sprawie szkoleń nie milkną. Tłumaczy, że nie wystarczy, iż kierowca zdobędzie elektroniczny profil. Do systemu musi zostać podpięty też ośrodek szkoleniowy. Tylko wtedy wydział komunikacji będzie wiedział, że kierowca odbył wymagane szkolenie. – Wciąż nie mamy informacji, kiedy zostaniemy do niego przyłączeni. Dla nas to realne straty. Co tydzień zgłaszało się do nas ok. 20 kierowców na szkolenie. Koszt jednego to 900 zł – podlicza nasz rozmówca.
Ośrodek Szkolenia PHU „Atut” Michał Michalik codziennie miał zgłoszenia na kursy zawodowe dla kierowców od co najmniej kilku osób. – Dziś tylko odmawiamy i nie wiemy, jak długo to jeszcze potrwa – mówi nam pracownik. Jak tłumaczy, problemów wynikających ze zmiany przepisów jest więcej, bo dawniej to sam ośrodek wskazywał, jakie szkolenia musi przejść kierowca, by uzyskać lub odnowić uprawnienia, teraz określa to wydział komunikacji, który nie ma w tym doświadczenia, co będzie wydłużało proces. Pojawiły się też nowe książki ewidencji i kart szkoleń. Problem w tym, że jest tylko ich wzór, a nie są dostępne fizycznie.
W najgorszej sytuacji są firmy, które przeprowadzały wyłącznie szkolenia dla zawodowych kierowców. W tych praca stanęła zupełnie i wiele z nich zamierza domagać się od Skarbu Państwa naprawienia szkody. W nieco lepszej są ośrodki organizujące też kursy prawa jazdy czy wydające certyfikaty kompetencji zawodowych dla firm transportowych. Te jednak też podkreślają, że nie są w stanie zrekompensować nimi w pełni strat związanych z brakiem szkoleń dla profesjonalistów.
Maciej Wroński, prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska, szacuje, że w skali miesiąca uprawnienia wygasają średnio ponad 5 tys. pracowników z ponad 300 tys. wszystkich zawodowych kierowców w kraju. Eksperci podkreślają, że jeśli ta sytuacja będzie się przedłużać, może mieć to bardzo negatywne konsekwencje. W czasie pandemii kierowcy poruszający się po Polsce mogli bowiem nie mieć ważnych uprawnień. Gdy przestaną działać nadzwyczajne przepisy, będzie trzeba odświeżyć dokumenty w ciągu 60 dni. Firmy transportowe mają też coraz większe trudności z realizowaniem przewozów międzynarodowych, gdzie krajowe, pandemiczne ułatwienia nie działają. Kierowcy bez przedłużonych uprawnień są więc przesuwani do obsługi transportu krajowego. – Już dotychczas odczuwalny deficyt kierowców jeszcze bardziej się pogłębił – mówi Magdalena Szaroleta, dyrektor sprzedaży w Raben Transport.
DGP zapytał resort infrastruktury, kiedy problem z dostępem do systemu zostanie rozwiązany i kto ponosi winę za całą sytuację. Do zamknięcia tego wydania nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania. ©℗