Dotychczasowa prezes GDDKiA w Gdańsku jako szefowa PAŻP musi zatrzymać uciekającą załogę. Inaczej grozi nam paraliż w powietrzu.
Dotychczasowa prezes GDDKiA w Gdańsku jako szefowa PAŻP musi zatrzymać uciekającą załogę. Inaczej grozi nam paraliż w powietrzu.
Czwartkowa dymisja Janusza Janiszewskiego, który był szefem Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej od lipca 2018 r., oznacza, że w resorcie infrastruktury zmniejszają się wpływy nadzorującego tę instytucję wiceministra Marcina Horały. W ostatnim czasie mocno wspierał dotychczasowego prezesa agencji w sporze z kontrolerami ruchu lotniczego. Minister Andrzej Adamczyk uznał jednak, że Janiszewski musi odejść, a na jego miejsce powołał Anitę Oleksiak, która do tej pory nie miała do czynienia z lotnictwem. Była m.in. szefem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku czy Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. W przeszłości z ramienia Inspekcji Transportu Drogowego miała m.in. doprowadzić do upaństwowienia systemu ViaToll.
Przed Anitą Oleksiak stoi niełatwe zadanie, bo w ciągu miesiąca musi zapanować nad buntem w firmie. Aż 175 z 208 osób odpowiadających za nawigację samolotów nie przyjęło nowych warunków wynagradzania ze zmniejszonymi płacami. Dotychczasowy szef PAŻP Janusz Janiszewski tłumaczył, że obniżki są konieczne, bo w związku z trwającą dwa lata pandemią wpływy agencji znacznie spadły. W zależności od indywidualnego doświadczenia kontrolerzy mieli zarabiać miesięcznie od 20 do 40 tys. zł. Średnie wynagrodzenie pracownika wieży w Warszawie miało zaś wynosić 33 tys. zł brutto.
44 kontrolerom 31 marca upłynął okres wypowiedzenia. Kolejnym 130 pracownikom mija on pod koniec kwietnia. Oznacza to, że od maja grozi nam paraliż nieba nad Polską. Takiego scenariusza nie wyklucza Eurocontrol, Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej, która przyznaje, że w przypadku zbyt małej liczby kontrolerów samoloty lecące tranzytem będą musiały omijać nasz kraj.
Jedną z osób, które przestały pracować w PAŻP 1 kwietnia, jest szef związku kontrolerów Maciej Sosnowski. – Odchodzimy z pracy, bo nie godzimy się na to, co się dzieje w PAŻP. Sposób, w jaki ostatnio firma była zarządzana, a także podejście do bezpieczeństwa sprawiały, że my jako kontrolerzy nie czujemy się bezpiecznie, wykonując ten zawód, i nie mamy właściwego wsparcia w pracodawcy. Jesteśmy m.in. szykanowani za zgłaszanie nieprawidłowości – mówi DGP Sosnowski. Związkowcy oprócz kwestii zarobków problem bezpieczeństwa akcentowali bardzo mocno. Twierdzili m.in., że prezes Janiszewski z oszczędności nadużywał trybu jednoosobowej obsady wież kontroli lotów.
– Ministerstwo wykonało krok w dobrym kierunku i odwołało człowieka, z którym nie można było dojść do porozumienia. Miejmy nadzieję, że uda się porozumieć z nową panią prezes i w efekcie pasażerowie polecą w maju na majówkę. Nie wiadomo jednak, jak długo potrwają rozmowy – dodaje Sosnowski. Liczy, że nowa szefowa PAŻP wkrótce zaprosi go na negocjacje.
Rzeczniczka PAŻP Agata Król mówi, że tuż po objęciu nowej funkcji prezes Oleksiak zaczęła rozmowy z kontrolerami. Według przedstawicieli agencji część z 44 pracowników, którym 31 marca wygasała umowa o pracę, w wyniku pierwszych negocjacji miała zadeklarować chęć pozostania. Rzeczniczka na razie nie chciała powiedzieć, dla ilu osób otwiera się możliwość powrotu i jakie stawiają warunki.
Jak się dowiedzieliśmy, dziś odbywa się kolejna tura negocjacji m.in. w sprawie regulaminu wynagradzania. Powstaje pytanie, czy nowe władze PAŻP znajdą środki na to, by płace kontrolerów utrzymać na dotychczasowym poziomie. – Pani prezes próbuje się rozeznać w możliwościach w tej kwestii – mówi Agata Król. Poprzedni szef PAŻP szacował, że spełnienie żądań płacowych kontrolerów oznaczałoby, iż w ciągu trzech lat trzeba by znaleźć 165 mln zł.
PAŻP na pewno czekają trudne miesiące. Już w 2020 r., czyli w pierwszym roku pandemii, wyczerpała większość zapasów pieniędzy zgromadzonych na kontach. W efekcie musiała się ratować dwoma kredytami – obrotowym i inwestycyjnym. Ich łączna wartość to 800 mln zł. Spłata kredytu ma się rozpocząć w tym roku. Sytuację lotnictwa, w tym także PAŻP, komplikuje też wojna na terenie Ukrainy. W efekcie na powrót ruchu lotniczego i związanych z tym wpływów możemy poczekać jeszcze dłużej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama