Wiemy już dokładnie, gdzie kosztem ok. 35 mld zł rząd chce budować nowe lotnisko, które według zapowiedzi ma się stać głównym portem przesiadkowym dla mieszkańców tej części Europy. To położony na zachód od wsi Baranów teren zbliżony kształtem do prostokąta o wymiarach 8 km na 5 km. Choć inwestycja ma ominąć gęściej zabudowane rejony, kościoły czy cmentarze, to nie uda się uniknąć wyburzeń domów i związanych z tym wysiedleń około tysiącamieszkańców.

Jednak ogłaszając tę niezwykle ważną dla lokalnej społeczności decyzję, władze spółki CPK oraz odpowiedzialny za inwestycję wiceminister infrastruktury Marcin Horała popełnili błąd. Decyzji nie przekazali mieszkańcom osobiście. Na spotkanie do remizy strażackiej w Baranowie wysłali podwładnych. To m.in. dlatego spotkanie z mieszkańcami zamieniło się w wielką awanturę z rzucaniem jajkami. Oliwy do ognia dolał nieprzebierający w słowach szef AgroUnii Michał Kołodziejczak (rolnik spod Sieradza), ale na spotkaniu liczebnie dominowali mieszkańcy, którzy mają mnóstwo obaw w związku z szykowanymi wywłaszczeniami. W procedowanej teraz ustawie o gospodarce nieruchomościami rząd chce bowiem odejść od tzw. zasady korzyści, która określa, że grunt wycenia się według sposobu przyszłego użytkowania. Władza zorientowała się, że za dominujące tam grunty rolne musiałaby zapłacić fortunę. Już teraz z powodu bliskości autostrady A2 jest presja na stawianie w tej okolicy np. magazynów firm logistycznych, co zdecydowanie podwyższa wartość ziemi. Teraz mieszkańcy boją się, że po zmianie prawa wyceny będą nawet niższe, niż wynikałoby to z wartości rynkowej. Wszystko przez to, że teren przyszłego lotniska jest na razie zamrożony dla inwestycji, a właściciele pól otrzymają za nie tyle, jakby to były działki wyłącznierolne.
Jednocześnie wiceminister Horała wciąż podaje nierealne terminy ukończenia inwestycji już za sześć lat. Zastrzega przy tym, że byłoby to duże osiągnięcie, bo w Europie nie udało się nigdy tak szybko skończyć tak dużego przedsięwzięcia. Nierealność założeń spółka potwierdza choćby w przesłanym w zeszłym tygodniu liście do mieszkańców Baranowa. Przyznaje w nim, że według harmonogramu decyzja lokalizacyjna, która w 100 proc. potwierdzi położenie lotniska i będzie oznaczać wywłaszczenie działek, zostanie wydana w III kw. 2023 r. Jednocześnie spółka w tym samym roku chce zacząć budowę, choć jak zaznacza minister Horała, na razie będą to prace przy niwelacji gruntu czy usuwaniu roślinności. A co z projektowaniem? Pełnomocnik przyznaje, że ten etap też na dobre będzie można rozpocząć w 2023 r. Wynika z tego, że budowa zacznie się bez żadnego projektu. W praktyce będą to tylko pozorowane roboty. Ten zapowiadany harmonogram potwierdza przypuszczenia wielu obserwatorów, że z powodu wypadających wtedy wyborów rządowi zależy jedynie na symbolicznym wbiciu łopaty. Kalendarzowi wyborczemu najwyraźniej jest podporządkowana też zapowiadana od dawna data otwarcia portu w 2027 r.
Inwestycję trudno będzie też zrealizować z braku konsensusu politycznego w tej kwestii. Podziały wśród polityków najważniejszych opcji w ostatnim czasie ogniskują się także wokół budowy CPK. Rząd chce pokazać, że to kluczowe przedsięwzięcie, które pozwoli się rozwinąć Polsce i doprowadzi do tego, że oprócz Polaków na inne kontynenty będą z Baranowa wylatywać także mieszkańcy ościennych krajów. Spółka CPK przypomina też, że w 2019 r. Lotnisko Chopina było bliskie osiągnięcia granicprzepustowości.
Opozycja podnosi, że na razie Polski nie stać na taką inwestycję, a szykowane na ten cel miliardy powinno się przeznaczyć na ważniejsze cele, choćby na służbę zdrowia. Cezary Grabarczyk, były minister infrastruktury w rządzie PO-PSL, przyznaje, że za czasów jego urzędowania w resorcie powstała analiza, według której budowa nowego lotniska miałaby sens. Zaznacza jednak, że pandemia wszystko zmieniła, a LOT, który jest głównym klientem CPK, jest teraz w fatalnej kondycji finansowej. Nasz narodowy przewoźnik przed epidemią rozwijał się dość szybko. W 2019 r. obsłużył 10 mln podróżnych, jednak w tym roku obsłuży zaledwie 4 mln. Na wynikach firmy odbija się m.in. znaczne załamanie podróży, ograniczenie lotów biznesowych idrastyczne ograniczenie wielu lotów dalekiego zasięgu.
Spółka CPK podkreśla, że Test Prywatnego Inwestora, który był aktualizowany w połowie tego roku, zakłada stopę zwrotu CPK na poziomie ok. 10 proc. Część ekspertów apeluje jednak do spółki, by ujawniła założenia, które leżały u podstaw tych wyliczeń. Z kolei niedawno minister Horała przyznał też, że w obawie przed błędną interpretacją resort nie ujawni najnowszych prognoz lotniczych wykonanych dla Polski przez Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA).
W przypadku CPK przydałoby się wreszcie zejść na ziemię w kwestii realności harmonogramów. Przed wykonaniem masterplanu lotniska, w którym zostaną przeanalizowane też najnowsze prognozy ruchu, przydałby się też lepszy dialog z mieszkańcami. Bez współpracy z nimi tak wielkiej inwestycji nie da się zrealizować. ©℗
Minister Horała przyznał też, że w obawie przed błędną interpretacją resort nie ujawni najnowszych prognoz lotniczych wykonanych dla Polski przez Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych