Wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniu przewoźników, nawet jeśli w jakiejś części naraziliśmy interesy Skarbu Państwa. Przecież nie możemy traktować wszystkich jak złodziei. Nie dajmy się zwariować - uważa Stanisław Żmijan, przewodniczący sejmowej komisji infrastruktury.
Wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniu przewoźników, nawet jeśli w jakiejś części naraziliśmy interesy Skarbu Państwa. Przecież nie możemy traktować wszystkich jak złodziei. Nie dajmy się zwariować - uważa Stanisław Żmijan, przewodniczący sejmowej komisji infrastruktury.
Trwało to długo, bo materia skomplikowana. Doświadczenia funkcjonującego systemu poboru opłat viaTOLL wywoływały wiele negatywnych emocji w branży transportu samochodowego. Do zmiany tego systemu potrzeba było dużego zaangażowania zarówno tych, których dotyczy pobór opłat, ale także nas, posłów, którzy kilka lat temu przygotowaliśmy tę ustawę. Bardzo często życie pokazuje, że trzeba zmieniać regulacje prawne, które wcześniej wydawały się optymalne. Nowe przepisy powinny wszystkich zadowalać. Dla mnie jest to powód do satysfakcji, ponieważ do tej pory system poboru opłat był odbierany jako system karania. I to odczucie mam nadzieję się zmieni.
Przecież ustawy wprowadzającej w Polsce e-myto nie robiliśmy sami, za zamkniętymi drzwiami. Pracowaliśmy nad nią z udziałem naprawdę szerokiej reprezentacji strony społecznej i po trudnych negocjacjach osiągaliśmy konsensus dotyczący kształtu proponowanych zmian. Tylko że gdy je uchwalaliśmy, mieliśmy koniunkturę gospodarczą. W czasach dekoniunktury system karania za brak opłat drogowych, w opinii przewoźników, stał się nie do wytrzymania.
I to był błąd z naszej strony. Zwracali na to uwagę rzecznik praw obywatelskich i Trybunał Konstytucyjny, i to naprawiliśmy. Teraz odpowiedzialność za nieuiszczenie e-myta w zdecydowanej większości przypadków będzie ponosił użytkownik systemu, czyli przedsiębiorca. I to jedna z najważniejszych zmian, jakie wnosi nowelizacja. Nie ulega bowiem wątpliwości, że to posiadacz pojazdu odpowiada za prawidłowe uiszczanie opłat: podpisanie umowy, wyposażenie pojazdu w urządzenie viaBOX i zapewnienie środków na rachunku. Nie można za to karać kierującego. On będzie odpowiadał tylko za to, co do niego należy, a więc za wprowadzenie do urządzenia viaBOX złych danych o dmc pojazdu, co może skutkować zaniżaniem opłat.
To pracodawca jest zobowiązany dopilnować pracownika. Dlatego nie mamy wątpliwości, że rozwiązanie, jakie przyjęliśmy w tej nowelizacji, jest wystarczające. Radykalnie zmniejszyliśmy też wysokość kar za brak opłaty. Zeszliśmy z poziomu 3 tys. do 500 zł dla samochodów osobowych z przyczepą, a dla ciężarówek do 1,5 tys. zł. Kary dla kierowców za wprowadzenie do urządzenia nieprawidłowych danych o dmc pojazdu także obniżyliśmy z 1,5 tys. zł do 750 zł w przypadku ciężarówek i do 250 zł dla kierowcy auta z przyczepką. Poza tym wprowadziliśmy zasadę: jedna doba, jedna kara. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że kumulacja kar naliczanych za każdą przekroczoną bramkę prowadziła do absurdu. Wychodziły potężne kwoty i stawiały, szczególnie małe firmy rodzinne, w obliczu upadłości. Co więcej, ustawa przewiduje zlikwidowanie rygoru natychmiastowej wykonalności dla decyzji o nałożeniu kary administracyjnej. Kara będzie uiszczana w ciągu 21 dni od dnia, w którym decyzja stanie się ostateczna. Ważną zmianą jest też wprowadzenie okresu przedawnienia. Kary będą się przedawniać po upływie sześciu miesięcy od dnia naruszenia. Wprowadzono też abolicję. To poważne zmiany, korzystne zarówno dla przewoźników, jak i kierowców.
Opłatami za przejazd po określonych drogach są obciążeni wszyscy posiadacze pojazdów lub zespołów pojazdów, o ciężarze całkowitym powyżej 3,5 tony. To zasada generalna, z wyłączeniem wszelkiego rodzaju służb ratunkowych czy pojazdów zajmujących się utrzymaniem tych dróg. Musimy pamiętać, że ten system został po to wprowadzony, aby zapewnić Krajowemu Funduszowi Drogowemu określone przychody. Przecież w kolejnej perspektywie na lata 2014–2020 mamy określone inwestycje do wykonania, na które potrzebujemy funduszy.
Tak uważam. Zwłaszcza nie powinniśmy rezygnować z opłat od kierowców zagranicznych korzystających z naszych dróg. Poza tym, jak zrobimy wyjątek np. dla samochodów turystycznych, to będą się upominać inne grupy.
Oznakowanie dróg jest kwestią nowelizacji odpowiednich rozporządzeń, więc z natury rzeczy nie mogło być przedmiotem prac posłów. Chociaż zostały wprowadzone dodatkowe znaki D39a i T34, które informują o drogach płatnych.
Mogę tylko powiedzieć, że na pewno zainteresuję się tym problemem, choć są to niedociągnięcia, które musi naprawić minister właściwy ds. transportu.
Dyskutowaliśmy nad tym. Rozważaliśmy wprowadzenie jakiegoś krótkiego terminu na wniesienie zaległych opłat, ale wyzwaniem jest duży udział ruchu tranzytowego. Ten okres na uzupełnienie opłaty nie mógłby być duży. Poza tym prawo dopuszcza nie tylko możliwość rozliczania się w systemie przedpłaconym, gdzie płaci się z góry, ale też w systemie z odroczoną płatnością. Z tej drugiej możliwości korzysta tylko ok. 20 proc. użytkowników, bo przeszkodą są wysokie gwarancje. Mam nadzieję, że przyjdzie czas, że my te proporcje zmienimy, bo w systemie odroczonej płatności nie ma tego problemu.
Sprawa abolicji wzbudzała ogromne kontrowersje już na etapie prac komisji. Propozycja Senatu została przez nas przyjęta i zaakceptowana tak naprawdę tylko z tego względu, że jest najbliżej zasady równości wobec prawa.
Nie powiedziałem, że realizujemy zasadę równości wobec prawa, tylko że takie rozwiązanie jest najbliżej tej zasady. Tutaj nie ma dobrego rozwiązania. Na coś trzeba było się zdecydować. Poza tym przy okazji abolicji jest jeszcze drobna, ale ważna kwestia: system poboru opłat viaTOLL nie posiada funkcji naliczania zaległych opłat i to też braliśmy pod uwagę.
Przedstawiciel firmy Kapsch, która jest operatorem systemu, deklarował, że jest to do zrobienia. Z tym że spowoduje wyraźne odsunięcie w czasie wejścia w życie ustawy, która jest korzystna dla polskiego transportu i bardzo oczekiwana przez środowisko przewoźników.
Mam świadomość, że nie jest to idealna sytuacja. Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, które daje szansę na nowy początek. Abolicja w takim kształcie naraża też na szwank interesy KFD. Nieuczciwi przedsiębiorcy, którzy wiedzą, że za trzy miesiące postępowania o zapłacenie e-myta i tak zostaną umorzone, mają pokusę, by nie płacić go teraz w ogóle. Wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniu przewoźników, nawet jeśli w jakiejś części naraziliśmy interesy Skarbu Państwa. Przecież nie możemy traktować wszystkich jak złodziei. Nie dajmy się zwariować.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama