Z powodu ślimaczących się remontów linii PKP na niektórych trasach LOT wykorzystuje monopol i winduje ceny. Ryanair do konkurencji nie zamierza stawać.
Z powodu ślimaczących się remontów linii PKP na niektórych trasach LOT wykorzystuje monopol i winduje ceny. Ryanair do konkurencji nie zamierza stawać.
Na kłopoty komunikacyjne i drożyznę w transporcie ostatnio narzekają zwłaszcza na Pomorzu Zachodnim. Z powodu prac na torach podróż koleją ze Szczecina do Warszawy wydłużyła się do 7–8 godzin. W tej sytuacji najwygodniejszym rozwiązaniem – zwłaszcza dla tych, którzy mają coś do załatwienia w stolicy – jest podróż samolotem. LOT na tej trasie nie ma jednak konkurencji lotniczej. Wykorzystuje też niedomagania kolei i winduje ceny. Za bilet w dwie strony kupowany z niedużym, np. trzydniowym wyprzedzeniem, trzeba zapłacić ok. tysiąca zł. W przypadku rezerwacji miejsc dwa tygodnie przed podróżą przelot w obie strony też nie jest tani – to wydatek ok. 600 zł.
– Jednocześnie LOT reklamuje rejsy po całej niemal Europie w cenach 199– –399 zł. Coś tu chyba nie gra – skarży się nasz czytelnik. Przewoźnik nie ukrywa, że stawia na rynkowe ceny. W czasie posiedzenia jednej z komisji sejmiku Pomorza Zachodniego Anna Szostakowska z biura siatki połączeń PLL LOT mówiła wprost: „Połączenie kolejowe jest w tej chwili tak długie, że nie jest konkurencyjne w stosunku do połączenia lotniczego. I my to również bierzemy pod uwagę przy kształtowaniu cen”.
Rzecznik LOT-u Krzysztof Moczulski mówi, że tak jak każdy sieciowy przewoźnik lotniczy spółka stosuje dynamiczną taryfę, która jest m.in. uzależniona od popytu. Przyznaje też, że nie można zapomnieć o rosnących kosztach.
– Ceny ropy wzrosły od połowy 2020 r. z ok. 15 do 95 dol. za baryłkę. Równie wysoki wzrost dotyczy cen certyfikatów CO2. Ich wartość od marca 2020 r. do dzisiaj wzrosła z ok. 17 do prawie 60 euro – podkreśla.
Eksperci przyznają, że w czasie pandemii LOT odnotowuje duże straty i dlatego wykorzysta każdą szansę do zarobku.
Szczecinianie pamiętają jednak, że przed kilku laty na trasie do Warszawy latał też Ryanair, który oferował znacznie tańsze bilety. Rejsy zlikwidowano w 2019 r. Michał Kaczmarzyk, szef polskiej spółki córki irlandzkiego przewoźnika, mówi DGP, że firma nie ma planów przywrócenia tego połączenia. Są dwa najważniejsze powody. Działania przedsiębiorstwa Porty Lotnicze, czyli zarządcy Okęcia, który przesuwał samoloty Ryanaira na stanowiska mocno oddalone od terminalu. W efekcie przewoźnik nie nadążał wypełniać swoich założeń, według których samolot ma stać na płycie lotniska tylko 20–25 minut, a potem wykonuje kolejny rejs. Jak się też dowiedzieliśmy, samoloty na trasie Warszawa – Szczecin nie zawsze były tak wypełnione, jak sobie życzył przewoźnik. Dysponuje on zaś tylko dość dużymi boeingami, które mieszczą ok. 190 foteli. Na mniej popularne rejsy nie mógł podstawić mniejszych maszyn.
Tymczasem na sprawną podróż pociągiem na trasie Szczecin – Warszawa jeszcze poczekamy. Kolejarze muszą skończyć prace na dwóch odcinkach – ze stolicy do Poznania i z Poznania do Szczecina. Dramatycznie opóźnia się przebudowa zwłaszcza tego pierwszego odcinka. Zaczęła się w 2017 r. i według zapowiedzi spółki PKP Polskie Linie Kolejowe główne prace miały się skończyć w 2019 r. Wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel w odpowiedzi na interpelację poselską przyznał, że planowym teraz terminem zakończenia prac jest końcówka 2022 r. Do opóźnień przyczyniły się m.in. kłopoty finansowe jednego z wykonawców.
Opóźnienie ma też rozpoczęta w 2018 r. przebudowa torów z Poznania do Szczecina. Zamiast pod koniec 2022 r. może się skończyć dopiero rok później.
Dodatkowo od połowy grudnia szczecinianie będą musieli się liczyć z bardzo niewygodnym rozkładem. Poranny ekspres „Chrobry” do Warszawy zamiast ok. godz. 5.30 będzie wyjeżdżał o 3.37.
Niedomagania kolei LOT wykorzystuje też na innych trasach krajowych. Choćby z Wrocławia do stolicy. Prawie siedem lat temu, po zakupie składów Pendolino, przejazd na tej trasie udało się skrócić do ok. 3,5 godziny. Teraz znowu trwa dłużej – niecałe 4 godziny. Do tego przyczyniają się m.in. kolejne prace na Centralnej Magistrali Kolejowej oraz przebudowa jednego z przystanków na obrzeżach Wrocławia.
– Prace w tym miejscu prowadzone są nieudolnie i w efekcie mają poślizg. Nieprzygotowanie tak drobnej inwestycji wydłużyło czas przejazdu na tej kluczowej trasie o 10 minut. Ostatnio takie sytuacje występują też na innych liniach – mówi Piotr Malepszak, były wiceprezes CPK, który wcześniej w spółce PKP PLK odpowiadał za rewitalizacje torów. Z kolei spółka PKP Intercity z roku na rok ogranicza na trasie Warszawa – Wrocław liczbę składów pendolino, które osiągały najkrótszy czas przejazdu. Z czterech par kursujących tam przed laty została już tylko jedna.
Według Mirosława Siemieńca, rzecznika PKP PLK, prace koło Wrocławia wydłużyły się ze względu na trudne warunki gruntowe. Zapewnia, że od połowy grudnia przejazd na tej trasie skróci się o 10–12 minut.
Przy braku dobrej oferty kolejowej na trasie Warszawa – Wrocław LOT też zyskuje. Codziennie utrzymuje tam cztery–pięć par połączeń, a rejsy nie należą do tanich. Za bilet w dwie strony, kupowany z trzydniowym wyprzedzeniem, trzeba zapłacić nawet 1400 zł.
Do 2017 r. ze stolicy do Wrocławia też latał Ryanair. Z rejsów zrezygnował przez wspomniany konflikt z Lotniskiem Chopina. Przewoźnik utrzymuje tylko kilka tras krajowych omijających stolicę, np. z Krakowa do Szczecina czy do Gdańska.
Docelowo podróże pociągami po Polsce mają znacznie usprawnić szykowane przez spółkę CPK tzw. szprychy kolejowe. Jako jedna z pierwszych ma powstać szybka trasa z Warszawy przez Łódź do Wrocławia, która skróci czas przejazdu ze stolicy na Dolny Śląsk do ok. 2 godzin. Ma powstać już w 2027 r., ale zdaniem ekspertów to nierealny termin.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama