Po protestach mieszkańców GDDKiA będzie szukać nowego korytarza wschodniej części wielkiego ringu wokół Warszawy.

„Zamierzamy przeanalizować ponownie korytarze (…), uzupełnić o aktualne dane, szukając racjonalnych rozwiązań, akceptowalnych zarówno pod kątem ruchowym, komunikacyjnym, społecznym, jak i środowiskowym” - napisał Tomasz Żuchowski, szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych, do władz samorządów znajdujących się na wschód i na północ od stolicy. Od ponad pół roku, kiedy to drogowcy wskazali preferowany wariant wielkiej obwodnicy Warszawy, nie ustawały protesty dotyczące jej przebiegu. Najgłośniej sprzeciwiali się mieszkańcy okolic Otwocka i Wiązowny, którzy nie zgadzali się, by trasa pobiegła przez cenne przyrodniczo tereny Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Zgody nie było też na przecięcie fragmentu Zalewu Zegrzyńskiego koło Serocka czy realizację arterii przez coraz chętniej zabudowywane domami tereny na północ od Góry Kalwarii.
W tej sytuacji GDDKiA zamierza na dobre wystartować z przygotowaniami do budowy zachodniej części wielkiej obwodnicy Warszawy oraz trasy S10 od okolicy stolicy do połączenia z autostradą A1 w rejonie Włocławka. Jesienią zostanie ogłoszony przetarg na wykonanie studium technicznego, które wskaże precyzyjną lokalizację tych odcinków. Chodzi o zachodnią część wielkiej obwodnicy do trasy S7 wychodzącej ze stolicy na północ (w okolicach Płońska) i na południe (w okolicach Tarczyna). Drogowcy przyznają, że ta część jest nie tylko znacznie mniej konfliktowa, ale dodatkowo jej budowa jest bardziej pilna. Chodzi m.in. o dobre skomunikowanie Centralnego Portu Komunikacyjnego, który ma powstać w drugiej połowie dekady.
Według GDDKiA pierwsze odcinki wielkiej obwodnicy mogą powstać do 2030 r., a całość może zostać skończona do 2034 r. Rząd wpisał inwestycję do przedstawionego latem projektu programu budowy dróg do 2030 r. (z perspektywą do 2033 r.). Cała obwodnica, której długość wyniesie ok. 260 km, będzie jednak niezwykle kosztowna. Wstępnie jej budowa pochłonie 35 mld zł, czyli mniej więcej tyle, co planowane lotnisko w Baranowie. Do tego według rządowego programu ok. 10 mld zł ma kosztować budowa 100-kilo metrowego odcinka trasy S10 od okolic Płońska do połączenia z trasą A1 koło Włocławka.
Patrząc na wstępne etapy budowy wielkiej obwodnicy Warszawy, wygląda na to, że może się powtórzyć scenariusz z realizacji obwodnicy ekspresowej biegnącej na obrzeżach miasta, którą też budowano najpierw od strony zachodniej. Jednak już od kilkunastu lat drogowcom nie udaje się przygotować domknięcia od Wschodu. Przez protesty i spory wokół decyzji środowiskowej wciąż oddala się termin jej realizacji. Jeśli obie obwodnice Warszawy miałyby przez długie lata „wyrwy” po stronie wschodniej, to problemy komunikacyjne coraz bardziej by się potęgowały.
Eksperci zwracają też uwagę, że w przypadku wielkiej obwodnicy priorytetem powinna być raczej budowa trasy od strony północnej. Chodzi o to, by usprawnić ruch z zachodu na wschód, zwłaszcza w stronę krajów nadbałtyckich. Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia Siskom mówi, że konieczna jest alternatywa dla biegnącej dość blisko centrum Warszawy trasy S8. Mimo poszerzenia arteria wiecznie się korkuje, do czego według specjalistów przyczynia się zbyt duża liczba węzłów i ogromne natężenie ruchu lokalnego i tranzytowego. Szymon Piechowiak, rzecznik GDDKiA, nie wyklucza, że od strony północnej uda się dość szybko znaleźć bezkonfliktowy korytarz obwodnicy, bo w tym rejonie protestów nie było tak dużo, jak w przypadku okolic Otwocka. Drogowcy na razie nie podają jednak przybliżonych terminów realizacji tej części ringu.