Zdarzają się przypadki, że na nowe auto trzeba czekać ponad pół roku
Nowe auta dawno nie cieszyły się tak wielką popularnością. Do końca sierpnia zarejestrowano w naszym kraju blisko 220 tys. nowych osobówek – o ponad 15,6 proc. więcej niż przed rokiem.
Ostatni raz było tak, gdy w Polsce sprzedawano samochody z kratką. Wtedy firmy chciały zdążyć z zakupami nowych pojazdów przed zmianą przepisów i skorzystać z pełnego odliczenia VAT. Tym razem popyt także kreują firmy. Z danych Samar wynika, że klienci indywidualni stanowią w salonach tylko 30 proc. kupujących.
Z naszej sondy wynika, że najdłużej – aż 7–8 miesięcy – trzeba czekać na najnowszy model volvo XC90. – Produkcja ruszy dopiero w styczniu przyszłego roku, a obecnie już prowadzona jest przedsprzedaż – wyjaśnia Stanisław Dojs z Volvo Auto Polska.
Ale trzeba również czekać na auta, które już są produkowane. – Ze względu na ogromne zainteresowanie klientów nowym modelem qashqai z silnikiem 1.6 dCi popyt znacznie przewyższa zdolności produkcyjne i czas oczekiwania na te wersje wynosi około 6 miesięcy – zdradza Dorota Pajączkowska z Nissana.
Około trzech miesięcy – to standard w Skodzie, czyli u największego sprzedawcy nowych aut w Polsce. – Obecnie jednak nawet dłużej czeka się na model octavia combi ze skrzynią DSG w wersji 4x4 – przyznaje Klaudyna Gorzan z działu marketingu Skody w Volkswagen Group Polska.
Tomasz Tonder, szef PR marki Volkswagen w VGP, informuje z kolei, że ok. 4 miesięcy trwa dostawa golfa sportsvan, ale tylko dlatego, że jest to nowy model w ofercie firmy. Jak twierdzi Tonder, czas oczekiwania na inne modele golfa, passaty czy tiguany wynosi ok. 6–7 tygodni. Tylko amatorzy modelu polo muszą jeszcze doliczyć ok. 3 tygodni.
Kwartał to również norma wśród klientów Peugeota, Renault i Dacii. – Zamawiane we wrześniu auto trafi już do listopadowej produkcji. Następnie będzie dostarczane na miejsce odbioru, trzeba więc liczyć, że całkowity czas wyprodukowania, dostawy i przygotowania do wydania wyniesie ok. 3 miesiący – tłumaczy Grzegorz Paszta z Renault Polska.
Ale nie brak też firm, które deklarują, że ich samochody są dostępne niemal od ręki. Maciej Gorzelak z Toyota Motor Poland podkreśla, że poza modelem aygo czas realizacji zamówienia nie przekracza 30 dni. Podobnie szacują to w Oplu. – W zależności od specyfikacji modelu, średnio czas ten wynosi od 6 do 8 tygodni – wylicza Wojciech Osoś, dyrektor PR w GM Poland.
Przedstawiciele koncernów uważają, że długie terminy nie odstraszają jednak bywalców salonów. – Ogromna część naszych klientów to firmy, gdzie proces zamówienia nowego auta rusza wtedy, gdy stare jeszcze jeździ. Wymiana odbywa się więc bezboleśnie – ocenia Dojs. I dodaje, że można umówić się również tak, że klient odda swoje dotychczasowe auto dopiero w dniu odbioru nowego. Co ciekawe, taka formuła rozliczenia dotyczy nie tylko firm, ale też osób prywatnych.
– Dla niecierpliwych klientów, a tacy też się zdarzają, mamy samochody stockowe (gotowe do odbioru). Popularne odmiany silnikowe, skonfigurowane tak, jak lubią klienci, stoją u dilerów do natychmiastowego użycia – zapewnia Stanisław Dojs z Volvo Auto Polska.
Choć w naszym kraju ten rodzaj transakcji jest jeszcze mało popularny, to przedstawiciele innych koncernów również deklarują, że u nich w podobny sposób można kupić sporo ciekawych konfiguracji. Jak twierdzi Tomasz Mucha z Peugeot Polska, dilerzy, proponując takie rozwiązanie, z reguły „uwzględniają zachęty do zakupu samochodów szybko dostępnych”. Co to sformułowanie oznacza? – Operacje handlowe konstruowane u nas najczęściej kierują zainteresowanie na auta, którymi dysponujemy od ręki – precyzuje Mucha.
Klaudyna Gorzan z działu marketingu skody w Volkswagen Group Polska dodaje, że choć dilerzy tej marki także są w posiadaniu samochodów, które są dostępne od ręki, to importer prowadzi już rozmowy w celu zwiększenia dostępności kwot produkcyjnych dla polskiego rynku, by wkrótce firma mogła oferować szybciej także modele wytwarzane w normalnym trybie.
Dziś zamówione volvo XC90 dojedzie do nas dopiero na wiosnę