Po wielu miesiącach ogromnych spadków liczby podróżnych przewoźnicy dalekobieżni szykują się do walki o odzyskanie klientów

Liczne obostrzenia związane z pandemią, a także wprowadzone przez rząd limity (połowa miejsc siedzących musiała zostać wolna) drastycznie zmniejszyły liczbę pasażerów w pociągach i autobusach. Spółka PKP Intercity w I kw. tego roku przewiozła 5,1 mln podróżnych. Dla porównania w analogicznym okresie 2019 r. było ich 9,5 mln, czyli niemal połowę więcej. Wiosną 2020 r. w wybranych tygodniach te spadki sięgały ponad 90 proc. Podróżnych było znacznie mniej również w autobusach – przewoźnicy zawiesili dużą część połączeń. Przykładowo Flixbus w ostatnich tygodniach wykorzystywał tylko 30 z 200 autobusów, które jeździły przed pandemią.
Teraz przewoźnicy mają nadzieję, że najgorsze jest już za nimi i liczą na wyraźne odbicie. Na pewno pomoże w tym złagodzenie ograniczeń w transporcie zbiorowym, które wchodzi w życie w najbliższą sobotę. W przypadku przewoźników dalekobieżnych będzie mogło być już zajętych 100 proc. miejsc siedzących. Pasażerów powinno teraz stopniowo przybywać, ale prawdziwej walki można się spodziewać w czasie wakacji. Dlatego firmy chcą jak najlepiej przygotować ofertę na lato. – Coraz więcej Polaków jest zaszczepionych. Wracają już hotele i gastronomia, dlatego liczę na znaczny wzrost liczby podróżnych. W tegoroczne wakacje zwiększamy też liczbę połączeń. W 2020 r. mieliśmy ich 410, a teraz będzie ich 426. To też nieznacznie więcej niż w 2019 r. – mówi DGP Marek Chraniuk, szef PKP Intercity. Spółka przede wszystkim chce zaoferować dużo składów nad morze. Przykładowo na trasie z Warszawy do Trójmiasta liczba połączeń wzrośnie z 19 (tyle jest ich teraz) do 27. Wraz z wejściem w życie letniego rozkładu jazdy, czyli od 13 czerwca przewoźnik zapowiada też uruchomienie nowych kursów, np. na trasie okrężnej z Warszawy przez Siedlce, Hajnówkę, Białystok, Ełk, Giżycko, Olsztyn do Gdańska. Po 15 maja nadal ma być utrzymana obowiązkowa rezerwacja miejsc we wszystkich pociągach spółki. Tak jak dziś, nie będzie możliwa sytuacja, że z powodu braku miejsc siedzących jedziemy na stojąco. Marek Chraniuk powiedział DGP, że po całkowitym zniesieniu obostrzeń obowiązkowe miejscówki pozostaną w większości pociągów PKP Intercity. – Pasażer chce mieć komfort i np. mieć możliwość wygodnego przejścia do toalety czy do Warsu. Przy tłoku to było utrudnione – zaznacza.
Stopniowe przywracanie połączeń zapowiedział wczoraj Flixbus. Od 20 maja 60 autobusów ma kursować na 30 trasach krajowych i zagranicznych. Firma zapowiada, że latem liczba uruchamianych linii wzrośnie do 130. To o ok. 20 więcej niż w 2019 r. Wakacyjna siatka ma objąć 211 miast w Polsce. Po raz pierwszy pojazdy w barwach Flixbusa pojawią się m.in. w Zamościu, Hrubieszowie, Białej Podlaskiej, Malborku, Olsztynku czy Dębicy. Michał Leman, dyrektor zarządzający Flixbusa w Polsce, na Ukrainie i w krajach nadbałtyckich, przyznaje, że w czasie zmniejszającej się skali pandemii konieczna jest promocja transportu zbiorowego. – Wśród pasażerów i polityków był postrzegany jako miejsce wielu zakażeń. To nie miało jednak potwierdzenia w badaniach. Teraz trzeba pokazać, że transport zbiorowy jest bezpieczny i przyjazny środowisku – mówi Leman. Firma chce wspólnie z samorządami prowadzić kampanię, która ma zachęcać do zwiedzania Polski. Kusi też promocjami. Od wczoraj w sprzedaży oferuje jest 4,5 tys. biletów za 99 gr.
Z Flixbusem związanych jest ponad 30 polskich przewoźników, którzy realizują przejazdy dla tej firmy. Ich dalszy los zależy od tego, czy wrócą podróżni.
Przywracanie i uruchamianie nowych tras zapowiadają też inni przewoźnicy jak choćby PKS Polonus, który m.in. oferuje połączenia dalekobieżne z Warszawy. Mocno liczy na kierunki turystyczne. ©℗