Samorządy apelują o wcześniejsze zatwierdzanie przez rząd dopłat do budowy dróg. To pozwoli lepiej wykorzystać sezon budowlany.

Resort infrastruktury ogłosił wczoraj kolejny nabór do Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg. Tym razem dotyczy dofinansowania do budowy obwodnic w ciągu dróg wojewódzkich. Do 21 maja marszałkowie mogą się starać o dofinansowanie konkretnych inwestycji. Do podziału są 2 mld zł, a na przedsięwzięcie można otrzymać maksymalnie 100 mln zł. Dofinansowanie może sięgnąć nawet 80 proc. wartości inwestycji.
To kolejna rządowa pula dopłat do dróg samorządowych. Tym samym zaczęty jeszcze za czasów koalicji PO-PSL program budowy „schetynówek” dość mocno się rozrósł. Wtedy obejmował dopłaty do budowy dróg gminnych i powiatowych. Rząd PiS dorzucił potem środki na realizację mostów, które mają powstać w ciągach dróg samorządowych. Pod koniec zeszłego roku dołączono zaś możliwość dofinansowania kolejnych inwestycji. Oprócz obwodnic wsparcie mogą też uzyskać budowy czy przebudowy dróg w dużych miastach – gdzie siedzibę ma wojewoda lub sejmik województwa. W tym przypadku pula środków wynosi 1 mld zł. Limit dopłat ustalono na 30 mln zł, co ma sprzyjać objęciu programem większej liczby zadań. W tym przypadku resort infrastruktury dopiero przygotowuje się do ogłoszenia naboru. Z kolei ponad 500 mln zł ma trafić na poprawę bezpieczeństwa na przejściach na drogach gminnych i powiatowych. Ministerstwo niedawno zakończyło zbieranie zgłoszeń w tej sprawie.
Wiceminister infrastruktury Rafał Weber zapowiedział wczoraj, że w tym roku na dofinansowanie dróg lokalnych trafi rekordowa kwota 5,7 mld zł. Dodał, że w kolejnych latach może ona jeszcze się zwiększać. Jednocześnie każdego roku na drogi samorządowe mają trafiać pieniądze, które nie zostały wydane z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych zakładającego dofinansowanie kursów linii lokalnych. Część ekspertów uważa jednak, że taki transfer to błąd, bo powinno się znaleźć inny sposób, by niewykorzystana pula była przeznaczana na odbudowę zanikającego transportu publicznego poza miastami.
Samorządy cieszą się, że zyskają dodatkowe pieniądze na drogi lokalne, ale jednocześnie mają zastrzeżenia do funkcjonowania programów. Teraz najwięcej wątpliwości wzbudzają procedury i terminy zatwierdzenia dofinansowania budowy dróg gminnych i powiatowych z ubiegłorocznych naborów. Choć wojewodowie już pod koniec roku wskazali projekty, które powinny zostać dofinansowane, to samorządy wciąż nie mogą zlecać tych zadań. Wszystko przez to, że według ustawy o Rządowym Funduszu Rozwoju Dróg wykaz zadań objętych dopłatą musi jeszcze zatwierdzić premier. A to się przeciąga. Szef rządu może przy tym wprowadzać na zmiany na liście przedsięwzięć. Samorządowcy mówią, że to dla nich niezrozumiałe. Liczyli, że ostateczne zatwierdzenie inwestycji nastąpi zimą, by móc przeprowadzić przetarg i na wiosnę wystartować z robotami. Wtedy udałoby się efektywnie wykorzystać sezon budowlany i zakończyć inwestycje przed końcem tego roku.
Część samorządów zwleka z przetargami. Inne widząc, że znalazły się na liście ogłoszonej przez wojewodów, w styczniu lub w lutym ogłosiły postępowania na wybór wykonawców. – Liczyły, że wraz z początkiem sezonu inwestycyjnego uda się rozpocząć prace. Nie mogą jednak tego zrobić bez zatwierdzenia finansowania. To też problem dla firm. Przedsiębiorstwa, które złożyły najlepszą ofertę, trzymają na wszelki wypadek moce produkcyjne na przeprowadzenie inwestycji. Ale nie mają pewności, czy ona dojdzie do skutku, bo przetarg może zostać unieważniony – wytyka Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich. Według niego niedopuszczalna jest sytuacja, w której przetargi można rozstrzygać dopiero późną wiosną. Wtedy z pracami w praktyce można ruszać dopiero latem.
Reprezentująca wykonawców Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa apelowała do premiera o szybkie zatwierdzenie inwestycji dwukrotnie – w lutym i w połowie kwietnia. Argumentowała m.in., że brak decyzji w tej sprawie wpływa na kondycję mniejszych i średnich firm budowlanych, które w czasie pandemii dotyka mniejsza liczba zleceń.
Według wiceministra Rafała Webera lista projektów zgłoszonych przez gminy i powiaty została wczoraj ostatecznie zatwierdzona przez szefa rządu. Na konferencji prasowej urzędnik nie odpowiedział jednak konkretnie na pytanie DGP, czy nie powinno się tak przesunąć harmonogramów, by listy dofinansowanych projektów były zatwierdzane zimą. Stwierdził tylko, że w przypadku tzw. inwestycji realizowanych w trybie jednorocznym samorządy mają pełne 12 miesięcy na ich wykonanie. Jeśli zaczną je np. w lipcu, to mogą je skończyć w analogicznym miesiącu w następnego roku. Szef resortu infrastruktury Andrzej Adamczyk zarzekał się zaś, że przy wybieraniu zwycięskich projektów samorządy, w których rządzi PiS, nie były szczególnie uprzywilejowane.