Kiedy pendolino w końcu pojedzie po polskich torach? "PKP Intercity jest zdeterminowane, by pojawiło się w rozkładzie grudniowym. Jeżeli Alstom wywiąże się z ostatnich ustaleń i w najbliższych dniach złoży właściwy wniosek homologacyjny do Urzędu Transportu Kolejowego, to termin grudniowy będzie realny" - informuje Marcin Celejewski, prezes PKP Intercity, ma wszystko pod kontrolą

Jest przełom w negocjacjach z Alstomem, producentem pendolino? Dogadali się państwo po interwencji władz koncernu w Paryżu?

Udało nam się określić ramy kompromisu. Wiemy już, co jest warunkiem koniecznym do osiągnięcia porozumienia. Oczekujemy od producenta, że wypełni wszystkie warunki kontraktowe, tzn. pociąg będzie mógł jeździć z maksymalną prędkością powyżej 160 km/h i będzie zgodny ze wszystkimi polskimi normami. Mam tutaj na myśli system SHP i posiadanie w dniu odbioru pierwszego z poziomów ETCS.

Kiedy pendolino w końcu pojedzie po polskich torach?

PKP Intercity jest zdeterminowane, by pojawiło się w rozkładzie grudniowym. Jeżeli Alstom wywiąże się z ostatnich ustaleń i w najbliższych dniach złoży właściwy wniosek homologacyjny do Urzędu Transportu Kolejowego, to termin grudniowy będzie realny.

Zdecydowaliśmy się na zakup pociągów droższych o ponad jedną trzecią od konkurencyjnych polskich składów. Brak odpowiednich torów spowoduje, że będą jeździć góra 160 km/h. Nasuwa się pytanie – czy taki drogi pociąg niedostosowany do rodzimej infrastruktury był nam potrzebny?

Nie chciałbym się odnosić do decyzji o zakupie. Od momentu, w którym pojawiłem się w spółce, czyli od 2012 roku, jesteśmy zobowiązani realizować kontrakt podpisany na takich, a nie innych warunkach. Muszę jednak zaznaczyć, że w grudniu ub.r. na polskiej infrastrukturze ten pociąg pojechał 293 km/h. Ponadto 23 lipca tego roku wchodzi w życie rozporządzenie ministra infrastruktury i rozwoju, zgodnie z którym będzie można w Polsce podróżować powyżej 160 km/h. Zarząd spółki zdaje sobie sprawę z potencjału, jaki drzemie w pendolino, stąd wielka determinacja, by jak najszybciej je wykorzystać.

Ciągle słyszymy o niedoróbkach technicznych. A to zardzewiałe koła, a to otarcia, za długi nos. Do pana też dochodzą głosy o nieprawidłowościach?

Tak, ale wszystko jest pod kontrolą. Do tej pory odbieraliśmy 12 pociągów, a przy trzech zgłosiliśmy poprawki. Po zmianach pociągi muszą przejść kolejny odbiór fabryczny i dopiero kiedy wszystko będzie w porządku, przyjadą do Polski. Co do otarć czy kwestii długości składu – tu nie ma żadnych nieprawidłowości.

Czy możemy już ujawnić, na jakich trasach pendolino pojedzie w grudniu?

Z Warszawy do Trójmiasta, z Warszawy do Krakowa, z Warszawy do Katowic i z Warszawy do Wrocławia. Chcemy osiągnąć cogodzinny cykl poranny i popołudniowy. Nieco większe, 1,5-godzinne odstępy planujemy w niskim sezonie. Taki rozkład dotyczy wszystkich relacji z wyjątkiem połączeń do Wrocławia, gdzie będziemy mieć trochę niższą intensywność wykorzystania tego taboru.

Z Warszawy do Krakowa teraz średnio jeździmy około 3 godzin. O ile czas takiej podróży skróci się dzięki pendolino?

To zależy, na którym etapie. W grudniu tego roku będzie to około 2 godz. 30 minut. W przyszłości czas ten będzie jeszcze krótszy.

A kiedy poznamy cennik i jakie są założenia jego tworzenia?

Cennik poznają państwo już wkrótce. Korzystając z okazji, jeszcze raz podkreślę, że pendolino będzie pociągiem dla wszystkich, a nie tylko dla elity czy segmentu biznesowego.

No dobrze, ale ile będzie kosztował bilet z Warszawy do Krakowa?

Zaczynamy od 49 zł. Od tej wartości będziemy oczywiście odliczać jeszcze ulgi ustawowe. To jest cena z Warszawy do pozostałych punktów.

A kończymy na?

Końca nie mogę zdradzić, to jeszcze poufna informacja.

Średnio?

Średnia cena będzie podobna do tej, jaka obecnie obowiązuje na wspomnianych relacjach. Mogę dodać, że pociąg Pendolino będzie mieć pięć poziomów cenowych, a wspomniane 49 zł nie będzie fikcją w postaci 2–3 biletów. To będzie szeroka pula dla dużej grupy osób.

Czyli rozumiemy, że gdyby przeciętna 32-osobowa szkolna klasa chciała się przejechać za te 49 zł, to wystarczy dla niej biletów?

Myślę, że przeciętna szkolna klasa mogłaby się zmieścić, choć dla grup mamy odrębną, specjalną ofertę.

Jak ocenia pan obecną sytuację finansową w PKP Intercity?

2014 to najtrudniejszy rok dla spółki. Z jednej strony wynika to z szeroko zakrojonych remontów w Polsce, których celem jest, by infrastruktura kolejowa była przygotowana na grudzień. Z drugiej strony jest to ostatni rok, w którym kontynuujemy i finalizujemy kluczowe umowy handlowe, szykując się jednocześnie do podpisania kolejnych. Od stycznia 2015 r. startujemy z nowym bagażem strategicznych umów, m.in. z umową o świadczenie usług publicznych. W tych ciężkich warunkach spółka PKP Intercity osiągnęła po pięciu miesiącach wartość EBITDA (zysk przed opodatkowaniem i amortyzacją) na poziomie około 130 mln zł i zysk na poziomie około 35 mln zł.

A na koniec roku?

Prognozujemy stratę, której wartość poznamy mniej więcej na przełomie września i października. Dopiero wtedy będziemy w stanie oszacować lukę na jednym z naszych kluczowych kontraktów.

Czy w koszmarnych snach śnią się panu autostrady? Mamy coraz lepsze drogi i to przekłada się na wyraźny odpływ pasażerów z kolei.

Należy rozdzielić segmenty ruchu. Inaczej wygląda to w ruchu regionalnym, a zupełnie inaczej w dalekobieżnym. Dla przykładu na 1,9 mln przejazdów mniej po pierwszych pięciu miesiącach tego roku składa się 1,4 mln przejazdów mniej wynikających z dojazdów do pracy. Przekłada się to mniej więcej na 62 tys. osób w tym okresie i uśredniając – na około 12 tys. osób, które nie kupiły biletu miesięcznego w danym miesiącu.

Tablety dla konduktorów już kupione?

Pierwsze urządzenia są już testowane przez naszych pracowników.

Po co właściwie te tablety?

Tablet nie musi się kojarzyć z zabawką, którą kupujemy dzieciom. Może być narzędziem, które w znacznym stopniu podniesie efektywność pracy.

W jaki sposób? Konduktorzy będą na bieżąco sprawdzać rozkłady jazdy za ich pomocą?

Właśnie tak. Będą mieli bieżący dostęp do wszystkich informacji o taryfach i rozkładach. Pracujemy także nad rozwiązaniem, dzięki któremu nasi pracownicy za pomocą specjalnej aplikacji będą mogli zgłaszać wszelkiego rodzaju usterki. W efekcie przed dojazdem do stacji docelowej odpowiednia osoba już będzie wiedziała, co i gdzie trzeba naprawić.

Jakie są państwa oczekiwania w związku z sezonem urlopowym?

Jest to dla nas najistotniejszy okres i liczymy na to, że będzie lepszy niż w ubiegłym roku. Mam tutaj na myśli przede wszystkim przejazdy grupowe. Ułatwiliśmy pasażerom dostęp do zamawiania grup i w tym segmencie notujemy bardzo dobre wyniki. Dodatkowo uruchomiliśmy ponad 30 sezonowych połączeń i wakacyjne kasy w kurortach. Nowością są specjalne busy z Krakowa do Ustrzyk Dolnych oraz z Malborka do Krynicy Morskiej. Mowa tutaj o trasach, na których nie mamy trakcji i nie ma możliwości dojazdu koleją. Mamy nadzieję, że to także podniesie atrakcyjność naszej oferty