Przed wyborami samorządowymi ożyły pomysły na lotniska w regionach . Port lotniczy znów chcą mieć Kielce. W pasy startowe inwestują Białystok i Krosno.
Dla wielu włodarzy lotnisko wiąże się z prestiżem i nadzieją, że przyczyni się do rozwoju gospodarczego regionu. Takie inwestycje nie zawsze mają jednak szczęście. Przekonały się o tym władze Gdyni i sąsiedniej gminy Kosakowo. Choć przed kilku laty zainwestowały w lotnisko prawie 100 mln zł, to przez spory z Komisją Europejską wciąż nie mogą go otworzyć. Według Brukseli port jest zbyt blisko konkurenta w Gdańsku. Wygrana w sądzie z KE nic nie zmieniła: lotnisko nie działa.
Teraz mamy nowy wysyp różnych pomysłów lotniskowych. Na mapie portów lotniczych chciałyby się znaleźć Kielce, które liczą, że samoloty zaczną lądować w pobliskich Obicach. Wojciech Lubawski, który z ramienia PiS rządzi Kielcami od 2002 r., zaczął ostatnio mocno krytykować rząd, który chce budować Centralny Port Lotniczy między Łodzią i Warszawą. Według niego ogromny port przesiadkowy powinien powstać… właśnie pod Kielcami. Powód: Kielce są w połowie drogi między największymi polskimi miastami – Warszawą i Krakowem, który w liczbie mieszkańców wyprzedził wyludniającą się Łódź. Prezydent zdaje sobie jednak sprawę, że lokalizacji CPK w Baranowie już się nie da zmienić. Teraz lobbuje za tym, by w Obicach powstało lotnisko towarowe.
Eksperci przypominają, że Kielce od dawna walczą o lotnisko, ale jego szanse na większą inwestycję spadły do zera po tym, jak przedsiębiorstwo Porty Lotnicze ogłosiło, że zamierza inwestować kilkaset milionów w rozbudowę odległego o 70 km lotniska w Radomiu. Ten port też był określany jako nietrafiona inwestycja, ale PPL przekonuje, że był niedoinwestowany. Tamtejszy pas startowy jest za krótki. W efekcie nie mogą tam lądować popularne boeingi 737. PPL chce, by z Okęcia do Radomia wyniosły się czartery i tanie linie lotnicze. Ale ci przewoźnicy na razie do tego się nie palą.
W ostatnim czasie w mniejsze lotniska mocno inwestują miasta na wschodzie Polski. Na przykład Krosno, które na budowę pasa startowego o długości 1,1 km, płyty postojowej i oświetlenia wydało 36 mln zł. Władze miasta przekonują, że port ma służyć na razie niedużym samolotom, z których korzystaliby m.in. inwestujący w okolicy biznesmeni. Nie wykluczają jednak, że w przyszłości pas zostanie wydłużony do 1,7 km, a obok stanie terminal, w którym odprawiani byliby pasażerowie samolotów pasażerskich.
O inwestycjach lotniskowych głośno jest też na Podlasiu. W Krywlanach, w południowo-wschodniej części Białegostoku, na dawnym trawiastym lotnisku powstaje betonowy pas startowy. 30 mln zł wyłożyło miasto, a 16 mln zł marszałek Podlasia. Port ma zacząć działać w 2019 r. Będzie przyjmować nieduże samoloty do 50 osób. Tak jak w Krośnie władze Białegostoku liczą, że lotnisko przyciągnie inwestorów. Nie wykluczają, że w przyszłości port będzie można rozbudować dla potrzeb ruchu pasażerskiego.
Wykonawcę pasa startowego o długości 1,3 km wybrały właśnie władze Suwałk. Ma kosztować 27 mln zł. Jedną trzecią obiecała przekazać produkująca tu meble firma Forte. Takie przykłady współpracy podmiotów publicznych i prywatnych chwali Bartosz Baca, ekspert z firmy BBSG. Dodaje, że w każdym przypadku trzeba indywidualnie oceniać sensowność wydatków publicznych. – Na pewno władze miast inwestują w lotniska z nieco większym rozmysłem niż w poprzednich latach, gdy realizowano porty w Radomiu czy Gdyni – zaznacza.