Podwykonawcy inwestycji drogowych apelują o pilną zmianę prawa. Firmy budowlane - podwykonawcy dużych konsorcjów - chcą, żeby zmienić specustawę drogową. Chodzi o przepis, który umożliwi dochodzenie płatności, gdy zbankrutuje większy podwykonawca.

Teraz nie ma takiej możliwości - mówi Sławomir Kacperczyk, właściciel małej firmy, która pracowała przy budowie autostrady A1 z Kutna do Kowala. Firma Kacperczyka dowiedziała się z dnia na dzień, że podwykonawca ją zatrudniający zbankrutował. Upadłość chwile ogłosił też główny wykonawca budowy. Zgodnie z ustawą z czerwca 2012 roku, mały podwykonawca nie ma możliwości dochodzić zaległych wypłat u inwestora, czyli GDDKiA.

Kilkanaście osób przyszło dziś przed Sejm i protestowało w tej sprawie. Złożono petycję do marszałek Sejmu. Kilku poszkodowanych przedsiębiorców pojawiło się też na konferencji PiS na ten temat.

Poseł Andrzej Adamczyk zarzucił rządowi, że zna sytuację od kilku miesięcy i nic nie robi w tej sprawie. Polityk Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że bulwersujące jest to, w jaki sposób działa cały system inwestycji drogowych. Jego zdaniem, Generalna Dyrekcja zleca budowę dróg, a nie obchodzi jej już to, w jakiej kondycji finansowej są główni wykonawcy i czy płacą podwykonawcom.

Poseł Adamczyk pytał w czasie konferencji retorycznie, czy minister Bieńkowska wie o tym i jak zamierza rozwiązać problem dotykający wielu przedsiębiorców. Jako przykład poseł PiS podał budowę drogi S5 i jej odcinka między Kaczkowem a Korzeńskiem. Według Adamczyka, poszkodowanych przez tę budowę jest 126 firm, na kwotę ponad 40 milionów złotych.

Poszkodowani przedsiębiorcy założyli fundację "Ominięci przez system", która ma pomagać innym w dochodzeniu swoich praw przed sądami. Z szacunków fundacji wynika, że w kraju - przez niedoskonałe przepisy specustawy drogowej - może być poszkodowanych kilkaset firm budowlanych.