Wysokość mandatów powinna być uzależniona od dochodów konkretnej osoby. Teraz to niemożliwe z braku dostępu do baz, z których służby mogłyby uzyskać informacje o nich - mówi Stanisław Żmijan, poseł Platformy Obywatelskiej.
Przyznaję, że pomysł nie jest nowy i takie postulaty pojawiały się od dawna. Owszem, były krytykowane, także przez gremia, z którymi się nie dyskutuje. Mam tu na myśli wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym z 2009 roku, która również wprowadzała odpowiedzialność administracyjną za przekroczenie prędkości. Proszę jednak zwrócić uwagę, czego dotyczyły zastrzeżenia sędziów. Otóż trybunał uznał, że niedopuszczalne jest łączenie sankcji – kary administracyjnej z przyznawaniem punktów karnych, a my w tym projekcie rezygnujemy z karania punktami. Trybunał wytknął nam też, że nie przewidzieliśmy, że kierowca łamiący przepisy mógł działać w stanie wyższej konieczności (np. przewoził rannego do szpitala). Trybunał zakwestionował objęcie tego typu spraw rygorem natychmiastowej wykonalności. W projekcie, nad którym pracujemy, uwzględniliśmy wszystkie zastrzeżenia TK.
Obecny system się nie sprawdził. Kierowcy na wszystkie sposoby starają się uniknąć odpowiedzialności, a skuteczność ściągania mandatów na poziomie 35 proc. jest, co tu dużo mówić, byle jaka. A mimo to ze wszystkich stron słychać narzekania: że system jest nazbyt represyjny, że służy do zasilania budżetów, czy to centralnego, czy lokalnego. Dlatego chcemy to wszystko wyprostować. Odpowiedzialność administracyjna sprawi, że nie będzie sytuacji, w której ktoś łamie przepisy i unika kary. Jeśli sprawa będzie dotyczyła samochodu służbowego, to w interesie posiadacza jest, by zadbał o szczegółową ewidencję ich wykorzystania; by wiedział, kto jest odpowiedzialny za popełnienie danego wykroczenia. W przypadku samochodów prywatnych krąg użytkowników też jest ograniczony i właściciel musi ponosić odpowiedzialność za to, komu powierza swoje auto.
Z drugiej strony chcemy zabrać możliwość korzystania z fotoradarów stacjonarnych strażnikom miejskim, by nie mogły być dłużej traktowane jak maszynki do zarabiania pieniędzy. Urządzenia będą przekazane Inspekcji Transportu Drogowego. Obydwie formacje stracą natomiast prawo do używania urządzeń przenośnych. Chcemy, by korzystać z nich mogła tylko policja.
Mówienie o podwyższeniu kar to nadużycie. Chcemy je urealnić poprzez odniesienie ich wysokości do średnich zarobków. Przecież za przekroczenie prędkości do 11 km/h będzie groziła kara 1,5 proc. średniej pensji, co daje ok. 50 zł, natomiast jazda za szybko o 50 km/h będzie groziła mandatem w wysokości 20 proc. średniego wynagrodzenia, czyli jakieś 750 zł. Oczywiście kary za recydywę będą większe, ale jeśli będą uciążliwe, to kierowcy zaczną przestrzegać przepisów. Nie można więc mówić, że nie dbamy o bezpieczeństwo, tylko kierujemy się chęcią zysku. Przeciwnie, zakładamy, że kary będą tak odstraszające, że wpływy do budżetu będą mniejsze.
Ale już niedługo. Proszę zwrócić uwagę na to, że przed odpowiedzialnością administracyjną nie chroni immunitet. Za wykroczenia drogowe będą odpowiadać tak samo wszyscy: posłowie, ministrowie, sędziowie czy prokuratorzy. Co do wysokości mandatów, to zgadzam się, że powinna być ona uzależniona od wysokości dochodów konkretnej osoby. Teraz wprowadzenie takiego rozwiązania jest niemożliwe z braku możliwości czysto technicznych, braku dostępu do baz, w których służby mogłyby uzyskać informacje o dochodach. Myślę jednak, że w przyszłości dojdziemy do takiego rozwiązania.
Powiązane
Pozostało
71%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama