Środki z mandatów z fotoradarów mogą nie trafić już do budżetu państwa. Wszystkie poselskie projekty zmiany ustawy o drogach publicznych mówią, że pieniądze te zasiliłyby specjalny fundusz bezpieczeństwa na drogach. Sejmowa debata nad czterema projektami pokazała, że poza tym posłowie mają zupełnie odmienne wizje przyszłości systemu fotoradarów.

Solidarna Polska chce ograniczyć ich liczbę w całym kraju do 60. Patryk Jaki z SP mówił w Sejmie, że fotoradary nie poprawiają bezpieczeństwa na drogach, bo "po gwałtownym hamowaniu kierowca jedzie tą samą prędkością co wcześniej".

Andrzej Adamczyk z PiS przypomniał raport Najwyższej Izby Kontroli, który wskazał, że na wypadki największy wpływ ma zły stan infrastruktury drogowej. - Fotoradary to nie dojna krowa - mówił poseł. Jego zdaniem, środki z fotoradarów powinny zasilić nie budżet państwa, a fundusz poprawiający bezpieczeństwo na drogach. - Koniec z zakładem fotograficznym Vincenta Rostowskiego i Sławomira Nowaka pod auspicjami Donalda Tuska - mówił poseł Adamczyk.

SLD również chce, żeby fotoradary stały tylko tam, gdzie jest szczególnie niebezpiecznie. Dlatego poseł Tomasz Kamiński z SLD wskazywał na konieczność audytu miejsc, w których postawiono te urządzenia.

Również Platforma Obywatelska chce przekazywania środków z fotoradarowych mandatów na specjalny fundusz. Przynajmniej połowa tych pieniędzy musiałaby być przeznaczona na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego. Poseł Stanisław Żmijan podkreślił, że fotoradary ograniczają wypadki, co pokazały doświadczenia innych państw Unii Europejskiej.