Ministerstwo Finansów chce skuteczniej egzekwować należności publicznoprawne, w tym również kary od kierowców przekraczających prędkość. Dziś co czwarty mandat jest nie do ściągnięcia mimo wysiłków fiskusa.
Resort Jacka Rostowskiego zamierza postawić na kontakt z dłużnikami. – Oprócz egzekucji należności podatkowych polegającej na stosowaniu środków przymusu, jednostki podległe ministrowi finansów wdrażają także działania przedegzekucyjne, zachęcając podatników do płacenia ich zobowiązań, zanim jeszcze zostanie wszczęta egzekucja i doliczone zostaną jej koszty – mówi DGP Grzegorz Mróz, zastępca dyrektora w departamencie administracji podatkowej Ministerstwa Finansów.
Efektywność egzekucji w postępowaniu mandatowym / Dziennik Gazeta Prawna

E-mail od wierzyciela

Ministerstwo Finansów uważa, że takie same reguły warto wprowadzić także w stosunku do innych należności publicznoprawnych, w tym mandatów. – Pracujemy nad projektem zmiany odpowiedniego rozporządzenia regulującego czynności wierzycieli przed rozpoczęciem egzekucji. Chcemy zdopingować ich wszystkich, nie tylko urzędy skarbowe, ale także np. urzędy miejskie czy ZUS, do upowszechnienia komunikacji elektronicznej z dłużnikami – podkreśla Grzegorz Mróz.

Mandat i co dalej

Istnienie problemu ze ściągalnością grzywien nakładanych w drodze mandatu karnego potwierdza NIK.
– Kontrola, jaką przeprowadziliśmy w urzędach skarbowych za lata 2011–2012, pokazała, że nieściągalnych jest około 1/4 mandatów stanowiących dochód wojewodów. Chodzi nie tylko o mandaty za przekroczenie prędkości przez kierujących wymierzane przez policję, ale wszystkie mandaty wystawiane przez instytucje publiczne – mówi DGP Paweł Biedziak, rzecznik prasowy Najwyższej Izby Kontroli. Jak twierdzi, kontrolerzy NIK wystawili urzędom skarbowym ocenę pozytywną, bo biorąc pod uwagę obecny system egzekucji i nakład pracy, urzędy skarbowe osiągnęły maksimum swoich możliwości.
– Ten system jest w stanie ściągnąć 75 proc. mandatów – ocenia Paweł Biedziak.
Dlatego, jak twierdzi, MF pracuje nad nowym systemem informatycznym, który ma pozwolić na przypominanie o niezapłaconych mandatach i przede wszystkim zautomatyzować ich ściągalność. – My też nad tym się zastanawiamy – potwierdza Paweł Biedziak. Przyznaje, że eksperci NIK przeanalizowali systemy stosowane w wielu państwach. – To na razie nie jest jeszcze nasz wniosek z kontroli, ale jeden z pomysłów, by na wzór innych państw wprowadzić np. zasadę, że punkty karne anulowane są dopiero po zapłacie mandatu. Sprawę badają nasi prawnicy – dodaje Biedziak.
– Rolą policji jest nałożenie grzywny, a kwestia jej ściągnięcia jest poza nami – uważa z kolei Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji. – Był kiedyś pomysł, aby wyposażyć policjantów w terminale na karty płatnicze, ale dobrze się stało, że nie doszedł do skutku. Policjant jest urzędnikiem, a nie kasjerem – podkreśla Sokołowski.
Co ciekawe, kontrolerzy NIK zwracają też uwagę, że w grupie osób z nieściągniętymi mandatami dominują młodzi mężczyźni w wieku 18–25 lat, bez dochodu i majątku, z których mandaty można byłoby wyegzekwować. Co gorsza jest to grupa rosnąca. Obserwację tę potwierdzają przedstawiciele administracji podatkowej.
– W 2012 r. było do załatwienia 95 761 tytułów wykonawczych ogółem, w tym 35 678, czyli 37 proc., stanowiły mandaty od wojewody – mówi Ewa Lisowska, naczelnik Urzędu Skarbowego w Legionowie. – Obecnie otrzymujemy mandaty w ekspresowym tempie, bo już miesiąc od wystawienia – podkreśla. Mimo to urzędowi nie udało się ściągnąć wszystkich należności, a tylko 50 proc.

Płać, zanim będzie drożej

Ministerstwo Finansów nie wyklucza też, że w przyszłości dojdzie do urealnienia kosztów egzekucji.
– Trzeba na nowo zaprojektować system naliczania kosztów egzekucyjnych, odpowiadający realnym wydatkom ponoszonych w tym celu przez administrację publiczną – dodaje Grzegorz Mróz. Według niego nie oznacza to jednak ich automatycznego wzrostu w każdej sprawie. – Może się zdarzyć, że w niektórych przypadkach ich wysokość ulegnie zmniejszeniu, ale będą i takie sytuacje, że wzrosną. Odczują to zwłaszcza niektórzy oporni dłużnicy, którzy z powodu niskich kosztów nie czują się wyraźnie zmotywowani do dokonywania płatności w terminie – tłumaczy Grzegorz Mróz.