Sytuacja na kolei wróciła do normy, pociągi jeżdżą zgodnie z rozkładem - mówi rzecznik PKP PLK Krzysztof Łańcucki. Dwugodzinny strajk ostrzegawczy sparaliżował ruch kolejowy niemal w całej Polsce.

Między 7 a 9 nie wyjechała na tory ponad jedna trzecia pociągów. Krzysztof Łańcucki powiedział, że odwołano wówczas 78 pociągów. W związku ze strajkiem zatrzymało się 388 pociągów pasażerskich.

Jest szansa na porozumienie ze związkami

Rozmowy z władzami PKP dają nadzieję na porozumienie - powiedział przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek. Po porannym strajku ostrzegawczym związkowcy i władze spółek kolejowych usiadły do kolejnej rundy rozmów na temat zmian w świadczeniach przejazdowych.

Od tego, czy strony dojdą do porozumienia, zależy, czy czeka nas strajk generalny na kolei. Leszek Miętek podkreślał, że dzisiejsze rozmowy przebiegają w dobrej atmosferze. Związkowiec ma nadzieję, że jest to zapowiedź porozumienia oraz, że nie będzie w tym przeszkadzał minister transportu Sławomir Nowak, wydając "prowokacyjne dyspozycje".

Według ministra Nowaka, kolejarze nie mają powodu, by strajkować

Sławomir Nowak mówił, że strajk nie przyniósł nic dobrego, zadowoleni są z niego tylko przywódcy związkowi, na pewno nie pasażerowie, ani władze PKP. Według ministra, strajk to jedynie pretekst do zerwania rozmów. Dodał, że odnosi wrażenie, iż jest on wymierzony w planowane zmiany na PKP.

W czasie strajku zablokowane były między innymi linie Warszawa-Białystok i Warszawa-Terespol. Duże opóźnienia zanotowano na trasie Łódź-Warszawa, na którą nie wyruszyło kilka składów. Na Śląsku stanęło około 60 pociągów osobowych i 78 towarowych. W regionie nie jeździły także składy należące do przewoźnika Koleje Śląskie. Jego pracownicy nie przyłączyli się do akcji, ale pociągi nie mogły wyjechać z powodu strajku innych spółek. Pasażerowie w pociągach i na dworcach byli częstowani gorącymi napojami, specjalnie wyznaczeni pracownicy PKP informowali ich też o opóźnieniach pociągów i połączeniach.

Według władz PKP, najbardziej ucierpiała spółka PKP Intercity. Jej prezes Janusz Malinowski mówi, że duża część zaplanowanych połączeń nie doszła do skutku, a około stu pociągów miało opóźnienia. W kasach zwracane są pieniądze za niewykorzystane bilety. Prezes Polskich Linii Kolejowych Remigiusz Paszkiewicz powiedział, że strajkowało 11 procent posterunków prowadzenia ruchu, co spowodowało zatrzymanie 33 procent pociągów pasażerskich. Podczas protestu doszło do kilku incydentów. Prezes PKP Jakub Karnowski zaznacza, że kilkudziesięciu związkowców zablokowało w czterech miejscach tory, co jest nielegalne. Wobec tych osób mają zostać wyciągnięte konsekwencje służbowe. Strajk kosztował PKP co najmniej kilka milionów złotych.

Przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek uważa natomiast, że strajk odbył się zgodnie z planem. Jego zdaniem, protest był dobrze przygotowany. Pociągi zostały zatrzymane w tych miejscach, w których zaplanowano. Przewodniczący dodał, że pracownicy nie byli zmuszani do strajku, a pasażerowie otrzymywali ulotki informacyjne. Leszek Miętek liczy na to, że protest umocni pozycję negocjacyjną związkowców w rozmowach z pracodawcami. Przewodniczący ma nadzieję, że rozmowy będą trwały do skutku.