Wczoraj w Warszawie wylądował pierwszy egzemplarz najnowocześniejszego samolotu we flocie Polskich Linii Lotniczych LOT – Boeing 787 Dreamliner.

Zamieszanie związane z przylotem pierwszego polskiego Dreamlinera było tym większe, że jest to najnowocześniejsza konstrukcja na świecie, samolot jest zbudowany z materiałów kompozytowych, jest oszczędny, a na dodatek PLL LOT jest pierwszą linią lotniczą w Europie, która będzie użytkowała Dreamlinera (na świecie Boeingi 787 latają w barwach 6 linii lotniczych).

Osoby, które nie interesują się lotnictwem, nie do końca rozumieją gorączkę towarzyszącą odbiorowi pierwszego, nowego Dreamlinera przez LOT. Pasjonaci lotnictwa jednak (i ja się do nich zaliczam) z wypiekami na twarzy oczekiwali tego momentu. Warto dodać, że pierwszy Dreamliner miał trafić do Polski już w 2008 roku. Jednak problemy z budową całkowicie nowej konstrukcji spowodowały niemałe, bo aż czteroletnie opóźnienie w dostawach.

Ale nie ma co wspominać tego, co było, skupmy się na tym, co oznacza dla linii lotniczej posiadanie Dreamlinera w swojej flocie?

Dreamliner jest na wskroś nowoczesną konstrukcją, która pozwala na oszczędności spalanego paliwa rzędu 20% (w porównaniu do podobnych samolotów). Lot Dreamlinerem będzie bardziej ekonomiczny, więc do kasy linii lotniczej trafi więcej pieniędzy. A raczej w niej zostanie.

Ci, którzy lotnictwem się interesują, mogą wyrecytować zalety Dreamlinera, ale czy zwykły pasażer, dla którego najważniejsza jest bezpieczne i szybkie dostanie się z miejsca A do miejsca B zauważy różnicę? Oczywiście, że tak!

Przede wszystkim podróż Dreamlinerem będzie bardziej komfortowa. Samolot jest cichy, hałas wydobywający się z silników nie będzie utrudniał podróży w komfortowych warunkach. Jeżeli o komforcie mowa, każdy kto leciał samolotem uskarżał się na zatkane uszy podczas startu bądź lądowania. Konstrukcja Dreamlinera wyeliminowała ten problem. Ciśnienie panujące w Dreamlinerze, kiedy znajduje się on na wysokości przelotowej, czyli mniej więcej 10 km nad ziemią, jest wyższe niż w innych samolotach i wynosi tyle, ile ciśnienie na wysokości 1500 metrów n.p.m. Producent obiecuje, że pasażerowie nawet po długiej podróży wyjdą z pokładu Dreamlinera wypoczęci, dzięki dynamicznemu oświetleniu w kabinie, które zmienia się wraz z porą dnia. Organizm przyzwyczaja się do panujących warunków i pomimo zmiany stref czasowych, pasażer nie będzie odczuwał zmęczenia podróżą.
Istotną różnicą, którą widać po wejściu na pokład Dreamlinera są duże okna, które w porównaniu z innymi samolotami są większe o 65%. Ale uwaga, pasażerowie, którzy planują siedzieć przy oknie na pokładzie polskiego Dreamlinera, powinni wystrzegać się rzędu 27, ponieważ w nim fotel nie znajduje się przy oknie.

Pasażerowie, którzy przyzwyczaili się do warunków panujących na pokładzie LOT-owskich Boeingów 767 zauważą różnicę od razu po wejściu na pokład. W końcu w samolocie LOT-u każdy pasażer będzie miał własny ekran rozrywki pokładowej, a w nim filmy, gry, muzykę i masę innych ciekawostek, dzięki któremu podróż szybciej mija. Naprawdę!

Miałem okazję obejrzeć z bliska Dreamlinera w barwach PLL LOT. Powiem szczerze - mi się podoba, bardzo mi się podoba i z niecierpliwością odliczam czas, jaki mi pozostał do pierwszego lotu na jego pokładzie. Duże wrażanie zrobiły na mnie masywne silniki i niezwykła linia skrzydeł, która jest imponująca. Sama sylwetka samolotu nie wydaje się duża, ale może to złudzenie? Czas wejść na pokład i od razu wrażenie robi klasa biznes. Lata świetlne dzielą ją od klasy biznes w starych lotowskich Boeingach 767. Ta ilość miejsca na nogi, fotele, które rozkładają się w płaskie łóżko, wyposażone w dodatku w funkcję masażu... Do tego duży ekran rozrywki pokładowej – zdecydowanie ogólne wrażenie pozytywne. Posiedziałem, poleżałem, czas zobaczyć co oferuje klasa premium economy. To nowość w ofercie LOT-u, coś pomiędzy klasa biznes a klasą ekonomiczną. 21 szerokich siedzeń, więcej miejsca na nogi, fotel, który się rozkłada, ale niestety nie zamienia w łóżko. Wygodnie i miło – całkiem przyjemna alternatywa podczas długiego lotu.

Nadszedł czas obejrzeć klasę ekonomiczną. Wielu malkontentów narzekało, że LOT upychając dziewięć foteli w rzędzie, zgotował przyszłym pasażerom Dreamlinera koszmar, a nie podróż. Na pierwszy rzut oka, ponieważ jeszcze nie miałem okazji nim lecieć, wydaje mi się, że miejsca jest wystarczająco dużo. Fotele są wygodne, miejsca na nogi jest sporo (kto latał czarterem, ten wie, co znaczy mała ilość miejsca na nogi), oparcie fotela odchyla się do tyłu pod dobrym kątem, dodatkowo siedzisko wysuwa się do przodu. I tutaj też było wygodnie. Nawet gdybym chciał, to nie mam się do czego przyczepić – jest ładnie, nowocześnie, przyjemnie.

No, ale może jako fanatyk, bo miłośnik lotnictwa to za delikatnie powiedziane, nie jestem obiektywny?