WizzAir już wprawdzie podpisał umowę i ogłosił, dokąd od wakacji jego samoloty będą latać z nowego podwarszawskiego lotniska w Modlinie, ale sprawa nie jest jeszcze przesądzona.
Węgrzy usiedli do rozmów z Przedsiębiorstwem Państwowym Porty Lotnicze, zarządzającym stołecznym Lotniskiem im. Chopina, który chce zatrzymać przewoźnika u siebie.
PPL i WizzAir nie komentują, ale i nie dementują tej informacji. Oficjalnie władze portu w Warszawie deklarują poparcie dla przeprowadzki, są przecież w jednej trzeciej udziałowcem Modlina. Nie chcą jednak stracić ponad miliona pasażerów obsługiwanych co roku.
– WizzAir zaczął myśleć o pozostaniu w Warszawie i wykorzystaniu przewagi lokalizacji portu w mieście. PPL musi jednak znaleźć sposób na obniżenie opłat – mówi osoba związana z warszawskim lotniskiem. Węgrom może na tym zależeć też z innego powodu. Okazuje się, że oferowane przez nich ceny przy wylocie z Modlina są wyższe niż największego rywala Ryanaira, który też będzie działał w tym porcie. Np. za bilet do Charleroi pod Brukselą z rezerwacją na lipiec 2012 r. trzeba zapłacić w Ryanairze 115 zł, a w WizzAirze 179 zł.
Lokalizacja blisko centrum będzie jeszcze długo atutem Okęcia. Dopiero w 2014 r. do terminalu w Modlinie będzie można bezpośrednio dojechać pociągiem ze stolicy. Do tego czasu pasażerowie będą jechać pociągiem do stacji w Modlinie, a stamtąd kilka kilometrów autobusem. Alternatywa to samochód i zatłoczona trasa wylotowa na Gdańsk. Komplikacje komunikacyjne mogą więc przeważyć nad potencjalnymi korzyściami pasażerów. Nawet jeżeli stawki w Modlinie będą o 20 – 30 proc. niższe niż w Warszawie, to np. podróż do Brukseli będzie tylko o 40 zł tańsza niż z portu im. Chopina.