"W żaden sposób nie podważam prawa konsumentów do zwrotu środków wydatkowanych na opłacenie przelotu" - zapewnił w piśmie, z którym zapoznała się PAP, wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel.
Sprawa stała się poważnym problemem dla milionów osób, których loty zostały odwołane przez wybuch pandemii koronawirusa i wprowadzenie ograniczeń w podróżowaniu na całym świecie. KE wielokrotnie podkreślała, że zgodnie z unijnym prawem linie lotnicze muszą zwracać pieniądze za niewykorzystane bilety, jeśli klient nie zgodzi się na przyjęcie w zamian voucherów.
Polska była jednym z 14 krajów członkowskich, do których KE skierowała pisma dotyczące problemów z respektowaniem prawa pasażerów. Warszawa wraz z 11 innymi stolicami zwróciła się wcześniej do Brukseli o zmianę unijnych regulacji, by umożliwić liniom oferowanie jedynie voucherów.
Takie rozwiązanie miałoby chronić podniebnych przewoźników przed dalszych pogarszaniem ich sytuacji w obliczu bezprecedensowego kryzysu. Wywołuje ono jednak pytania, czy klienci, którzy również są dotknięci kryzysem mają finansować płynność linii lotniczych.
Polskie wyjaśnienia na zastrzeżenia KE nadeszły z trzech resortów. Z informacji PAP ze źródeł w Brukseli wynika, że swoje stanowisko poza ministerstwem infrastruktury przesłały też odpowiedzialne za turystykę ministerstwo rozwoju oraz ministerstwo gospodarki morskiej.
Resort infrastruktury uważa, że UE powinna wprowadzić możliwość dokonywania zwrotów przez przewoźników za odwołane przewozy w pierwszej kolejności w formie bonów. W przypadku, gdyby bony nie zostały wykorzystane, podlegałyby po upływie kilku lub kilkunastu miesięcy wymianie na gotówkę. "W mojej opinii taka zmiana jest uzasadniona w szczególności w odniesieniu do sektora lotnictwa" - napisał do KE Bittel.
Komisja Europejska poinformował w piątek, że dostała listy od 12 krajów członkowskich UE. "Analizujemy odpowiedzi, jesteśmy w bezpośrednim kontakcie z pozostałymi państwami członkowskimi w tej sprawie" - powiedział na konferencji prasowej rzecznik KE Christian Wigand.
Jeśli urzędnicy z Brukseli stwierdzą, że któreś z państw członkowskich łamie prawo UE (dopuszczając, by przewoźnicy mogli uchylać się od zwrotu pieniędzy), wówczas możliwe jest wszczęcie procedury przeciwnaruszeniowej.
"KE nie będzie się wahać przed podjęciem działań, jeśli uzna to za konieczne, aby zapewnić pełną zgodność z prawem UE i zabezpieczyć prawa podróżnych" - oświadczył Wigand. Nie chciał jednak mówić kiedy kroki prawne mogłyby zostać podjęte.
Zgodnie z unijnymi przepisami podróżni w UE mają prawo do zwrotu pieniędzy za anulowane bilety i wycieczki z powodu pandemii i to od nich zależy, czy skorzystają z voucherów. KE rekomenduje też, żeby vouchery były atrakcyjniejszą alternatywą od zwrotu kosztów.