W przeciwieństwie do innych krajów Europy wciąż nie wiadomo, jak rząd chce ratować LOT. Jest za to plan dla kolei, w tym dla PKP Intercity.
Bruksela właśnie zgodziła się, by rząd Francji udzielił pomocy w wysokości 7 mld euro dla Air France. Unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager przyznała, że bez tego zastrzyku linii groziłoby bankructwo. Tak jak większość przewoźników w czasie pandemii francuski uziemił prawie wszystkie spośród 300 swoich maszyn. Choć Air France od blisko 16 lat tworzy wspólny holding z linią KLM, to w przypadku tego ostatniego rząd Holandii szykuje osobną pomoc, która według deklaracji może sięgać nawet 4 mld euro. Pakiet ratunkowy sięgający ok. 10 mld euro negocjuje z rządem Niemiec Lufthansa. Wstępnie założono, że państwo w zamian przejmie 25 proc. udziałów tej sprywatyzowanej w latach 90. spółki.
Tymczasem wciąż nieznane są plany ratunkowe polskiego rządu dla LOT-u. Choć firma bardzo oszczędnie informuje o swojej kondycji finansowej, to eksperci szacują, że przy przedłużającym się wstrzymaniu rejsów spółce starczy gotówki (np. na wypłaty) najwyżej na kilka najbliższych tygodni. Rzecznik LOT Michał Czernicki nie chce tego komentować. Jak jednak zaznacza, przewoźnik stara się ciąć koszty. W ostatnim czasie zrezygnował m.in. z wymiany samochodów służbowych. Rozmawia też z leasingodawcami samolotów na temat obniżenia rat za maszyny. Fiaskiem zakończyły się jednak rozmowy ze związkowcami w sprawie cięcia płac. Spółka proponowała, by stewardessy otrzymywały między 2,6 a 3,7 tys. zł postojowego brutto. W przypadku pilotów zarobki wynosiłyby 7–9 tys. brutto. LOT zaznacza, że te sumy dotyczą pensum, czyli zasadniczej liczby godzin przepracowanego tzw. nalotu. Jeśli ruch lotniczy byłby stopniowo przywracany w kolejnych miesiącach, to zarobki wracałyby do poprzednich poziomów. Związkowcy nie chcieli się jednak zgodzić na to, by te regulacje obowiązywały przez najbliższe dwa lata. Uważali też, że cięcia płac powinny dotyczyć pracowników administracji, w tym zarządu. Nie wiadomo, kiedy rozmowy zostaną wznowione.
Na razie według wyliczeń przedstawionych związkowcom LOT może liczyć na ok. 15 mln zł wsparcia. To kwota, która wynika z mechanizmów pomocowych zawartych w rządowej tarczy. Tyle że przy wielu tygodniach uziemienia floty to może być kropla w morzu potrzeb.
Wiceminister infrastruktury Marcin Horała nie wykluczał w rozmowie z DGP, że LOT będzie potrzebował pomocy publicznej. Bezpośredni nadzór nad naszym narodowym przewoźnikiem sprawuje resort aktywów państwowych. Jego rzecznik Karol Manys przekonuje, że na razie trudno mówić o pomocy publicznej dla LOT-u, bo nie wiadomo, jak długo potrwa uziemienie samolotów.
Dominik Sipiński, analityk lotniczy ch-aviation i Polityki Insight, uważa, że zarówno przewoźnik, jak i politycy powinni otwarcie mówić o sytuacji finansowej spółki. Spodziewa się, że LOT, by przetrwać, będzie wymagać wielomilionowego zastrzyku od rządu. Zaznacza, że jeszcze przed pandemią przewoźnik stosował dość ryzykowną politykę rozwoju, która zakładała, że większość zarobionych środków przeznacza na leasing kolejnych samolotów. To oznacza, że teraz – przy wstrzymaniu rejsów – wciąż musi ponosić ogromne koszty rat. Wiadomo też, że po dobrych latach 2016–2017, w których zysk netto osiągnął 300–350 mln zł, w kolejnym roku spadł on do 45 mln zł.
Dość konkretną pomoc rząd planuje za to dla przewoźników kolejowych, w tym dla PKP Intercity. W przypadku tej ostatniej spółki spadki rezerwacji biletów sięgnęły 93 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w 2019 r. Mechanizmy ratunkowe dla kolei zapisano w tarczy antykryzysowej 3.0, która po przyjęciu przez Sejm czeka na procedowanie w Senacie. Przewoźnicy kolejowi po pierwsze mogą liczyć na przekazanie zaplanowanych na ten rok środków (ok. 600 mln zł) z tytułu ulg ustawowych. Mają być wypłacane mimo ogromnego spadku w tym roku przewozu uczniów. Dodatkowo resort infrastruktury za okres pandemii oraz za trzy miesiące po niej może przekazać przewoźnikom rekompensatę za straty wynikające ze spadku sprzedaży biletów. Limit środków przewidzianych na ten cel z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 wyniesie 900 mln zł.