Wciąż brakuje chętnych do wskrzeszenia upadających przewozów autobusowych. W 2020 r. wykorzystanie rządowego wsparcia na ten cel będzie znikome - pisze środowa "Rzeczpospolita".

Gazeta informuje, że z tegorocznej puli 800 mln zł oferowanych samorządom przez Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych wykorzystanych zostanie zaledwie ok. 60 mln.

Dla porównania - jak wskazuje "Rz" - w 2019 r. wykorzystano 18 mln zł z ogólnej kwoty 300 mln zł. "Słabe zainteresowanie dotacjami wynika z niedopracowania Funduszu, tworzonego na chybcika przed wyborami samorządowymi. Jest on też finansowo niedoszacowany: stawka dopłaty wynosi 1 zł za przejechany kilometr – wobec rynkowego poziomu 4–7 zł/km. A podpisywane tylko na rok umowy praktycznie uniemożliwiają zakup nowych autobusów" - pisze gazeta.

Według "Rz", nowe przepisy uchwalone w maju ub. roku nie zatrzymały likwidacji PKS-ów, z których część to aktywa państwowe. W likwidacji jest PKS Częstochowa, w grudniu wniosek o ogłoszenie upadłości złożył PKS w Gnieźnie.

"To pokazuje, że ustawa nazywana PKS-ową nie zapewniła potencjalnym beneficjentom finansowego wsparcia. Większość pieniędzy trafiła albo do prywatnych przewoźników, albo do PKS-ów należących do samorządów" – mówi, cytowany przez "Rzeczpospolitą" Aleksander Kierecki, kierujący firmą JMK Analizy Rynku Transportowego.

Gazeta dodaje, że nie poprawia się też stan taboru: w 2019 r. zarejestrowano w Polsce ponad 31 razy więcej używanych autobusów międzymiastowych niż nowych. Według "Rz" na kłopotach PKS-ów będzie korzystać kolej, gdzie liczba pasażerów wzrosła w 11 miesiącach ub. roku o 8 proc. Wykorzystują to przewoźnicy regionalni, jak np. Koleje Wielkopolskie, otwierając nowe połączenia i kupując nowe pociągi.