Choć rządzący twierdzą, że nie ma odwrotu od budowy, to niektórzy eksperci zgłaszają wątpliwości co do sensowności projektu.
O Centralnym Porcie Komunikacyjnym głośno dyskutowano podczas rozpoczętej wczoraj w Warszawie międzynarodowej konferencji lotniczej, którą LOT organizuje wspólnie ze zrzeszeniem przewoźników IATA. Szef tej instytucji Alexandre de Juniac popiera inwestycję. – Mam nadzieję, że projekt skończy się sukcesem i zamknie w założonym budżecie – mówił.
Według niego CPK przyda się zwłaszcza w sytuacji, w której przesiadkowe lotniska europejskie się zatykają. De Juniac stwierdził nawet, że dzięki CPK Polska może objąć pozycję lidera w lotnictwie w Europie.
DGP dotarł jednak do analizy, która przedstawia wątpliwości co do sensowności inwestycji. Kij w mrowisko postanowili włożyć: Marek Serafin, współtwórca portalu Polski Rynek Transportu Lotniczego, były dyrektor zarządzania siatką w LOT, oraz Ryszard Zaremba, szef firmy Polconsult, która specjalizuje się w projektowaniu lotnisk.
– Rząd traktuje kwestię budowy CPK jako przesądzoną, mimo iż nie przedstawiono nawet zarysu prognoz ruchu lotniczego dla tego portu. Nie można zakładać, że liczba podróżnych stale będzie rosnąć, skoro zbliża się spowolnienie gospodarcze – uważa Serafin.
Wskazuje, że w przewozach towarów na świecie w pierwszej połowie 2019 r. zanotowano prawie 9-proc. spadek w porównaniu do analogicznego okresu ub.r. Według Serafina w przypadku przewozów pasażerskich nie można bazować jedynie na prognozach Urzędu Lotnictwa Cywilnego z 2017 r., które zakładały, że w 2035 r. ruch w Polsce wzrośnie do 95 mln podróżnych (w zeszłym roku było ich 46 mln).
Autorzy analizy zaznaczają, że sukces CPK zależy od tego, czy LOT awansuje do wąskiego grona europejskich liderów w przewozach tranzytowych. Dzięki temu CPK stałby się jednym z ważniejszych lotnisk przesiadkowych, hubów. – Inwestycja ma charakter zerojedynkowy. Niepowodzenie LOT oznaczać będzie zmarnowanie gigantycznych pieniędzy – dodaje Serafin.
Według analizy osiągnięcie za 10 lat 30 mln pasażerów obsłużonych w CPK jest mało realne. Aby to osiągnąć, według obliczeń Marka Serafina, LOT musiałby obsługiwać 24 mln pasażerów na trasach międzynarodowych. A to byłoby możliwe, gdyby nasz przewoźnik odebrał pasażerów innym dużym przewoźnikom takim jakim Lufthansa, grupa Air France-KLM czy IAG (tworzą ją m.in. British Airways). Ruch krajowy w CPK ma być natomiast nieduży, bo szybki dojazd do portu ma zapewnić przede wszystkim kolej.
Twórcy opracowania przekonują, że nie są całkiem przeciwni budowie nowego portu, ale, jak twierdzą, dotąd nie przedstawiono przekonujących analiz za inwestycją, która w pierwszym etapie ma pochłonąć aż 35 mld zł (lotnisko i najważniejsze dojazdy). Dodają, że warto rozważyć alternatywny wariant – czyli rozbudowę Okęcia do przepustowości 27–28 mln pasażerów i powiększanie innych lotnisk – głównie Modlina.
Rządzący przekonywali niedawno, że czas dyskusji się skończył. Spółka CPK powołuje się zaś m.in. na niedawny raport przygotowany przez kancelarię Baker McKenzie wspólnie z analitykami Polityki Insight.
„Nawet przy zrealizowaniu wszystkich planowanych inwestycji na Lotnisku Chopina, odblokowaniu rozbudowy Modlina i przystosowaniu Radomia do obsługi ruchu regularnego przepustowość tego zespołu portów zacznie się wyczerpywać, w zależności od tempa rozwoju ruchu, po 2022–2025 r.” – stwierdzają autorzy tego dokumentu.
Szef LOT Rafał Milczarski podkreśla zaś, że LOT jest jedną z najszybciej rozwijających się linii w Europie. W ostatnich latach liczba pasażerów przyrastała o ok. 25 proc. Prezes zakłada, że ten trend się utrzyma. Liczy, że w ciągu dekady liczba obsłużonych podróżnych powinna wzrosnąć z 9 do 25 mln podróżnych.