Branża transportowa nie ma złudzeń, że pakiet mobilności został tylko chwilowo zamrożony. Dlatego szuka rozwiązań, które pomogą przewoźnikom przetrwać. A że o nie trudno – zwraca się o pomoc do państwa, proponując zwrot części podatku akcyzowego od zakupionych paliw w wysokości 5 groszy na litrze.
Branża transportowa nie ma złudzeń, że pakiet mobilności został tylko chwilowo zamrożony. Dlatego szuka rozwiązań, które pomogą przewoźnikom przetrwać. A że o nie trudno – zwraca się o pomoc do państwa, proponując zwrot części podatku akcyzowego od zakupionych paliw w wysokości 5 groszy na litrze.
/>
Przewoźnicy zdają sobie sprawę, że chociaż pakiet mobilności, za sprawą prezydencji rumuńskiej nie został przegłosowany w tej kadencji Parlamentu Europejskiego, to po majowych wyborach bez wątpienia trafi do dalszych prac i w zbliżonym kształcie zostanie przyjęty.
Przypomnijmy: w początkach kwietnia Bruksela próbowała pośpiesznie uchwalić pakiet mobilności, czyli zbiór rozwiązań prawnych mających na celu uregulowanie międzynarodowego transportu drogowego na terytorium Unii Europejskiej. Tempo prac stało się jednak powodem awantur. Po głosowaniu nad pakietem w europarlamencie PiS zapowiedział nawet, że wniesie skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu na sposób procedowania pakietu. Ostatecznie zainterweniowała Rumunia, która wciąż sprawuje prezydencję w Radzie UE. To sprawiło, że pakiet mobilności jest chwilowo zamrożony – i będzie dalej procedowany dopiero po wyborach europejskich w maju.
Wiele firm zaczyna jednak już teraz przymierzać się do nowych warunków. Bo ze względu na skalę planowanych w pakiecie mobilności zmian bez wątpienia większość przedsiębiorców będzie musiała mniejsze lub większe działania podjąć. Niektórzy zastanawiają się nad uruchomieniem oddziałów w innych krajach. – Jednym ze sposobów minimalizowania skutków wejścia w życie pakietu mobilności, szczególnie dla firm specjalizujących się w przewozach kabotażowych, jest otwarcie działalności gospodarczej na terytorium Niemiec – mówi Kamil Wolański, ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców. – W sytuacji prowadzenia działalności gospodarczej w Niemczech kierowca ma możliwość wykonywania nieograniczonej liczby przewozów na terenie tego państwa (nie mówimy wtedy już o przewozach kabotażowych) ‒ wyjaśnia.
Powyższe rozwiązanie pomimo oczywistych plusów wiąże się również ze znacznym wzrostem kosztów pracowniczych. A także nakładami na prowadzenie przedsiębiorstwa za granicą. Dlatego branża nie ma złudzeń, że ze względu na koszty to rozwiązanie tylko dla największych firm. – Większe przedsiębiorstwa dla utrzymania obecności na europejskim rynku zapewne zdecydują się na kosztowne otwieranie zagranicznych spółek i oddziałów, ale dla mniejszych będzie to raczej poza zasięgiem – nie ma złudzeń Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska (patrz pytania do eksperta).
Nikt nie ma wątpliwości, że zbiór rozwiązań prawnych mających na celu uregulowanie międzynarodowego transportu drogowego w UE jest wymierzony przeciwko firmom transportowym z Polski i innych krajów Europy Wschodniej, które w ostatnich latach zdominowały unijny transport międzynarodowy. W Polsce obawy wyraża 36 tys. przewoźników wykonujących prawie 1/3 wszystkich przewozów międzynarodowych w UE. Pakiet forsują głównie Niemcy i Francja, dla których polskie firmy są poważną konkurencją. – Nie liczymy na to, że pakiet mobilności po wyborach trafi do kosza. Wszak parlament UE działa w trybie ciągłym. Wciąż istnieje jednak szansa, że deputowani nowej kadencji świeżym okiem spojrzą na projektowane przepisy i być może powrócą do korzystniejszych rozwiązań wypracowanych przez Radę UE – wskazuje Piotr Mikiel, dyrektor departamentu transportu w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama