PAP: 1,75 mln zł - taką kwotę chce pan odzyskać od trzech związków zawodowych za straty wyrządzone spółce w związku z kwietniowymi zapowiedziami o planowanym na 1 maja br. strajku. Ostatecznie strajk się nie odbył.
R.M.: Wystosowaliśmy przedsądowe wezwanie do zapłaty 1,75 mln zł do Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych, Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego oraz do Ogólnopolskiego Pracowniczego Związku Zawodowego Konfederacja Pracy.
To jest kwota strat, jakie spółka poniosła w związku z nieodpowiedzialnym zachowaniem niektórych liderów związków zawodowych, którzy przez trzy ostatnie dni kwietnia twierdzili, że będą organizować protest, mimo że obowiązywało wówczas sądowe zabezpieczenie zakazujące strajkowania. Przypomnę, że 27 kwietnia br. zarząd LOT-u przesłał związkom postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie, który zdecydował, że zapowiadany na 1 maja br. protest, nie może się odbyć na podstawie wyników referendum strajkowego. Mimo to, związki zawodowe przez trzy kolejne dni informowały pasażerów i opinię publiczną, że nie zamierzają się zastosować do postanowienia sądu i nie odstąpią od rozpoczęcia strajku. Dopiero 30 kwietnia związki ogłosiły, że 1 maja zorganizują pikietę, a nie strajk.
Tylko związki zawodowe reprezentujące pracowników naziemnych, wycofały się z zamiaru strajkowania, co było przejawem rozsądku i chęci przywrócenia normalności. Ponadto związki te nigdy nie prowadziły kampanii medialnej przeciwko spółce.
PAP: Na jakiej podstawie ta kwota została wyliczona?
R.M.: Na podstawie strat, jakie odnotowaliśmy w sprzedaży biletów.
PAP: Do kiedy związki mają czas na zapłatę?
R.M.: Trzy tygodnie, tak przewiduje Kodeks Cywilny. Jeśli do tego czasu nie dostaniemy tej płatności, to skierujemy sprawę na drogę sądową.
PAP: W lipcu jednak Sąd Apelacyjny zdjął zabezpieczenie wydane przez Sąd Okręgowy.
R.M.: Sąd tak naprawdę zrobił rzecz, która dla związków zawodnych może okazać się niebezpieczna. Wspomniane wcześniej zabezpieczenie, o które wystąpiliśmy, było tak samo w interesie spółki i zarządu, jak też samych związków zawodowych. Zabezpieczenie było bowiem blokadą przed nieodwracalnymi skutkami strajku, który może okazać się nielegalny – ta sprawa jest przedmiotem powstępowania przed Sądem Okręgowym. Sąd nie stwierdził przy tym, że związki zawodowe mogą strajkować. W uzasadnieniu jest mowa o tym, że jeśli zastrajkują, to zarząd LOT zawsze będzie mógł w przyszłości dociekać swoich roszczeń, gdyby sąd uznał referendum i strajk za nielegalny.
PAP: Państwowa Inspekcja Pracy po kontroli przeprowadzonej w LOT uznała, że zarząd - zwalniając przewodniczącą Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Monikę Żelazik - złamał przepisy ustawy o związkach zawodowych. Nałożył na zarząd mandat. Zarząd go zapłaci?
R.M.: Nie jest prawdą, że zarząd LOT zwolnił panią Monikę Żelazik dyscyplinarnie za działalność związkową. Zwolniliśmy ją za nawoływanie do bezprawnych działań noszących znamiona zagrożenia bezpieczeństwa powszechnego. Chodzi o maila wysłanego do związkowców przed planowanym strajkiem, który był nawoływaniem do niepokoju społecznego. Sprawa jest w sądzie. I tak naprawdę to sąd rozstrzygnie, kto miał tu rację.
PIP ukarała zarząd najniższym z możliwych mandatów w wysokości tysiąca złotych. Nie przyjęliśmy go. Nie dlatego, że nas nie stać, ale dlatego, że całkowicie nie zgadzamy się z tą interpretacją. Odwołaliśmy się od tej decyzji.
Podkreślam, że jest to kara administracyjna. PIP w żaden sposób nie stwierdza, czy pani Monika Żelazik została zwolniona zgodnie z prawem czy też nie.
PAP: PIP badała również kwestię spółki LOT Crew należącej do grupy kapitałowej PLL LOT oraz umowy cywilnoprawne w spółce.
R.M.: PIP skierowała do rozpoznania spór prawny dotyczący tego, jaką rolę pełni spółka LOT Crew, tzn. czy jest agencją zatrudnienia. Naszym zdaniem ta spółka takiej funkcji nie pełni. Zgodnie z definicją agencja zatrudnienia rekomenduje swojemu klientowi pracowników do współpracy. W przypadku LOT Crew ta definicja nie jest spełniona, ponieważ to LOT Crew podejmuje współpracę. Naszym zdaniem PIP bazuje na przesłankach, które są nieprawdziwe. W tej sprawie zostało już skierowane pismo, żeby sąd rozstrzygnął ten spór.
Ostatnią, trzecią sprawą badaną przez PIP była kwestia umów cywilnoprawnych. PIP stwierdziła, że są przesłanki do stosowania w LOT umów o pracę. PIP nie zaingerowała w system, nie zastosowała żadnego środka przymusu, mimo że ma takie narzędzia, tylko wydała wniosek pokontrolny, który jest rodzajem rekomendacji. Będziemy starali się przedstawić PIP argumenty za tym, że umowy cywilnoprawne powinny mieć nadal zastosowanie w LOT.
PAP: Co chciałby pan dziś powiedzieć związkom zawodowym?
R.M.: Przede wszystkim żeby przestały działać wbrew interesowi pracowników i żeby zaczęły akceptować dobre dla pracowników rozwiązania. Od czasu ostatniej groźby strajku zostały złożone dwie kolejne propozycje. Wprowadzono je przy braku zgody związków zawodowych, ale zgodnie z prawem. Chodzi tu m.in. o podniesie zasadniczego wynagrodzenia pilotom zatrudnionym na etatach. Nie rozumiem, jak ktoś może być tak zacietrzewiony, żeby działać w ewidentny sposób przeciw interesowi pracowników, w tym związkowców.
W naszych działaniach będziemy zawsze kierować się dobrem LOT, a nie działać pod dyktando liderów związkowych, których zachowania zdają się być nieodpowiedzialne.
PAP: LOT nie stać na ewentualny strajk?
R.M.: LOT-u nie stać na strajk i mam głęboką nadzieję, że do żadnego strajku nie dojdzie. Wierzę w to, że pracownicy LOT-u są odpowiedzialni. Ponadto wiem, że teraz zarabiają więcej niż wcześniej, a LOT, jako firma rośnie i poprawia wyniki.
Mam nadzieję, że pracownikom i współpracownikom LOT-u nie podoba się mieszanie wewnętrznych spraw firmy w polityczny konflikt. Roszczenie w wysokości 1,75 mln zł to jest rachunek dla związków za pierwszą tego typu akcję. Za każde kolejne nielegalne działanie, za każdą stratę spowodowaną nieprzemyślanym i nieodpowiedzialnym działaniem związków zawodowych, zarząd LOT-u przekaże im rachunek do zapłacenia. Będziemy bezwzględnie bronić interesu LOT-u i dążyć do tego, żeby firma nadal dynamicznie się rozwijała.
Rozmawiała Aneta Oksiuta (PAP)