Szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Magdalena Gaj zrezygnowała ze stanowiska przed końcem kadencji
W najbliższy czwartek Sejm ma rozpatrzyć wniosek o odwołanie Magdaleny Gaj.
– Funkcję pełnić będę do czasu powołania następcy – mówi DGP Magdalena Gaj. – Cel, który przed sobą postawiłam, został zrealizowany i postanowiłam złożyć rezygnację na ręce pani premier. Po 15 latach w służbie państwu chcę odpocząć. Pozostawiam po sobie m.in. wprowadzoną z sukcesem naziemną telewizję cyfrową, LTE i rozkręcenie budowy światłowodów – tłumaczy Gaj.
Stery w UKE przejęła po Annie Streżyńskiej w 2012 r. – Jako prezes UKE raczej ostro ciosałam rynek, niż go delikatnie temperowałam. Podejście prezes Gaj było odwrotne – ocenia Anna Streżyńska, dziś szefowa resortu cyfryzacji, i nie ukrywa, że taka pozycja szefa regulatora rynku nie do końca odpowiada jej koncepcji pracy UKE.
Wśród największych sukcesów Magdaleny Gaj można wymienić działania na rzecz upowszechnienia szerokopasmowego dostępu do internetu oraz cyfryzację telewizji. Ustępująca prezes UKE, podobnie jak szef KRRiT Jan Dworak, będzie mogła się chwalić, że zastała Polskę analogową, a zostawiła cyfrową. Cyfryzacja telewizji, abstrahując od poziomu kanałów, jakie znalazły się na multipleksach (tu decydujący głos miała KRRiT), przebiegła w Polsce modelowo.
Gorzej sprawa wygląda z innym, newralgicznym przedsięwzięciem UKE, czyli aukcją na częstotliwości do budowy szybkiego internetu. Największy przetarg w historii polskiej telekomunikacji (wart 9,2 mld zł) położy się cieniem na prezesurze Magdaleny Gaj. Proces dystrybucji pasma 800 MHz i 2600 MHz trwał od lutego 2015 r. do zeszłego miesiąca i wzbudził liczne kontrowersje. Pojawiły się oskarżenia o błędy natury formalnej i protesty. Operatorzy zarzucali UKE wadliwe przygotowanie aukcji oraz krytykowali jej przebieg. Skarżyli się nawet do prezydenta. Proces, choć już oficjalnie zakończony, będzie miał kolejną odsłonę – w sądach i w prokuraturze. Wnioski o unieważnienie aukcji zgłosiły już w zeszłym roku Polkomtel i T-Mobile Polska.
W prokuraturze również toczy się postępowanie w sprawie podejrzenia działania na szkodę Skarbu Państwa oraz zmowy NetNet i Polkomtela. NetNet należy bowiem do syna Hieronima Ruty, bliskiego współpracownika Zygmunta Solorza-Żaka. Spółka młodego Ruty w ostatniej chwili wycofała się z rezerwacji wygranych częstotliwości, przyczyniając się do kolejnych komplikacji procesu. Pod koniec maja prok. Agnieszka Zabłocka-Konopka z Prokuratury Regionalnej w Warszawie informowała nas, że śledztwo trwa i przesłuchano 16 świadków.
Na nowego szefa urzędu rynek obstawia jego obecnego wiceprezesa Krzysztofa Dyla, który do UKE wrócił po pięciu latach przerwy. Był wiceprezesem jeszcze za czasów Streżyńskiej, ta jednak nie chce oficjalnie potwierdzić, że to właśnie on pokieruje urzędem.
– Lista moich kompetentnych współpracowników jest o wiele dłuższa – ocenia minister, zapewniając, że jeszcze nie zapadła ostateczna decyzja co do nowego szefa.
Dyl odpowiadał w przeszłości m.in. za podpisanie porozumienia z Telekomunikacją Polską, które zapoczątkowało demonopolizację rynku szerokopasmowego internetu w Polsce. Był m.in. prezesem Urzędu Transportu Kolejowego i dziś zbiera dobre recenzje na rynku. Nasi rozmówcy twierdzą, że jego zasługą jest usprawnienie komunikacji na linii operatorzy – UKE.
Streżyńska przyznaje, że już nie planuje stworzenia superregulatora z połączenia UKE i KRRiT, a jako najważniejsze zadania, które staną przed nowym szefem urzędu, wymienia w pierwszej kolejności porozumienie z Rosją w sprawie wykorzystania w telekomunikacji dotychczasowych częstotliwości wojskowych (współdzielimy je z Federacją Rosyjską). Druga kwestia to wdrożenie przepisów nowelizacji megaustawy telekomunikacyjnej. Nowelizacja ta weszła w życie 1 lipca i wprowadza sporo zmian mających ułatwić inwestowanie w budowę sieci szerokopasmowej w Polsce.
– Wdrożenie megaustawy tak, by faktycznie zadziałała, to będzie spore zadanie. A po trudnej aukcji LTE prezes Gaj była zmęczona i to był główny powód, dla którego zdecydowała się na dymisję przed wygaśnięciem kadencji – tłumaczy Streżyńska.