W czerwcu 2020 r. tamta aukcja została jednak anulowana na podstawie przepisów dodanych do tarczy antycovidowej. Wczoraj regulator rozpoczął konsultacje dokumentacji do drugiego podejścia. Warunki określono tak, że o przydział częstotliwości mogą się ubiegać czterej najwięksi operatorzy telekomunikacyjni w kraju.
Prezes UKE Jacek Oko nie spodziewa się między nimi zażartej licytacji, bo spytany przez nas o spodziewane wpływy do budżetu państwa, podał kwotę ok. 2 mld zł, także nieodbiegającą od poprzedniej. Wyjaśniając dziennikarzom, dlaczego mimo wysokiej inflacji nie podniesiono stawki, stwierdził, że w zamian UKE przeniósł punkt ciężkości na zobowiązania pokryciowe, czyli minimalne ilościowe i jakościowe parametry sieci. – Celem jest zbudowanie jak najlepszej sieci dla klienta końcowego – powiedział.
Na postawienie co najmniej 3,8 tys. stacji bazowych 5G telekomy będą miały najwyżej trzy lata. Play uważa ten wymóg za „nadmiarowy i kosztowny”, szczególnie – jak nas informuje biuro prasowe operatora – w połączeniu z wymaganiami jakościowymi. Tu z kolei w pierwszym roku od przydziału częstotliwości w zasięgu internetu o przepustowości co najmniej 30 Mb/s musi się znaleźć 85 proc. Polski. A w ciągu trzech lat internet 50 Mb/s powinien być dostępny na 90 proc. obszaru kraju.
Do tego dochodzi wiele warunków szczegółowych. Zdaniem Play zmiany zobowiązań inwestycyjnych w stosunku do anulowanej aukcji są znaczące, „co wymaga analizy pod względem atrakcyjności pozyskania tych częstotliwości”. Dlatego operator nie zdecydował jeszcze, czy będzie się o nie ubiegał.
Takiej deklaracji nie składają też Orange ani Plus. – Jesteśmy zadowoleni, że po ponad dwóch latach UKE powrócił do procesu dystrybucji pasma C – mówi Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange. Szczegółów aukcji jednak nie komentuje. – Analizujemy przedstawione warunki i odniesiemy się do nich w procesie konsultacji – stwierdza.
Arkadiusz Majewski z Polkomtela (Plus) też informuje, że operator zapoznaje się z dokumentacją. Ma na to czas do końca stycznia 2023 r.
– Zaproponowane warunki są wymagające, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy operatorzy znajdują się pod mocną presją inflacji i rosnących kosztów, także kosztów inwestycji – komentuje T-Mobile. W tym kontekście operator pozytywnie ocenia to, że zobowiązania można będzie realizować, wykorzystując także np. sieć LTE. – Jesteśmy gotowi do wzięcia udziału w aukcji po szczegółowej analizie warunków i konsultacjach – informuje nas T-Mobile. Biuro prasowe telekomu podkreśla, że nowe zasoby częstotliwości są operatorom niezbędne do zapewnienia najwyższej jakości usług. Spółka ma też nadzieję na jak najszybsze uruchomienie samej aukcji.
Zgodnie z harmonogramem UKE po dwóch fazach konsultacji, aukcji próbnej i innych etapach procedury pasmo C powinno zostać przekazane operatorom w sierpniu 2023 r.
Przez ponad dwa lata UKE zapowiadał jednak, że drugie podejście do aukcji 5G nastąpi przynajmniej po zatwierdzeniu przez rząd projektu nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC). Wciąż do tego nie doszło, a mimo to UKE zaczął wczoraj konsultacje. Co się zmieniło?
– To jest trudny ekonomicznie czas, sytuacja wokół nas uległa zmianie – odpowiada Jacek Oko, gdy wylicza czynniki wpływające na rynek telekomunikacyjny: długotrwałe skutki pandemii, inflację, zwłaszcza cen energii, wojnę w Ukrainie. Ponadto „wysokie prawdopodobieństwo” otrzymania środków unijnych. – Dlatego zdecydowałem się przyspieszyć, tzn. uruchomić aukcję teraz – mówi prezes UKE.
Wraz z pracownikami urzędu wyjaśniał też wczoraj, że przed ogłoszeniem konsultacji dokonano analizy spójności dokumentacji aukcyjnej z najnowszą unijną dyrektywą o cyberbezpieczeństwie (NIS2). Ponadto jeszcze w grudniu 2020 r. UKE dostał pozytywną opinię Kolegium ds. Cyberbezpieczeństwa w sprawie projektowanych wymagań dotyczących cyberbezpieczeństwa i integralności infrastruktury telekomunikacyjnej. ©℗