Po kilku miesiącach sporów i nałożeniu 50 mln euro kary regulator skłonił big techa do zmiany praktyk

W Niderlandach twórcy aplikacji na iPhone’y mogą już stosować inne metody płatności niż firmowy system Apple’a, który dotychczas był jedynym dopuszczalnym. Dotyczy to wprawdzie tylko Tindera i innych aplikacji randkowych, których sprawą zajął się Urząd ds. Konsumentów i Rynków w Niderlandach (ACM), ale i tak stanowi to przełom w dotychczasowych potyczkach europejskich regulatorów z amerykańskim big techem.
– W gospodarce cyfrowej potężne firmy ponoszą szczególną odpowiedzialność za utrzymanie uczciwego i otwartego rynku – uważa Martijn Snoep, prezes zarządu ACM. – Apple unikał tej odpowiedzialności i nadużywał swojej dominującej pozycji w stosunku do dostawców aplikacji randkowych – dodaje.
Informując o zmianie praktyk koncernu z Cupertino, regulator podkreśla, że „wymusił” te zmiany, nakładając na producenta iPhone’ów 10 kar pieniężnych, które w sumie wyniosły 50 mln euro. – Cieszymy się, że Apple w końcu dostosował swoje warunki do europejskich i holenderskich reguł. Daje to dostawcom aplikacji więcej możliwości konkurowania. W ostatecznym rachunku korzyści odniosą również konsumenci – stwierdza Martijn Snoep.
Na całym świecie Apple wymaga od deweloperów aplikacji na smartfony, aby wszystkie transakcje w aplikacjach były realizowane za jego pośrednictwem – za co pobiera wysoką prowizję. Standardowo jest to 30 proc., a w przypadku małych deweloperów z roczną sprzedażą w App Store poniżej 1 mln dol. – 15 proc. Równocześnie koncern uniemożliwia twórcom aplikacji dostępnych w App Store korzystanie z innych systemów płatności, co tłumaczy względami bezpieczeństwa, podkreślając, że inaczej nie będzie w stanie zagwarantować prywatności użytkowników ani chronić ich danych. Każdy, kto chce ze swoją aplikacją dotrzeć do osób posługujących się iPhone’ami, musi się więc stosować do reguł narzuconych przez big techa. Stawka jest wysoka, bo na całym świecie – jak wyliczył serwis Statista – na zakupy w aplikacjach, subskrypcje i aplikacje premium w ub.r. wydano w App Store 85,1 mld dol.
Wielu twórców aplikacji w różnych krajach skarżyło się regulatorom na te praktyki. Holenderski urząd antymonopolowy w 2019 r. wszczął dochodzenie w sprawie dostępnych w kraju aplikacji randkowych. Ustalił, że doszło do złamania zasad uczciwej konkurencji i w sierpniu ub.r. wydał decyzję nakazującą platformie zmianę zasad, tak aby twórcy aplikacji mogli stosować alternatywne systemy rozliczania się z klientami.
Na wniosek Apple’a ta decyzja została na kilka miesięcy wstrzymana przez sąd – ACM mógł ją opublikować dopiero w grudniu. Na zastosowanie się do wymagań regulatora Apple miał czas do 15 stycznia bieżącego roku. Początkowo koncern próbował załatwić sprawę, wprowadzając połowiczne zmiany. Pozwolił np. deweloperom na korzystanie z innych metod płatności, ale na zasadach, które zmuszały ich do wprowadzenia zupełnie nowej aplikacji.
W tej sytuacji urząd stwierdził, że spółka nie zastosowała się do jego nakazów i pod koniec stycznia zaczął na nią nakładać kary finansowe. W końcu marca osiągnęły one łącznie pułap 50 mln euro, czyli maksymalną kwotę, jakiej ACM mógł oczekiwać na podstawie swojej decyzji z ub.r. Wtedy Apple zaproponował dalsze ustępstwa, jednak urząd ponownie stwierdził, że nie są one wystarczające i zapowiedział przygotowanie nowej decyzji, która pociągnęłaby za sobą kolejne kary. Nie będzie to jednak konieczne, bo cyfrowy gigant ogłosił właśnie wprowadzenie zmian, jakich oczekiwał regulator rynku.
Jak informuje Apple na swoim blogu, twórcy dostępnych w jego sklepie aplikacji, którzy zdecydują się na korzystanie z alternatywnych systemów płatności, nadal będą musieli płacić platformie prowizję. Będzie ona jednak niższa o 3 pkt proc., czyli wyniesie 27 proc. lub 12 proc. Mimo ustępstw koncern podkreśla, że nadal nie zgadza się z decyzją urzędu, od której złożył apelację.
W szerszym kontekście problemem płatności w aplikacjach z App Store od 2019 r. zajmuje się Komisja Europejska, która może nałożyć na koncern karę nawet do ok. 3,5 mld euro, czyli 10 proc. jego rocznych globalnych przychodów. ©℗