Gdy w Sądzie Najwyższym USA swoboda wypowiedzi starła się w ubiegłym tygodniu ze swobodą moderacji, jednym głosem przeważyła ta druga. Dlaczego? Z obawy przed nieokiełznanym potokiem mowy nienawiści. Miałby on zalać serwisy społecznościowe, gdyby SN rozstrzygnął na korzyść stanu Teksas – argumentowali lobbyści bigtechów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama