We Francji smartfony jak tytoń: bez reklamy. Bo są niebezpieczne dla dzieci
Wyniki badań dotyczących skutków promieniowania elektromagnetycznego (PEM) generowanego przez sieci komórkowe nie są jednoznaczne. Naukowcy potwierdzili tylko, że fale emitowane przez wszystkie urządzenia elektryczne podłączone do prądu są szkodliwe dla człowieka, bowiem działają jak mikrofalówka – podnoszą temperaturę ciał znajdujących się blisko nich.
Urząd Komunikacji Elektronicznej w specjalnym laboratorium bada, czy sprzedawane w Polsce telefony, smartfony, tablety, ale też inne urządzenia spełniają europejskie normy.
Co prawda nadajnik stacji bazowej sieci komórkowej emituje znacznie silniejsze pole niż smartfon, ale też znajduje się daleko od domów mieszkalnych lub jeśli stoi na dachu budynku, jego sygnał jest kierowany w bok, by nie szkodzić ludziom. Operatorzy zwracają też często uwagę, że jeśli sygnał sieci komórkowej jest słaby, telefon, próbując się z nią połączyć, emituje silniejszy sygnał i jego działanie jest przez to bardziej szkodliwe, niż gdyby maszt nadawczy znajdował się bliżej.
Niemniej jednak Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy w 2009 r. w sprawie norm emisji pola elektromagnetycznego zaleciło stosowanie zasady ostrożności, ALARA (z ang. as low as reasonably possible), czyli jak najniższego poziomu, jaki można racjonalnie osiągnąć. W opracowanej wówczas rezolucji stwierdzono również, że zasada ostrożności powinna mieć zastosowanie, jeśli ocena naukowa nie pozwala stwierdzić z wystarczającą pewnością, czy istnieje ryzyko dotyczące zdrowia ludzkiego.
W projekcie rezolucji radnych Krakowa, która dziś ma być przedmiotem obrad rady miasta, samorządowcy zwracają także uwagę na to, że w 2012 r. Parlament Europejski wezwał kraje członkowskie, aby włączyły „nadwrażliwość elektromagnetyczną” do klasyfikacji chorób i problemów zdrowotnych. Radni zauważają, że niektóre kraje, takie jak Francja, już rozpoczęły zaostrzanie przepisów dotyczących PEM. W 2014 r. przyjęto tam ustawę, która reguluje tryb budowy i rozbudowy stacji nadawczych i innych urządzeń emitujących promieniowanie elektromagnetyczne. Nowe przepisy zabraniają np. instalowania WiFi w żłobkach i przedszkolach oraz budynkach, w których przebywają dzieci poniżej trzeciego roku życia. Francja idzie jeszcze dalej, traktując telefony komórkowe niemal jak wyroby tytoniowe. Ustawa zakazuje niektórych form reklamy skierowanej do osób poniżej 14. roku życia. W myśl przepisów nie wolno promować sprzedaży, udostępniania lub używania urządzeń emitujących PEM. Całkowity zakaz reklamy dotyczy zaś promowania używania telefonów komórkowych bez akcesoriów pozwalających ograniczyć narażanie głowy na działanie pól emitowanych przez telefon. Za złamanie zakazu grozi grzywna w wysokości 75 tys. euro.
Francuskie Stowarzyszenie na rzecz Terapeutycznych Badań Przeciwnowotworowych w dokumencie z 2010 r. stwierdza, że problem nadwrażliwości elektromagnetycznej dotyczy także sygnału nadawanego przez anteny telewizyjne i radiowe i ma związek ze wszystkimi formami nadajników fal, systemami WiFi i Wimax, komputerami i telefonami bezprzewodowymi. Zdaniem francuskich lekarzy w rzeczywistości liczy się nie tyle typ emisji PEM, ile całość pól emitujących rodzaj „mgły elektromagnetycznej”, w której żyjemy. Najpierw pojawiają się bóle głowy, dość często szumy uszne, które z przejściowych stają się trwałe. Potem pojawia się bezsenność, chroniczne zmęczenie i depresja.
W wielu krajach trwają też kampanie dotyczące odpowiedzialnego użytkowania smartfonów i tabletów. Zaleca się w nich, by podczas ładowania baterii prądem nie umieszczać urządzeń w pobliżu ludzi. Wiele osób podłącza bowiem ładowarki do telefonów i zostawia je na noc blisko łóżka, często na szafce nocnej tuż obok głowy. Naukowcy podkreślają, że tego robić nie wolno.

30 minut ciągłej rozmowy przez telefon nie powoduje znaczących klinicznych skutków dla człowieka – twierdzą naukowcy

40 km może wynosić promień działania stacji bazowej

110 m na takiej wysokości zazwyczaj umieszcza się nadajniki BTS w miastach