Polska wpisuje się w ten trend. Sprzedaż smarfonów rośnie bowiem cały czas o kilkadziesiąt procent rocznie. W tym roku, jak wylicza Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektronicznego i Elektrycznego na podstawie danych zebranych od producentów, ich liczba ma wynieść już 6,58 mln sztuk. Dla porównania w 2013 r. było to 5,35 mln sztuk.
– W maju ubiegłego roku smartfony miały 55-procentowy udział w polskim rynku telefonów. Dziś wynosi on już 67 proc. – wyjaśnia Jerzy Łabuda z Samsung Electronics i dodaje, że sprzedaż urządzeń pod tą marką rośnie średnio o 20–30 proc. rocznie. Z kolei według najnowszego badania TNS Global już 44 proc. Polaków deklaruje, że ma smartfona. W 2012 r. odsetek ten wynosił 25 proc. Tym samym pod względem penetracji osiągnęliśmy już poziom średniej dla Europy.
– Polska nadal stoi laptopami, przed którymi spędzamy obecnie najwięcej czasu. Oznacza to, że powszechny boom smartfonowy jest nadal przed nami. Nasycenie rynku w Polsce jest znacznie niższe niż np. w Szwecji czy Korei Płd., gdzie wskaźniki te osiągają 70 proc. Jednak już w ciągu najbliższego roku możemy osiągnąć w Polsce poziom 50 proc. – wyjaśnia Oliver Kanzi, prezes firmy Ericsson w Polsce.
Przyczyn szybkiego wzrostu sprzedaży smartfonów jest kilka. Po pierwsze, producenci wycofują się z tradycyjnych telefonów. Tak na przykład zrobił Samsung, który na produkcję smartfonów przerzucił się w 2013 r. Mając ograniczony wybór zwykłych telefonów, konsumenci siłą rzeczy wybierają smartfony. Zwłaszcza że są one nie tylko coraz łatwiejsze w obsłudze, lecz także coraz tańsze, a przez to bardziej dostępne. Dzięki temu częściej trafiają też do dzieci i osób starszych.
Smartfon można dziś kupić już za 200–300 zł, kilkakrotnie mniej niż przed kilkoma laty. Duża w tym zasługa polskich firm, które obrały sobie za cel produkcję urządzeń tanich, ale dobrej jakości. Z kolei producenci uznanych marek zachodnich problem wysokiej ceny rozwiązują w ten sposób, że wypuszczając na rynek nowy produkt, przygotowują jednocześnie drugi podobny model, ale w wersji mini, czyli mniej naszpikowany technologią oraz z mniejszym ekranem.
– Nasza oferta liczy obecnie osiem modeli. Do końca roku pojawią się cztery nowe, w tym pierwszy działający w systemie Windows Phone. To nasza odpowiedź na potrzeby klientów, którzy dużo pracują na tradycyjnych komputerach i poszukują urządzeń, które można z nimi zintegrować – wyjaśnia Roman Panek, prezes polskiej firmy GoClever, od roku będącej na rynku telefonów komórkowych. W zeszłym roku firma ta sprzedała na polskim rynku 20 tys. smarfonów. W tym oczekuje wyniku przynajmniej na poziomie 100 tys. sztuk. To o 20 tys. więcej, niż wynosiła prognoza po I kw.
Do tego na rynku pojawiają się modele, które sprawdzają się w najtrudniejszych warunkach, są odporne na uderzenia, pył i wodę. Na takie urządzenia stawia m.in. firma CAT, do tej pory specjalizująca się w maszynach budowlanych. To powoduje, że do smartfonów przekonują się kolejne grupy zawodowe, jak kurierzy czy budowlańcy. Zwłaszcza że ceny tych urządzeń nie są wyższe od cen zwykłych smartfonów i oscylują wokół 1 tys. zł.
Na upowszechnianie się smarfonów ma też wpływ rosnąca sprzedaż w tradycyjnych sklepach. Obecnie to operatorzy sprzedają 70 proc. telefonów. To i tak o 10 pkt proc. mniej niż rok temu. W ciągu dwóch, trzech lat udział sklepów w sprzedaży wyrówna się z udziałem operatorów. – Dlatego rozwijamy własne salony sprzedaży. Mamy ich już pięć i planujemy uruchomienie kolejnych – tłumaczy Jerzy Łabuda. W Samsungu 3/4 urządzeń jest obecnie oferowanych za pośrednictwem operatorów. Ten odsetek ma się zmniejszyć do 60 proc.
Jak zauważają producenci, to odpowiedź na potrzeby samych klientów. Coraz większa liczba użytkowników przywiązuje wagę do aktualizacji oprogramowania w telefonie. A najszybciej następuje ona w przypadku urządzeń zakupionych w sklepie. – Dzieje się to od razu, gdy producent wprowadzi nową wersję oprogramowania. W przypadku telefonów kupowanych za pośrednictwem operatorów ma to miejsce dopiero wówczas, kiedy zaakceptują oni unowocześnione oprogramowanie – komentuje Jerzy Łabuda z Samsung Electronics.
Równie ważne jest to, że na rynku detalicznym nowe modele telefonów są dostępne szybciej niż u operatorów komórkowych. Poza tym klienci oczekują, że ich telefony staną się częścią ekosystemu, czyli będą mogły łączyć się nie tylko z telewizorem, lecz także z komputerem czy pralką. Skonfigurowanie urządzenia pod tym względem jest możliwe tylko w sklepie, zwłaszcza dla osób, które nie są obyte z nowymi technologiami i wymagają pomocy specjalisty.
Nie bez znaczenia jest rozwój aplikacji na smartfony, także tych w języku polskim. Duża w tym zasługa samych producentów, którzy w ten sposób starają się zachęcić konsumentów do kupowania urządzeń. Coraz częściej oferują oni darmowy dostęp do określonych treści, np. oferowanych przez poszczególne tygodniki, magazyny, gazety codzienne. Rozwój aplikacji jest również zasługą start-upów programistycznych czy cyfrowej edukacji Polaków, którzy o technologiach wiedzą coraz więcej i coraz chętniej sięgają po zaawansowane rozwiązania. Nie bez znaczenia jest rozwój infrastruktury, w tym coraz lepszy i tańszy dostęp do internetu.
OPINIA
Wojciech Piechocki, serwis branżowy GSMonline.pl
Według mnie rynek systemów operacyjnych wykorzystywanych w smartfonach został już podzielony na najbliższe kilka lat. Walka o udziały rynkowe będzie się toczyć pomiędzy Androidem, Windows Phone i iOS. Ten ostatni system jest skazany na pozostanie nieco niszowym, skierowanym do najwyższego segmentu rynku.
Pod dużym znakiem zapytania jest przyszłość Windows Phone. To coraz lepszy system, ale nie może się przebić na rynku zdominowanym przez Androida. Ta ostatnia platforma bardzo szybko się rozwija. Już trafiła do „smartzegarków”, a w kolejnych miesiącach trafi do telewizorów, a nawet naszych samochodów. Z tak rozpędzoną lokomotywą, jaką jest Android, trudno jest więc walczyć.
Na razie ta dominacja systemu Google’a nie wpływa negatywnie na konkurencję. Smartfony relatywnie tanieją i są coraz lepsze. Urządzenia z Androidem produkują zarówno potentaci (choćby LG, Samsung i Sony), jak i mniej znani producenci. Należy także pamiętać, że zbyt duże rozdrobnienie na rynku systemów mobilnych spowodowałoby znaczne obniżenie liczby aplikacji dostępnych dla danego systemu, a na pewno obniżenie jakości tych programów.
Nie wydaje mi się jednak, żeby niższa dostępność aplikacji w języku polskim była znaczącą barierą dla rozwoju rynku smartfonów. Młodzi ludzie, przynajmniej w podstawowym zakresie, znają obce języki. Natomiast osoby starsze i tak rzadziej pobierają dodatkowe programy do swoich smartfonów, a jeśli się na to decydują, w ofercie sklepów z aplikacjami jest sporo programów w polskiej wersji językowej.