Prawo Komunikacji Elektronicznej nie zacznie obowiązywać w tym roku, choć europejskie przepisy, które ma wdrożyć, dają czas do 21 grudnia.
Gdy spytaliśmy resort cyfryzacji – po rekonstrukcji rządu działający w ramach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów – czy wyznaczony w Europejskim Kodeksie Łączności Elektronicznej termin jest realny, dowiedzieliśmy się, że prace „prowadzone są cały czas, w najszybszy możliwy sposób”. Obecnie „dobiega końca analiza uwag” do pierwszej wersji projektu oraz „opracowywanie stanowisk resortu”. W czwartek i piątek odbyła się konferencja uzgodnieniowa z udziałem ministerstw i regulatorów rynku (bez izb branżowych).
„Po zakończeniu tej części procesu legislacyjnego projekt zostanie przekazany do rozpatrzenia przez poszczególne komitety Rady Ministrów. Następnym etapem – prawdopodobnie już w 2021 r., będą prace parlamentarne” – informuje nas KPRM. Już to wyklucza terminową implementację.

Sporne ciasteczka

Uwagi do pierwszej wersji ustawy zajmują ok. 1700 stron. Przedsiębiorcy już na wstępie twierdzili, że nie zdążą dostosować się do nowych przepisów, bo nie przewidziano vacatio legis. Skupiający ponad 4 tys. polskich firm Lewiatan argumentował, że regulacje obszernej ustawy mają dotyczyć obsługi klienta, zawierania umów i ofert. Aby realnie ocenić, jakie zmiany trzeba wprowadzić, oraz zlecić rozpoczęcie prac wdrożeniowych, przedsiębiorcy muszą najpierw poznać finalny kształt PKE. Lewiatan chciał 9 miesięcy vacatio legis. Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska – zrzeszający firmy technologiczne, największe portale internetowe, domy mediowe i agencje interaktywne – postulował zaś co najmniej pół roku.
„Po analizie licznych uwag przedsiębiorców zgłoszonych w trakcie konsultacji projektu ustawy PKE oraz projektu ustawy wprowadzającej PKE rozważane jest wprowadzenie przepisu mówiącego o 6-miesięcznym vacatio legis” – stwierdza KPRM w odpowiedzi na pytania DGP w tej sprawie.
Jedne z poważniejszych zastrzeżeń branży internetowej dotyczyły nowych przepisów o ciasteczkach (cookies) – informacjach z odwiedzanych serwisów internetowych, zapisywanych na komputerach, smartfonach i innych urządzeniach.
Obecnie od zasady uzyskiwania zgody użytkownika na taką praktykę obowiązują wyjątki dla ciasteczek niezbędnych do prawidłowego działania danego serwisu lub wykonania usługi (np. poczty elektronicznej). PKE tego nie przewiduje, co według IAB stanowi „istotną, nieuzasadnioną i bardzo szkodliwą zmianę”. Organizacja argumentowała, że uniemożliwi to prawidłową realizację usług wymagających logowania się. Na przykład przed otwarciem każdej wiadomości poczty elektronicznej, wysłaniem e-maila czy zmianą folderu użytkownik będzie pytany o zgodę na ciasteczka. Wpłynie to też na działanie funkcji związanych z zapamiętywaniem ustawień, dodawaniem produktów do koszyka w sklepach internetowych lub odtwarzaniem materiałów wideo.
Resort cyfryzacji zapewnia DGP, że przepisy dotyczące ciasteczek „zostaną uzupełnione o wyjątek” dla plików koniecznych „do dostarczania usługi telekomunikacyjnej lub usługi świadczonej drogą elektroniczną, żądanej przez abonenta lub użytkownika końcowego”.
Szansa na ustępstwo wobec postulatów firm z branży dotyczy także automatycznego skracania do 24 miesięcy umów zawartych przed PKE. Lewiatan uważa, że ingerencja w trwające już umowy łamie zasadę, że prawo nie działa wstecz, i ogranicza swobodę działalności gospodarczej. W końcu lipca ówczesna wiceminister cyfryzacji Wanda Buk mówiła DGP, że MC pytało o to Komisję Europejską, która stwierdziła, że operatorzy muszą dostosować wcześniej zawarte umowy, „bo nie ma przepisów przejściowych”.
„Analizujemy, w jaki sposób należy traktować już uprzednio zawarte umowy, których stroną jest konsument, tak aby przepisy przejściowe w tym zakresie były korzystne dla abonentów” – informuje teraz resort cyfryzacji. Przyznaje, że „wśród różnych rozwiązań” jest wersja, „aby wymóg zawierania maksymalnie 24-miesięcznych umów z konsumentami stosowany był wyłącznie do nowo zawieranych umów”.

Cięcie koncesji

Projekty PKE i ustawy wprowadzającej PKE zaniepokoiły też rynek mediów. Przewidują bowiem, że koncesje naziemne nadawców radiowych i telewizyjnych będą udzielane nie na 10 lat, tylko na czas „nie dłuższy niż 10 lat”. Zdaniem Związku Pracodawców Prywatnych Mediów dałoby to zbyt dużą swobodę przyznającej licencje Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Zwracano też uwagę, że wprowadzi to element niepewności dla inwestorów i stworzy warunki „dla nieuzasadnionej manipulacji rynkiem mediów”. IAB zaznaczał, że 10-letnia koncesja „umożliwia racjonalne planowanie i rozwój oferty audiowizualnej”, a jej skracanie to „zagrożenie dla konstytucyjnych praw i wolności przedsiębiorców, a zwłaszcza wolności prasy”.
KPRM zapewnia, że przepisy „zostaną tak poprawione, aby nie zmieniać obowiązującej aktualnie zasady, zgodnie z którą koncesja jest udzielana na 10 lat” – z zastrzeżeniem. „Ze względu na doświadczenia regulatora rynku telekomunikacyjnego – Urzędu Komunikacji Elektronicznej oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – przewidziana będzie możliwość dostosowania, w sytuacjach gdy jest to niezbędne, okresu, na jaki wydawana jest koncesja, do udzielanych rezerwacji częstotliwości oraz innych koncesji wydanych wcześniej” – stwierdza resort cyfryzacji.
Nowy projekt wyraźnie określi przesłanki, kiedy koncesja będzie mogła być krótsza. „Będzie to mogło nastąpić wyłącznie w dwóch przypadkach, tj. konieczności wyrównania czasu trwania uprawnień w zakresie dysponowania częstotliwościami na tym samym multipleksie lub na wniosek podmiotu ubiegającego się o udzielenie koncesji” – informuje KPRM.
Projekt wyraźnie określi przesłanki, kiedy koncesja będzie mogła być krótsza