- Pójście do sądu jest ostatecznością. Jeżeli zdołamy znaleźć inne wyjście, na pewno z niego skorzystamy - mówi w wywiadzie dla DGP Radosław Kędzia, wiceprezes Huawei na Europę Środkowo-Wschodnią i kraje nordyckie.
„Każdy człowiek ma prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa swej osoby”. To z Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ. Zgadza się pan z tym?
Oczywiście.
Huawei jako firma też?
Tak. W wewnętrznych regulacjach mamy jasno określone zasady niedyskryminowania i równego traktowania pracowników.
W Chinach tak dobrze nie jest. Zasada, że „nie wolno nikogo torturować ani karać lub traktować w sposób okrutny, nieludzki lub poniżający”, jest łamana.
Podobnie jak w wielu innych krajach na zachodzie czy wschodzie, ale to nie ma nic wspólnego z naszą działalnością. Trwa nagonka na naszą firmę i dlatego w projekcie nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC) umieszczono wzmiankę o prawach człowieka. Ta ustawa jest wymierzona w jednego dostawcę.
Jest pan pewien? Sekretarz stanu w MSZ Piotr Wawrzyk mówił niedawno na posiedzeniu sejmowej komisji spraw zagranicznych, że wszyscy dostawcy sprzętu do budowy sieci 5G będą musieli spełnić te same kryteria i że Polska nie zamierza nikogo wykluczać ani stosować podwójnych standardów.
Jest to bardzo oczekiwana przez nas deklaracja i cieszymy się, że takie stanowisko zostało oficjalnie zaprezentowane. Natomiast wszystko zależy od tego, jakie to są kryteria. Jeżeli zostały tak przygotowane, żeby niektórzy dostawcy nie mogli uczestniczyć w rynku, to powstaje problem. Dyskryminacja jest niezgodna z prawem i przeczy zasadom wolnego handlu.
Co chcielibyście zmienić w projekcie KSC?
Cieszymy się, że rząd podejmuje kroki mające na celu zwiększenie poziomu cyberbezpieczeństwa. Natomiast nie rozumiemy, dlaczego są w ustawie zapisy polityczne, które nie mają nic wspólnego z cyberbezpieczeństwem, za to mogą skutkować regulacją rynku i ograniczaniem konkurencji.
To, co pan nazywa zapisami politycznymi, to koncentrowanie się na firmie zamiast na jej produktach?
Poniekąd też. My produkujemy m.in. kable. W jaki sposób wykluczenie dostawcy kabli może zwiększyć poziom cyberbezpieczeństwa? Jeżeli naznaczamy kogoś jako firmę wysokiego ryzyka, jest to posunięcie związane nie z cyberbezpieczeństwem, tylko z intencją usunięcia jednego z uczestników rynku.
Niekoniecznie. To może być uproszczenie oceny ryzyka. Jeśli sprawdzimy dostawcę i okaże się w porządku, to jego produkty są bezpieczne ‒ nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo dobrych.
Fakty temu przeczą: na rynku ICT znamy liczne przypadki firm, które miały w swoim sprzęcie lub oprogramowaniu luki powodujące podatność na ataki. Czy to znaczy, że ci dostawcy są w stu procentach źli? Myślę, że należy się skupić na konkretnych produktach i na wadach systemowych. Bo piętnowanie dostawców nie podniesie poziomu bezpieczeństwa. Proszę pamiętać, że my nie jesteśmy właścicielami sieci telekomunikacyjnych. One powstają z produktów wielu firm i żaden operator nie pozwoli sobie na uzależnienie się od jednego dostawcy, bo to ryzyko finansowe. Sieci są skonstruowane ze sprzętu i oprogramowania minimum 10 dostawców, więc oznaczenie jednego jako ryzykownego spowoduje tylko, że nie będzie on mógł handlować na tym rynku ‒ ale nie zwiększy to bezpieczeństwa.
Zwiększy, jeśli wykluczony dostawca był niebezpieczny.
Tylko że kryteria przyłożone do oceny dostawcy nie mają nic wspólnego z cyberbezpieczeństwem. Natomiast do weryfikacji jakości sprzętu rynek wypracował standardy, testy i certyfikaty.
Wasz sprzęt jest bezpieczny?
Przez 30 lat swojej działalności nie mieliśmy żadnego poważnego incydentu, czego nie można powiedzieć o naszych konkurentach. Cyberbezpieczeństwo jest głęboko wdrożone w procesy naszej firmy ‒ od etapu badań, przez projektowanie, weryfikację komponentów i produkcję. Jesteśmy bezpieczniejsi niż ktokolwiek inny.
A jednak parlamentarna komisja obrony w Wielkiej Brytanii uważa, że Huawei nie jest bezpieczny, bo działa w zmowie – pan się uśmiecha ‒ z Komunistyczną Partią Chin.
Jesteśmy jedyną firmą, która zdecydowała się otworzyć kody źródłowe swoich urządzeń przed brytyjskim rządem. Zresztą w tym samym raporcie jest powiedziane, że nie wykryto żadnych śladów tylnych furtek lub ingerencji trzeciego państwa. A na to, o czym pani mówi, nie ma żadnych dowodów.
Jeśli ktoś robi coś nielegalnego, przedstawia mu się dowody i stawia przed sądem. Oczernić jest łatwo. Pytania pod naszym adresem są formułowane jak oskarżenia: „Dlaczego jesteście źli?” zamiast „Czy jesteście źli?”.
I dlaczego?
Nie jesteśmy. To tak jak z pytaniem „Kiedy pan przestanie bić żonę?”, w którym jest podprogowy przekaz. Nikt nie ma przeciwko nam żadnych dowodów, jesteśmy otwarci i poddajemy się najgłębszej na rynku weryfikacji. Chciałbym, żeby wszyscy dostawcy przechodzili tak skrupulatną kontrolę. To mogłoby zwiększyć poziom cyberbezpieczeństwa.
W każdym wolnym kraju istnieje domniemanie niewinności. W naszym przypadku przeciwnie: „oni są z Chin, więc muszą być winni”.
Brytyjska komisja zaleca skrócenie czasu na wymianę waszego sprzętu o dwa lata, do 2025 r. To bardzo zepsuje biznes?
Ponieważ są naciski polityczne, Wielka Brytania ciągle zmienia zdanie. Najpierw mieli nas zostawić, potem zdecydowali się usunąć ‒ ale nic nie jest jeszcze przesądzone.
Jak się bronicie?
A jak się można bronić przed pomówieniami bez dowodów? Możemy tylko pokazywać, że nie mamy nic do ukrycia.
Każdy „ma prawo do skutecznego odwoływania się do kompetentnych sądów krajowych przeciw czynom stanowiącym pogwałcenie podstawowych praw przyznanych mu przez konstytucję lub przez prawo”. Ponoć zamierzacie pozwać Estonię za dyskryminujące was przepisy?
To prawda.
Pozwiecie też Polskę za nowelizację KSC?
Za wcześnie na takie decyzje.
Gdyby projekt pozostał w obecnym kształcie?
Chcemy nadal prowadzić biznes. Działamy w Polsce i innych państwach Europy od kilkunastu lat. I chcielibyśmy to robić przez kolejne 20, 50, 100 lat. Pójście do sądu jest ostatecznością. Jeżeli zdołamy znaleźć inne wyjście z tej sytuacji, na pewno z niego skorzystamy.
Jak dziś wygląda mapa Europy pod względem życzliwości dla Huaweia? Wszędzie mróz?
Wszystkie kraje są życzliwe, natomiast niektóre podlegają większym naciskom Stanów Zjednoczonych. Z tego, co widzimy, Polska z ustawą o KSC jest niestety na szpicy, jeśli chodzi o zakres i szybkość wprowadzania ograniczeń.
Nasze przepisy są najostrzejsze w Europie?
Tak.
Pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Marek Zagórski na komisji sejmowej mówił, że kształt nowelizacji będzie jeszcze dyskutowany. Rząd sygnalizował wam możliwość złagodzenia kursu?
Nie mieliśmy żadnych sygnałów od rządu. Staramy się prosić o niewykluczanie nas, o podejście do cyberbezpieczeństwa od strony technicznej, a nie politycznej. Ograniczenie rynku nie będzie dobre ani dla nas, ani dla rynku i kraju, bo zaszkodzi procesowi cyfryzacji i zmniejszy jego pozytywny wpływ na PKB.
Ericsson zapewnia, że da radę wypełnić lukę po Huaweiu.
Wcale im się nie dziwię, że chętnie zajmą nasze miejsce. Te regulacje pozwolą im zwiększyć swój udział w rynku, pewnie z wyższymi cenami.
Huaweia nie było na liście konsultacyjnej KSC, ale zgłosiliście swoje stanowisko. Spodziewa się pan, że zostanie wzięte pod uwagę?
Na pewno zostanie przeczytane. Nie atakujemy nowelizacji, bo jest niezbędna dla polepszenia cyberbezpieczeństwa. Natomiast zwracamy uwagę na zapisy, które mogą być sprzeczne z prawem i zasadami wolnego rynku.
Jako sprzeczne z prawem wymieniliście wszystkie kluczowe regulacje.
Uważamy, że ustawa powinna się skupić na sprzęcie i sieci, zamiast na dostawcach.
Mówił pan o nagonce na waszą firmę. Ale jest też druga strona globu i medalu. W chińskim internecie od lat są blokowane Facebook, Google, Wikipedia i wiele innych serwisów internetowych, chociaż „każdy człowiek ma prawo wolności opinii i wyrażania jej”, co obejmuje m.in. swobodę „poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami”.
Wszystko się zgadza. Ale proszę wziąć pod uwagę, że konkurujące z nami niechińskie firmy mają w Chinach swoje zakłady i centra badawczo-rozwojowe. Mierzmy więc wszystkich tą samą miarą.
Jak wam teraz idzie w przetargach na budowę 5G?
Chciałbym odpowiedzieć na to pytanie, ale klienci oczekują od nas ochrony informacji.
Jest dobrze, źle, gorzej?
Na pewno jest jakiś impakt.
Gdy Ericsson i Nokia chwalą się nowymi umowami, wy podliczacie straty?
Jeszcze nie.
Europejscy konkurenci wygrywają lepszą ofertą czy pochodzeniem?
Chciałbym wierzyć, że zaproponowali lepsze warunki. Natomiast straty będziemy mogli ocenić dopiero wtedy, gdy sytuacja w jakiś sposób się rozwiąże, gdy wszystkie kraje wprowadzą przepisy dotyczące cyberbezpieczeństwa.
Bez 5G wasz biznes w Polsce i całej Europie skurczy się o połowę?
Znacząco by się skurczył. Bardzo dużo zainwestowaliśmy w technologię piątej generacji. Od 10 lat prowadzimy badania nad 5G, rozwijamy nasze produkty. I teraz, gdy są najlepsze na rynku i to za rozsądną cenę, nagle przychodzi twarda ręka z boku, która próbuje ograniczyć nam dostęp do rynku. To, co się teraz dzieje w Europie, to odprysk wojny handlowej między Wschodem a Zachodem. Każda wojna się kiedyś kończy i dobrze by było nie obudzić się wtedy na zgliszczach.
Myśli pan, że ta wojna szybko się skończy?
To ważne pytanie, na które niestety nie mam odpowiedzi.
Po opublikowaniu projektu ustawy o KSC napisał pan list otwarty w tej sprawie. Pański apel o „równe i uczciwe” traktowanie brzmiał rozpaczliwie.
To był apel o rozsądek. Nie róbmy czegoś, co przyniesie krajowi negatywne skutki. I traktujmy wszystkich równo. Po prostu. Przyznaję, było to trochę emocjonalne, ale proszę się postawić w naszej sytuacji. Prowadzimy biznes w Polsce od 16 lat, a na kontynencie od 20 lat. Staramy się wykonywać jak najlepszą pracę dla swoich klientów, być odpowiedzialną firmą. Przestrzegamy prawa, mamy legalnie zarejestrowane, co roku audytowane spółki, płacimy podatki, inwestujemy w badania i rozwój, współpracujemy z uczelniami, pomagamy szkołom i różnym organizacjom. I nagle z powodu nacisków z zewnątrz stajemy się chłopcem do bicia.
Polski ustawodawca chce zapewnić bezpieczeństwo sieci 5G. A nad wami unosi się złowieszczy cień Chin.
Nad każdym dostawcą się unosi: czy to cień Chin, czy inny.
Przyzna pan, że cień Szwecji lub Finlandii nie jest tak groźny.
To temat na osobną dyskusję. Nie chcę komentować naszych konkurentów. Szanujemy ich i wierzymy, że konkurencja jest zdrowa dla wszystkich.