Normy pola elektromagnetycznego wzrosną i przestaną blokować inwestycje operatorów.
DGP
Już w ten piątek resort opublikuje projekt rozporządzenia łagodzącego normy PEM. Tym samym rozpocznie się proces konsultacji przepisów od dawna oczekiwanych przez branżę telekomunikacyjną, a jednocześnie budzących duże emocje społeczne.
Obecnie maksymalna dozwolona w Polsce gęstość mocy nadajników wynosi 0,1 W/mkw. Ta norma została ustalona jeszcze w roku 1984 i jest 100 razy mniejsza niż w większości państw UE. Operatorom wyśrubowane limity utrudniały już budowę sieci 4G (LTE). Tymczasem zapotrzebowanie na transfer danych stale rośnie.
Według Instytutu Łączności bez rozwoju sieci telekomunikacyjnej za kilkanaście miesięcy w części kraju może dojść do maksymalnego wykorzystania jej pojemności. – Bez sprawnej sieci bezprzewodowej nie będziemy mogli funkcjonować. Wykorzystujemy ją nie tylko do dzwonienia i prywatnego korzystania z internetu, lecz także w gospodarce, medycynie, energetyce. Nie ma takiej gałęzi w sferze publicznej ani w biznesie, która by z tej łączności nie korzystała – podkreśla minister cyfryzacji Marek Zagórski.
Dla technologii piątej generacji (5G) normy PEM są barierą rozwoju, bo nowa sieć wymaga zagęszczenia sieci nadajników. Bez odejścia od rygorystycznych limitów będzie to bardzo trudne, a na niektórych obszarach wręcz niewykonalne. Dlatego ustawa o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych (tzw. megaustawa), która weszła w życie w październiku br., otworzyła drogę do złagodzenia standardów. Równocześnie kompetencje ich ustalania przeniesiono z resortu środowiska do resortu zdrowia – który ma to robić w porozumieniu z Ministerstwem Cyfryzacji.
Ministerstwo Zdrowia zaczęło od analizy wpływu pola elektromagnetycznego na zdrowie człowieka. W piątek przedstawi projekt rozporządzenia będący jej efektem. – Temat jest bardzo delikatny – przyznaje minister zdrowia Łukasz Szumowski. Zaznacza, że żadne badania nie dowodzą szkodliwości pola elektromagnetycznego dla życia i zdrowia. Strach przed promieniowaniem wypływa tylko z niewiedzy.
20 lat temu Komisja Europejska wydała w sprawie PEM zalecenie 1999/519/EC, rekomendując limity na poziomie uznanym za bezpieczny przez naukową organizację non profit ICNIRP – Międzynarodową Komisję ds. Ochrony przed Promieniowaniem Niejonizującym – oficjalnie uznawaną przez Światową Organizację Zdrowia. Takie normy obowiązują już w 20 krajach Europy. – I nie udowodniono tam szkodliwości PEM. Porównaliśmy standaryzowane współczynniki zachorowalności i zgonów z Polską i nie widzimy różnicy – stwierdza minister Szumowski. – Polska czekała z podniesieniem norm 20 lat. Dłużej już nie można. Transmisji dużej ilości danych potrzebujemy także w medycynie, a przy dzisiejszych limitach PEM to niemożliwe – dodaje.
Nie ujawnia, w jakim stopniu wzrosną normy. Resort cyfryzacji postuluje, by był to poziom rekomendowany przez ICNIRP. Złagodzeniu rygorów będzie towarzyszył monitoring. Ministerstwo Zdrowia będzie śledziło ewentualny wpływ wyższego poziomu PEM na zdrowie Polaków. Natomiast Ministerstwo Cyfryzacji latem przyszłego roku udostępni w internecie system publicznej informacji o polu elektromagnetycznym (SI2PEM), nad którym pracuje Instytut Łączności. Każdy będzie mógł sprawdzić poziom PEM w swojej okolicy. Szefowie obu ministerstw liczą, że powszechnie dostępny system kontroli pomoże zmitygować obawy przed polem elektromagnetycznym.