Nauczyciel z niepełnosprawnością powinien mieć obniżone także pensum dydaktyczne. Ponadto to, czy szkoła spełniła obowiązek wprowadzenia usprawnień dla takiego pracownika, musi być oceniane przez pryzmat możliwości finansowych publicznej placówki oświatowej – orzekł Sąd Najwyższy.

Sprawa dotyczyła odszkodowania, o które wystąpiła nauczycielka zespołu szkół ogólnokształcących specjalnych. Chodziło o kwotę ponad 43 tys. zł, a podstawą do tego odszkodowania oraz do zadośćuczynienia miała być dyskryminacja nauczycielki przez pracodawcę z powodu jej niepełnosprawności.

Kobieta pracowała w zespole szkół od kilkudziesięciu lat, jednak jej zdrowie w ostatnich latach poważnie się pogorszyło, co doprowadziło ostatecznie do inwalidztwa – uzyskała bowiem orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym. Z tym wiązały się określone obowiązki po stronie szkoły, w tym zredukowanie wymiaru czasu pracy oraz dostosowanie miejsca pracy do jej stanu zdrowia.

Jednak dyrekcja zdecydowała tylko o modyfikacji ogólnego czasu pracy. Powołała się na przepisy Karty nauczyciela (k.n.), które, jej zdaniem, wykluczały obniżenie pensum dydaktycznego nauczycielowi z powodu niepełnosprawności (sprawa rozpoczęła się bowiem jeszcze przez zmianami w przepisach k.n., które weszły w życie 1 września 2018 r. – na ich podstawie takie obniżenie jest już dziś dopuszczalne bez wątpliwości). Poza tym szkoła nie była w stanie – jak potem twierdziła podczas procesu – wykonać wszystkich zaleceń lekarskich w zakresie usprawnień miejsca pracy (np. zapewnić stałego miejsca pracy na parterze budynku szkoły, która miała kilka pięter bez windy, dodatkowego wsparcia przy wykonywaniu obowiązków, np. przez zwolnienie lub pomoc przy takich czynnościach jak dźwiganie ciężarów czy zajmowanie się ciężej upośledzonymi uczniami).

Ponieważ nauczycielka przebywała przez pewien czas na zwolnieniu lekarskim, po powrocie do pracy została skierowana do lekarza na badania kontrolne. Tam wydano orzeczenie stwierdzające niezdolność do pracy nauczycielki na aktualnie zajmowanym stanowisku i zalecono przeniesienie jej do innej pracy. Ponieważ szkoła stwierdziła, że nie jest to możliwe, z nauczycielką rozwiązano stosunek pracy. Sprawa trafiła do sądu. W I instancji była nauczycielka proces przegrała – powództwo oddalono w całości. Sąd II instancji jednak zmienił ten wyrok, ale tylko częściowo, zasądzając na jej rzecz kwotę 1860 zł. Skargę kasacyjną złożyła w imieniu byłej nauczycielki Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która dołączyła do procesu, reprezentując ją przed sądami. Sąd Najwyższy tę skargę uwzględnił tylko częściowo. Podwyższył odszkodowanie do 6300 zł i zwolnił byłą nauczycielkę z kosztów sądowych. W pozostałym zakresie żądania ze skargi zostały oddalone.

SN zajął stanowisko

W kwestii skrócenia czasu pracy SN wypowiedział się jednoznacznie. W przypadku nauczycieli powinno ono być proporcjonalne do całego czasu pracy, w tym pensum dydaktycznego, ze względu na specyfikę pracy w szkole i pracę nauczyciela przy tablicy i inne zajęcia. SN podzielił stanowisko, że samo obniżenie tygodniowego wymiaru czasu pracy nie wystarcza, nie realizuje bowiem celu ochronnego dla nauczyciela niepełnosprawnego. Obniżenie musi obejmować także wymiar zajęć dydaktyczno-wychowawczych. Co więcej, takiej wykładni nie sprzeciwiała się również norma art. 42 Karty nauczyciela przed nowelizacją z 2018 r.

– Trzeba bowiem pamiętać, że obniżanie czasu pracy niepełnosprawnym pracownikom nie jest celem samym w sobie. Pracodawca musi uwzględniać przyczynę tego obniżenia dla pracownika. Jest on niepełnosprawny i nie może wykonywać pracy w dotychczasowym wymiarze, w przypadku nauczycieli – także zajęć dydaktycznych, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z takim rodzajem niepełnosprawności, który wyklucza pewne czynności związane z wykonywaniem obowiązków, gdy orzeczenie lekarskie zakazuje mu noszenia, dźwigania itp. – powiedział sędzia przewodniczący Bohdan Bieniek.

W kwestii obowiązków pracodawcy dotyczących wprowadzania usprawnień w zatrudnieniu niepełnosprawnych SN wskazał, że ten obowiązek powinien być rozpatrywany w odniesieniu do konkretnych okoliczności. Nie zawsze będzie osiągalne spełnienie wszystkich wymagań pracownika, co może oznaczać niemożliwość zatrudnienia na dotychczasowych warunkach.

– W sprawie mamy do czynienia ze szkołą specjalną, w której uczą się dzieci niepełnosprawne, często głęboko upośledzone. Dlatego dyrekcja szkoły musi uwzględniać możliwości finansowe placówki. Stoi przed wyborem, czy szkoła pozyskane środki ma wykorzystać na racjonalne usprawnienia względem pracownika, czy powinna je jednak przeznaczyć na edukację i rehabilitację dzieci. Te kwestie muszą być brane pod uwagę. A zatem sąd musi w każdej sprawie badać, ile można oczekiwać od pracodawcy. Inne oczekiwania będą od podmiotu działającego w sferze prywatnej, zwłaszcza od wielkiej korporacji. Zaś inne oczekiwania będą stawiane wobec pracodawcy ze sfery publicznej, szkoły specjalnej ze ściśle określonym budżetem wskazanym przez organ prowadzący. Trudno więc, w sytuacji niedostosowania stanowiska pracy i późniejszego rozwiązania stosunku pracy mówić o celowym działaniu pracodawcy. Gdy pracodawca jest w pewien sposób związany tym, co organ prowadzący przeznaczy na jego funkcjonowanie, można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z nieumyślnością. Dlatego ustalone przez SN odszkodowanie w kwocie równej trzymiesięcznemu minimalnemu wynagrodzeniu stanowi adekwatną rekompensatę dla powódki – stwierdził sędzia Bieniek, zamykając rozprawę. ©℗