Nowa ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego trafiła wczoraj do Senatu. Według wyliczeń Ministerstwa Finansów lokalne budżety na zmianach mają w przyszłym roku zyskać niemal 25 mld zł, a w ciągu dekady łącznie 345 mld zł.

Zaproponowana przez rząd reforma to prawdziwa rewolucja w finansowaniu samorządów. Od przyszłego roku nie będą one już otrzymywać udziałów we wpłaconych do centralnego budżetu podatkach PIT i CIT. Wysokość przelewów dla samorządów będzie uzależniona od dochodów podatników.

I tak np. gminy otrzymają kwotę odpowiadającą 7 proc. dochodów podatników PIT i 1,6 proc. w przypadku CIT. Dla powiatów będzie to odpowiednio 2 proc. i 1,7 proc., a dla województw – 0,35 proc. i 2,3 proc. Po raz pierwszy w systemie wydzielono miasta na prawach powiatu. Ich udziały wyniosą odpowiednio 8,6 proc. i 2,2 proc. Subwencje z budżetu dostaną tylko te samorządy, których wpływy podatkowe nie pokryją potrzeb: wyrównawczych, oświatowych, rozwojowych, ekologicznych i uzupełniających, liczonych według specjalnych wskaźników. Taka konstrukcja nowego systemu ma w założeniu uniezależnić lokalne budżety od podatkowej polityki państwa – np. od zwiększenia kwoty wolnej od podatku czy zmiany progów podatkowych.

Ministerstwo Finansów rezygnuje z janosikowego, czyli wpłat od najbogatszych samorządów dla tych biedniejszych. Od przyszłego roku już na etapie wypłaty udziałów w PIT i CIT będzie dokonywana korekta z tytułu zamożności. Obejmie ona te samorządy, których wpływy byłyby wyższe niż 120 proc. dochodów danej kategorii JST. Korekta ma być mniej dotkliwa dla bogatych niż obecne rozwiązanie.

Ustawa zakłada minimalny poziom wzrostu dochodów dla wszystkich rodzajów samorządów w przyszłym roku. Zyski mają nie przekroczyć 112 proc. Dodatkowe pieniądze przewidziano dla tych gmin, których znaczny obszar jest pokryty parkami narodowymi albo w których funkcjonują uzdrowiska (pisaliśmy o tym: „Gminy dostaną pieniądze na parki narodowe”, DGP nr 192/2024). ©℗