Straty są wielokrotnie mniejsze niż jeszcze kilka lat temu, ale głównie za sprawą dużych miast. Mniejszym gminom do zbilansowania systemu gospodarowania odpadami komunalnymi zabrakło ponad 400 mln zł.
Łącznie samorządy zamknęły ubiegły rok stratą sięgającą blisko 55 mln zł – wynika ze „Sprawozdania z działalności regionalnych izb obrachunkowych i wykonania budżetu przez jednostki samorządu terytorialnego w 2023 roku”. Jeszcze w 2020 r. deficyt wynosił prawie 1,4 mld zł, ale w 2022 r. JST odnotowały 10,7 mln zł nadwyżki (głównie za sprawą Warszawy). Chociaż gminy decydują się na podwyżki opłat, to te nie nadążają za kosztami.
– Regionalne izby obrachunkowe od lat zwracają uwagę na problem bilansowania się systemu gospodarowania odpadami, przede wszystkim definiując go jako ryzyko dopłacania do systemu z innych źródeł dochodów. Uważamy, że żadnej polskiej gminy na to nie stać, bo dopłata do systemu to w istocie zmniejszanie potencjału rozwojowego jednostki – komentuje Grzegorz Czarnocki, zastępca przewodniczącego Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych i prezes RIO w Opolu.
Ogromne zróżnicowanie
Miasta na prawach powiatu osiągnęły 335 mln zł nadwyżki (patrz: infografika), z czego za 205 mln zł odpowiada stolica. W ubiegłym roku udział Warszawy był jednak jeszcze większy – 184 mln zł z niecałych 196 mln zł. Teraz system bilansuje się w kolejnych dużych miastach. Przykładem jest Gdańsk, który w 2022 r. tracił ponad 10 mln zł, a w ubiegłym był już na plusie o 27 mln zł. To m.in. efekt powrotu do poprzedniej stawki opłaty dla przedsiębiorców i instytucji (obniżka była wymuszona zmianą przepisów).
– Do tego dochodzą działania kontrolne, czyli naliczanie opłaty podwyższonej. Co roku uszczelniamy też system – wyłapujemy nieruchomości, które unikały opłaty bądź uiszczały ją w niższej wysokości, niż powinny. Poprawiamy też selektywną zbiórkę – tłumaczy Olga Goitowska, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej w Gdańsku.
Znacznie gorzej jest w mniejszych gminach, które w 2022 r. dołożyły do systemu ponad 217 mln zł, a w ubiegłym już 407 mln zł. Nie oznacza to jednak, że opłaty nie rosną. Jeszcze w 2019 r. było 975 gmin, których dochody per capita z tego tytułu nie przekraczały 10 zł miesięcznie. W ubiegłym było już tylko 39. Najwięcej, bo 1038, mieści się w przedziale 20–30 zł, a cztery lata wcześniej było ich zaledwie 54. To jednak nie wystarcza do załatania dziury.
– Wydaje się, że w mniejszych gminach, gdzie włodarz często jest człowiekiem z ludu, którego gniewu się lęka, presja na utrzymanie niskich stawek opłat wciąż jest nieco większa – ocenia Karol Wójcik, przewodniczący rady programowej Izby Branży Komunalnej.
Kaucja i zaległości dużym wyzwaniem
Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższych latach wzrost opłat miał wyhamować. Eksperci spodziewają się kolejnych podwyżek, zwłaszcza w kontekście wchodzącego w życie w 2025 r. systemu kaucyjnego (butelki plastikowe do 3 l, szklane butelki wielorazowego użytku do 1,5 l i metalowe puszki do 1 l będzie można oddawać w sklepach za kaucją – dziś trafiają one do gminnego systemu i są sprzedawane jako surowiec).
– W branży odpadowej pojawia się ogromna niepewność, zwłaszcza w kontekście kaucji. Ryzyka z tym związane przedsiębiorcy działający w branży odpadowej będą próbowali przerzuć na zamawiających – wskazuje Maciej Kiełbus, partner zarządzający w Ziemski & Partners Kancelaria Prawna Kostrzewska, Kołodziejczak i Wspólnicy w Poznaniu.
Samorządowcy już dziś obserwują podwyższanie cen przez przedsiębiorców, którzy tłumaczą je nadchodzącymi zmianami w systemie. To nieuchronnie przybliża perspektywę kolejnych podwyżek.
– Jeśli system kaucyjny będzie możliwie najbardziej efektywny, utracimy przychód w wysokości 20 mln zł. W przyszłym roku przewidujemy stratę na poziomie kilku milionów zł – komentuje Olga Goitowska.
Dziurę w systemie potęgują rosnące systematycznie zaległości z tytułu opłat za odpady. W 2019 r. wynosiły one 557 mln zł, a w ubiegłym sięgnęły ponad 934 mln zł. – Raczej nie jest tak, że egzekucja samorządowych należności jest prowadzona znacząco mniej skutecznie niż w latach poprzednich. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że wraz ze wzrostem opłaty część mieszkańców po prostu przestawała ją uiszczać. Co może oznaczać, że kolejne podwyżki opłat nie będą powodowały proporcjonalnych wzrostów wpływów – ocenia Grzegorz Czarnocki. Gminy od lat alarmują, że brakuje im narzędzi do weryfikacji, kto ucieka z systemu i nie płaci za śmieci. ©℗