Dziewięć lat procesu i zasądzone koszty wyższe niemal o 10 tys. zł niż kwota przyznanego zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta – to finał jednej ze spraw o błędy medyczne. Nagłośnił ją rzecznik praw pacjenta (RPP).

Poinformował, że przed Sądem Okręgowym w Zamościu doszło do wydania kontrowersyjnego orzeczenia. Sprawa dotyczyła zdarzenia z 2013 r., kiedy ordynator oddziału chirurgii pozwalał synowi – studentowi fizjoterapii – na czynne uczestnictwo w operacjach. Pacjent ani przed zabiegiem, ani po jego przeprowadzeniu, nie był informowany o obecności osoby nieuprawnionej na sali operacyjnej.

Do procesu przeciwko szpitalowi przyłączył się RPP. Jak wynika z relacji rzecznika, w sprawie zostało wydanych kilka opinii biegłych. Po prawie dziewięciu latach procesu sąd uznał, że udział osoby nieuprawnionej w operacji nie przełożył się na stan zdrowia pacjenta i w tym zakresie sąd oddalił powództwo. Dodał jednak, że uczestnictwo studenta w zabiegu operacyjnym stanowi zawinione naruszenie praw pacjenta i z tego względu sąd przyznał pacjentowi kwotę 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia. Jednocześnie obciążył pacjenta wydatkami sądowymi w wysokości 26 157,73 zł oraz kosztami procesu w kwocie 3617 zł, co w sumie daje 29 774,73 zł. RPP nie zgodził się z tą decyzją i zaskarżył postanowienie o kosztach do sądu wyższej instancji.

– Takie obciążenie zniechęca do dochodzenia przez pacjenta swoich praw przed sądem. Tymczasem system powinien dążyć do tego, by mu to ułatwiać – komentuje adwokat Karolina Podsiadły-Gęsikowska, Kancelaria Prawa Medycznego Prawnik Lekarza.

Rzecznik wskazał też, że zwrócił się do wszystkich prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych o propacjenckie podejście do kosztów spraw o błędy medyczne. Przypomniał o zasadzie słuszności wskazanej w art. 102 kodeksu postępowania cywilnego. Stanowi on, że w wypadkach szczególnie uzasadnionych sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów albo w ogóle jej nimi nie obciążać. ©℗