Takie rozwiązanie ma zmniejszyć problem bezdomności czworonogów. Popierają je członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Praw Zwierząt i samorządy, które ponoszą wysokie koszty odławiania i umieszczania psów w schroniskach.
W najbliższych dniach stanowisko w tej sprawie zostanie przekazane do ministrów: rolnictwa i rozwoju wsi oraz szefa resortu cyfryzacji (ten drugi byłby odpowiedzialny za uruchomienie specjalnego rejestru). Już teraz są prowadzone nieformalne konsultacje i jest zielone światło dla podjęcia prac legislacyjnych.
– Rozmawiałam w tej sprawie z wicepremierem Krzysztofem Gawkowskim i powiedział, że jest jak najbardziej na tak – mówi posłanka Katarzyna Piekarska (KO), przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Praw Zwierząt (dalej: zespół), która zapowiedziała złożenie stanowiska w tej sprawie do przedstawicieli rządu. Polska jest jednym z niewielu krajów europejskich, w których nie ma takiego obowiązku. Punktem wyjścia ma być społeczny projekt ustawy przygotowany przez Stowarzyszenie Prawnicy na Rzecz Zwierząt (dalej: stowarzyszenie).
Kolejne podejście do problemu
Nad obowiązkowym czipowaniem psów w poprzedniej kadencji pracowało Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale ostatecznie projekt nie trafił do Sejmu (pisaliśmy o tym w artykule: „Obowiązkowe czipowanie psów odroczone. Gminy rozczarowane”, DGP nr 56/2023). Projekt, nad którym obecnie chcą pracować parlamentarzyści, strona społeczna i samorządowa, zakłada wprowadzenie powszechnego obowiązku elektronicznego oznakowania i rejestracji psów i kotów w centralnym rejestrze oznakowanych zwierząt domowych.
– Bezdomność zwierząt w Polsce rośnie, mamy trudności w zakresie ujawniania sprawców przestępstw znęcania się nad zwierzętami oraz nie zapewniamy im skutecznego systemu ochrony przed porzuceniem przez człowieka – tłumaczy Maria Januszczyk reprezentująca kampanię PiESEL – nadaj zwierzęciu tożsamość i Stowarzyszenie Prawnicy na Rzecz Zwierząt.
Fundacja Mikropsy szacuje koszt całej usługi weterynaryjnej w tym zakresie na ok. 91 zł. Miałby być ponoszony przez posiadaczy zwierząt (w przypadku kotów wolnożyjących – bezpośrednio przez gminę, z kolei w przypadku bezdomnych psów już teraz obowiązek ten spoczywa na schronisku). Projektodawcy uważają, że opłata powinna być określona odgórnie – aby przeciwdziałać windowaniu cen. Rejestr byłby dostępny dla lekarzy weterynarii, organów gminy, policji, straży miejskiej i gminnej, prokuratury, sądów, schronisk dla zwierząt, Inspekcji Weterynaryjnej czy upoważnionych pracowników Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Stowarzyszenie, ale również samorządy opowiadają się za umieszczeniem w rejestrze numeru PESEL posiadacza zwierzęcia – wszystko po to, aby był on łatwy do ustalenia, czego nie gwarantują samo imię i nazwisko, i adres zamieszkania.
– Uważamy, że to powinien być projekt rządowy. Stowarzyszenie chce przekazać projekt ustawy, ale ostateczny kształt rozwiązań będzie zależał od rządu – mówi Katarzyna Piekarska.
Do dyskusji pozostaje m.in. włączenie do systemu istniejących już dziś rejestrów prowadzonych przez prywatne podmioty czy objęcie obowiązkiem również właścicieli kotów.
– Jeśli chodzi o kotowate, to nacisku na ich znakowanie nie ma. Nawet Światowa Organizacja Zdrowia Zwierząt wskazuje w swoich rekomendacjach głównie na psy. Ale jeśli te rozwiązania w Polsce szłyby dalej, byłyby do zaakceptowania, tylko trudniejsze do wyegzekwowania – wskazywał podczas ostatniego posiedzenia zespołu Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii, jednocześnie wyrażając poparcie dla kierunku proponowanych zmian. Rejestr pomógłby chociażby w zwalczaniu wścieklizny.
Samorządy na „tak”
Jak najszybszym uchwaleniem przepisów są zainteresowane także gminy. Również ze względu na wymiar finansowy obecnego stanu prawnego. Zwracał na niego uwagę zespół w pismach skierowanych do ministrów.
„Naturalną konsekwencją powyższego (ustawowego obowiązku znakowania i rejestracji zwierząt – red.) będzie redukcja obciążenia finansowego gmin w zakresie realizacji przez nie obowiązków wynikających z programów opieki nad zwierzętami bezdomnymi i zapobiegania bezdomności zwierząt” – czytamy.
Samorządowcy podkreślają, że jeszcze kilka lat temu odłowienie psa i umieszczenie go w schronisku wiązało się z kosztem 7–8 tys. zł. Dziś jest to już znacznie więcej.
– Gdyby koszt dla gmin utrzymywania zwierzęcia czy ponoszenia kosztów jego bezdomności wynosił ok. 2,5 tys. zł, to aż tak byśmy szat nie rozdzielali. Natomiast w niektórych rejonach odłowienie i ulokowanie psa, gdziekolwiek go tylko przyjmą, to już jest czasem kwota 10 tys. zł, i to jeszcze pod warunkiem, że samorząd nie będzie dopominał się informacji, co się z tym psem będzie działo – mówił podczas prac zespołu Leszek Świętalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP. Samorządowiec zwrócił również uwagę na funkcjonowanie mafii hyclowskich, które pod pozorem działalności charytatywnej odławiają wielokrotnie te same psy w różnych gminach.
W ocenie Marka Wójcika, eksperta ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich, przepisy powinny być uchwalone najpóźniej do połowy roku. A to dlatego, że właśnie w wakacje wiele zwierząt jest porzucanych. – Jako samorządy oczekujemy, że czipowane będą nie tylko psy, lecz także koty. Zależy nam na tym, żeby ruszyło to jak najszybciej, ale z pewnym okresem przejściowym. Potrzebna będzie kampania informacyjna, żeby ludzie się o tym dowiedzieli – mówi przedstawiciel miast.
UE chce ujednolicenia przepisów
W stanowisku, które zespół przekaże ministrom, wskazuje się również na propozycję Komisji Europejskiej z 7 grudnia 2023 r., dotyczącą przygotowania rozporządzenia w sprawie dobrostanu psów i kotów oraz ich identyfikowalności.
– To pomoże i przyspieszy prace – podsumowuje Katarzyna Piekarska. ©℗