Wejście w życie nowych przepisów to jedno, sprawna wypłata pieniędzy – drugie. I to jest zagrożone. Politycy nowej większości parlamentarnej mówią, że wdrożyć trzeba plan ratunkowy.

Świadczenie wspierające 2024. Prawo swoje, a realia swoje

Ustawa o świadczeniu wspierającym wchodzi w życie od nowego roku, jednak terminowa realizacja części jej zapisów stoi pod znakiem zapytania. Problemy? Braki kadrowe w zespołach, które mają orzekać o skali wsparcia, szkolenia, których nie ma, oraz zatory w wydawaniu dotychczasowych orzeczeń o niepełnosprawności. Do tego prace nad rozporządzeniem (zawiera kluczowe narzędzie do oceny skali wsparcia), które już dawno powinny się zakończyć, a jednak dalej trwają. To powoduje, że choć ustawa wchodzi w życie od 1 stycznia, to realizacja części jej zapisów może się opóźnić. W tej kwestii podobne głosy płyną zarówno ze strony nowej koalicji, jak i środowiska osób z niepełnosprawnościami.

Monika Rosa (KO) ocenia, że na pewno od początku roku powinna wejść ta ich część, która mówi, że świadczenie pielęgnacyjne przysługuje na każde dziecko z niepełnosprawnością w rodzinie i że opiekun ma prawo do aktywności zawodowej, niezależnie od wieku osoby, którą się opiekuje. Nad resztą trzeba podjąć pilne prace.

Świadczenie wspierające od stycznia 2024? "To nierealne"

Minister Paweł Wdówik, odpowiedzialny w dotychczasowym resorcie rodziny za prace nad ustawą o świadczeniu wspierającym, podkreśla, że każda zwłoka związana z wejściem w życie nowych przepisów oznacza realne straty dla osób, które mogłyby skorzystać z nowej formy pomocy od stycznia 2024 r.

Od stycznia? To nierealne i winne temu jest samo MRiPS – pada riposta ze strony polityków nowej większości parlamentarnej. Monika Rosa (KO) precyzuje, że o ile zmiany w świadczeniu pielęgnacyjnym nie są zagrożone, o tyle później zaczynają się schody. Nie ma wciąż finalnej wersji skali, na podstawie której orzekałyby zespoły przy wojewodach, brakuje też do nich ludzi. Już teraz kolejki do komisji orzekających o dotychczasowych świadczeniach są bardzo długie.

Adam Zawisny ze Stowarzyszenia Instytut Niezależnego Życia twierdzi, że nad zmianami w przepisach powinien pochylić się nowy Sejm jak najszybciej, najlepiej już na drugim posiedzeniu.

– Priorytety działań to dalsze wydłużenie dotychczasowych orzeczeń o niepełnosprawności, które niebawem wygasają, zwłaszcza tych, które obowiązują do 31 grudnia – podkreśla i dodaje, że zatory do komisji orzekających można było przewidzieć. To m.in. skutek tego, że wygasają orzeczenia przedłużane jeszcze na czas pandemii. – Już dziś mamy sygnały, że osoby, które wystąpiły o możliwość oceny przed komisją, dostają odpowiedzi, że termin jest na marzec 2024 r. – mówi.

Nad zmianami w przepisach nowy Sejm powinien pochylić się jak najszybciej

Problemy dotyczą również zespołów ustalających poziomy potrzeby wsparcia, będące podstawą do otrzymania nowego świadczenia wspierającego. Może to opóźnić faktyczne wejście w życie części przepisów ustawy.

– Prace nad rozporządzeniem, które da narzędzie do pracy zespołom i określi kryteria działań, trwają (do 14 listopada zbierane są uwagi w ramach konsultacji publicznych). Potem powinny iść szeroko zakrojone szkolenia, bo dziś niestety wciąż mamy uznaniowy system przyznawania punktów i może się okazać, że jeden zespół da ich 40, a inny 60. Symulacje, jakie są dziś robione na podstawie zapisów z projektowanego rozporządzenia, pokazują, że osoba wymagająca bardzo intensywnego wsparcia otrzymuje poniżej 70 pkt, czyli nie załapuje się na nowe świadczenie. Resort twierdzi, że to efekt niezrozumienia narzędzia. Jednak to tylko dowód na to, jak konieczne są szkolenia. Te miały ruszyć we wrześniu. Mamy prawie połowę listopada i nic – słyszymy ze strony osób z niepełnosprawnościami.

Opozycja chce nowelizacji ustawy

Dotychczasowa opozycja deklarowała w kampanii konieczność nowelizacji całej ustawy. I z tego się nie wycofuje. Chodzi m.in. o obniżenie progów uprawniających do świadczenia z obecnych 70 pkt do 50 pkt. Rzeczą do zmiany jest też kwestia naliczania wysokości świadczenia między progami. Jest ich sześć, a jeśli np. między drugim (90–94 pkt) a trzecim (85–89 pkt) zabraknie 1 pkt, wysokość świadczenia spada z 3210 zł do 2140 zł.

Przedstawiciele MRiPS w rozmowie z DGP podkreślają, że trwają konsultacje społeczne dotyczące rozporządzenia. I mają pojawić się zmiany. Na przykład: do narzędzia dojdą trzy pytania określające zakres wsparcia przy wykonywaniu określonych czynności, pojawi się też możliwość odrzucenia 10 proc. tych odpowiedzi, które dały najsłabsze wyniki z perspektywy osoby starającej się o świadczenie.

Osobna kwestia to pieniądze na działanie zespołów i zatrudnianie osób. A tych brakuje, na co wskazywali nieraz w pismach do MRiPS wojewodowie. – Potwierdzam, pisma przyszły, ale takie prośby się zdarzają. Mamy je z kilku województw, nie tylko z Mazowsza – odpowiada Paweł Wdówik. I przekonuje, że wojewodowie występują o środki, licząc zwyczajowo, że dostaną więcej. Tymczasem te, jak wylicza, tylko dla Mazowsza i wyłącznie na obsługę nowego świadczenia, to 21 mln 914 tys. zł rocznie. Czy to wystarczy? Z Mazowsza słyszymy, że dziś osób z ważnym orzeczeniem o stopniu niepełnosprawności jest prawie 300 tys. Jeżeli zatem szacuje się, że 50 proc. z nich wystąpi z wnioskiem o wydanie decyzji, to daje 150 tys. osób. To oznacza ogromne wyzwanie logistyczne. ©℗

opinia

Skala do wszystkiego, czyli do niczego

ikona lupy />
Michalina Topolewska, dziennikarka DGP / Dziennik Gazeta Prawna

Praktycznie na ostatnią chwilę Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej pokazało projekt rozporządzenia dotyczącego skali potrzeby wsparcia, a więc kluczowe przepisy dla tych osób niepełnosprawnych, które po 1 stycznia 2024 r. będą chciały się starać o nowe świadczenie wspierające. Do jego uzyskania będzie potrzebna bowiem decyzja określająca poziom potrzeby wsparcia wyrażony w odpowiedniej liczbie punktów (musi ich być nie mniej niż 70/100), a do jego ustalenia będzie służyć właśnie wspomniana skala. To, że projekt ukazuje się tak późno, nie jest niczym dziwnym – to już przecież taka nasza legislacyjna tradycja. I nie byłoby to nawet problematyczne, gdyby długi czas pracy nad rozporządzeniem (ustawa o świadczeniu wspierającym została uchwalona w połowie lipca) zaowocował powstaniem dobrych przepisów.

Niestety, tak się jednak nie stało. Można się o tym łatwo przekonać, śledząc wypowiedzi ekspertów oraz osób niepełnosprawnych i ich opiekunów, którzy od kilku dni testują zaproponowaną przez resort skalę. Wybrane zostały do niej 32 czynności, których wykonywanie jest związane z codziennym funkcjonowaniem, ale każdej z nich została przypisana taka sama waga punktowa, mimo że są one bardzo zróżnicowane. Dodatkowo każda czynność będzie oceniana pod kątem tego, jaki zakres wsparcia osoba niepełnosprawna potrzebuje przy jej wykonaniu, oraz częstotliwości udzielanej pomocy. Tyle że użyte do tej oceny sformułowania pozwalają na daleko idącą uznaniowość ze strony specjalistów wojewódzkich zespołów ds. orzekania, którzy będą ją przeprowadzać. Bo jaka jest różnica między tym, czy osoba niepełnosprawna potrzebuje pomocy „dość często”, czy „przeważnie”, aby skorzystać z toalety? A to istotne, bo poszczególnym rodzajom częstotliwości pomocy jest przypisany inny współczynnik punktowy. A od sumy tych punktów zależy wysokość świadczenia wspierającego. Będzie ono wynosić od 635 zł (przy 70 pkt) do 3,4 tys. zł, gdy będzie ich więcej niż 95. W efekcie skala preferuje osoby, które mają niepełnosprawności sprzężone. Przykładowo wspomniane skorzystanie z toalety nie będzie sprawiać trudności osobie z niepełnosprawnością intelektualną i dostanie ona 0 pkt, bo wykonuje tę czynność samodzielnie, w przeciwieństwie do osoby z porażeniem kończyn. Z kolei odwrotna sytuacja będzie miała miejsce w przypadku chociażby umiejętności nawiązania rozmowy, która też jest na liście 32 czynności wymienianych w projekcie rozporządzenia.

W efekcie dostaliśmy skalę, która ma być uniwersalna i tak samo oceniać poziom potrzeby wsparcia osoby niepełnosprawnej, niezależnie od tego, jaki jest rodzaj jej dysfunkcji zdrowotnej. Tyle że akurat w tym przypadku to się nie sprawdza, bo często bywa tak, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. A efekt takiego rozwiązania będzie zaś taki, że wiele osób może nie załapać się na nowe świadczenie, gdy nie przekroczą 70 pkt lub ich mała liczba spowoduje to, że będą je otrzymywać w najniższej wysokości.

Skalę trzeba więc poprawić, tylko że jest na to już bardzo późno. Ustawa o świadczeniu wspierającym startuje 1 stycznia 2024 r., dlatego coraz bardziej racjonalnym krokiem wydaje się w tej sytuacji przesunięcie terminu wejścia w życie nowego świadczenia. Pozostaje tylko pytanie, czy nowy rząd się na to zdecyduje. ©℗