Posłowie PiS proponują odroczenie opłat za niewywiązanie się z unijnej dyrektywy ściekowej o trzy lata. Samorządowcy ostrzegają, że to i tak może być za krótko.
Dziennik Gazeta Prawna
– Poprzedni rząd pozostawił gminy same z problemem. Do końca tego roku miały wywiązać się z unijnych wymogów, czyli wybudować potrzebne oczyszczalnie i sieci kanalizacyjne. Już rok temu np. Najwyższa Izba Kontroli alarmowała, że zdąży ok. 30 proc. gmin. Reszta będzie musiała płacić wysokie kary, a to w ogóle przekreśli szanse na dostosowanie się do wymogów dyrektyw, bo środki, zamiast na przedsięwzięcia, przeznaczą na nie – wyjaśnia Anna Paluch, poseł PiS.
Gminy, które nie będą oczyszczać ścieków zgodnie z dyrektywą UE, od 1 stycznia 2016 r. mają zapłacić pięciokrotność opłaty za korzystanie ze środowiska. Zobowiązuje je do tego art. 292 ustawy z 27 kwietnia 2001 r. – Prawo ochrony środowiska (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1232 ze zm.). Opłaty mają wnieść w podwyższonej kwocie wraz z odsetkami. Dlaczego? Bo im te należności dotychczas odraczano. Płatności miały stać się wymagalne z początkiem przyszłego roku.
Z prośbą o odroczenie płatności wystąpił m.in. Związek Gmin Warmińsko-Mazurskich (ZGWM) w imieniu 64 członków. Interweniować postanowiły także Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego (ZGWL) oraz Stowarzyszenie Związek Gmin i Powiatów Województwa Łódzkiego.
Zwracają uwagę, że problem dotyczy zwłaszcza małych jednostek, dla których realizacja zobowiązań unijnych wymaga dłuższego czasu z uwagi na niewielkie budżety.
– Nasza gmina jest mała. Koszt inwestycji to ok. 17 mln zł, roczny budżet to 10 mln zł. Musimy wybudować jeszcze ponad 8 km sieci kanalizacyjnej. Staramy się sprostać wymogom, ale brakuje czasu – informuje Krzysztof Jarosz, burmistrz miasta Gozdnica.
– W niektórych przypadkach opłaty, które mają ponieść gminy, stanowią nawet 6,5 proc. ich rocznych budżetów. Wnosimy o pilne podjęcie działań legislacyjnych zmierzających do ich odroczenia – wskazywał Wadim Tyszkiewicz, prezes ZGWL.
PiS skierował właśnie do laski marszałkowskiej projekt nowelizacji ustawy – Prawo ochrony środowiska. Wynika z niego, że na wniosek gminy konieczność uiszczenia podwyższonych opłat zostanie przesunięta, pod warunkiem że przedsięwzięcie, które planuje zrealizować samorząd, jest ujęte w Krajowym Programie Oczyszczania Ścieków Komunalnych i zostanie zrealizowane do 31 grudnia 2018 r.
Z planów inwestycyjnych przedstawionych przez aglomeracje wynika, że po 31 grudnia 2015 r. planowane jest wybudowanie 91 nowych oczyszczalni ścieków oraz przeprowadzenie innych inwestycji, takich jak przebudowa części osadowej czy modernizacja obiektów.
„Ponoszenie podwyższonych opłat za korzystanie ze środowiska w odniesieniu do małych gmin, dla których realizacja zadania przerasta ich możliwości finansowe, może znacząco utrudnić realizację planowanych bądź rozpoczętych inwestycji. W związku z planowanymi przedsięwzięciami po 2015 r. proponuje się wprowadzenie zmian legislacyjnych wydłużających okres odroczenia pobierania podwyższonych opłat” – czytamy w uzasadnieniu projektu.
– To dla nas bardzo dobra wiadomość – ocenia Krzysztof Jarosz. – Opłata, którą bylibyśmy zobowiązani uiścić, wynosi ok. 650 tys. zł. To dla nas bardzo duży wydatek. Nie mielibyśmy środków na dalsze wdrażanie dyrektywy ściekowej. Dzięki proponowanej nowelizacji będziemy mieli pieniądze na wkład własny, będziemy też mogli zaciągnąć kredyt. Czekamy już tylko na ogłoszenie konkursu w regionalnym programie operacyjnym. Jeżeli uda nam się uzyskać 50–60 proc. dotacji na planowane zadanie, jest szansa, że zdążymy wywiązać się z dyrektywy ściekowej do końca 2018 r. – wskazuje.
Dodaje jednak, że czasu nadal może być mało.
– Byłoby lepiej, gdybyśmy mieli cztery lata. Przez to, że trzeba będzie zrealizować tak szybko inwestycję, może być ona droższa. Planujemy zaoszczędzić na materiałach, wykonawcę wyłonimy w drodze przetargu, to też pozwoli zmniejszyć koszty o 20–30 proc. Mamy już wszystko przemyślane, wystarczy, że pozyskamy środki z RPO. Inaczej może być w przypadku gmin, które nie są tak dobrze przygotowane – zauważa Krzysztof Jarosz.
– Nie chcemy znacznie wydłużać tego terminu, ponieważ z doświadczenia wiem, że samorządy mogłyby przekładać to zadanie na później, a chcemy je zmobilizować. Trzy lata wydają się wystarczające, aby zrealizować konieczne inwestycje. Jednak nie pozostawimy gmin bez pomocy, jak poprzedni rząd, i będziemy sytuację monitorować – informuje Anna Paluch.