Dramatycznie spadła liczba osób kończących szkolenia pozwalające na pełnienie funkcji zawodowej rodziny zastępczej. W 2014 r. było ich tylko 550, a jeszcze rok wcześniej 619.
Opieka nad dziećmi / Dziennik Gazeta Prawna
Prawie 12,4 tys. osób brało udział w ubiegłym roku w szkoleniach organizowanych przez powiatowe centra pomocy rodzinie (PCPR) dla rodzin zastępczych. Było ich o 4,3 proc. mniej niż w 2013 r., kiedy na kursy zapisało się prawie 13 tys. osób. Ponadto cały czas wśród szkolących się dominują osoby, które już zajmują się dziećmi. O ile w 2013 r. stanowiły one 60 proc., o tyle rok później już 62,2 proc. uczestników zajęć. To zły prognostyk, jeśli weźmiemy pod uwagę, że liczba rodzin zastępczych nadal jest za mała w stosunku do potrzeb. Samorządy wskazują, że są bezradne – chętnych brakuje mimo zachęt finansowych i kampanii informacyjnych.
Żmudny proces
Spowodowanie, aby jak najwięcej dzieci przebywało w rodzinnych formach pieczy zastępczej, jest jednym z najważniejszych celów obowiązującej od ponad trzech lat ustawy z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 332). Aby było to możliwe, musi przybywać osób, które będą chciały wziąć je pod opiekę. Tyle tylko że tak się nie dzieje, na co wskazuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej w sprawozdaniu z realizacji ustawy w ubiegłym roku. W ocenie resortu szczególnie negatywnym zjawiskiem jest spadek zainteresowania pełnieniem funkcji rodziny zastępczej zawodowej. W 2014 r. odpowiednie szkolenie ukończyło 550 osób, gdy jeszcze rok wcześniej było ich o 69 więcej. Powiaty zgodnie wskazują, że coraz mniej Polaków jest zainteresowanych prowadzeniem rodzinnych domów dziecka.
– Obecnie mamy 20 zawodowych rodzin zastępczych, brakuje nam jeszcze czterech, może pięciu. Oczywiście chcielibyśmy, aby to opiekunowie czekali na umieszczenie u nich dzieci, a nie odwrotnie, ale jest to żmudny proces – stwierdza Arkadiusz Paturej, dyrektor PCPR w Olsztynie.
Dodaje, że jako dodatkową zachętę finansową samorząd zdecydował się przyznawać rodzinom świadczenia, które ustawa o pieczy zastępczej wymienia jako nieobowiązkowe, np. dofinansowanie wypoczynku. Ponadto rodzinnym domom dziecka, w których przebywa sześcioro podopiecznych, pokrywa koszty zatrudnienia osób pomagających w opiece. – Wydatki powiatu na pieczę zastępczą zostały w ciągu ostatnich trzech lat zwiększone o ponad 1 mln zł – podkreśla.
Anna Gołębska, dyrektor PCPR w Zielonej Górze, zwraca uwagę, że nie wszystkie osoby, które zgłaszają się jako zainteresowane sprawowaniem opieki nad dziećmi, mają świadomość zadania, które ich czeka. Czasami w ogóle więc rezygnują z przystąpienia szkolenia. – Mamy też rodziny, które pomimo ukończenia kursu, nie zgadzają się na umieszczenie u nich dzieci. Choć są i takie, które po jakimś czasie zmieniają zdanie – dodaje.
Przyjazna atmosfera
W poszukiwaniu kandydatów nie pomaga też negatywny odbiór społeczny rodzin zastępczych jako takich, w których dochodzi do przemocy wobec podopiecznych. Wynika on z tragicznych zdarzeń, do których doszło w ostatnich latach, m.in. w Pucku i Łęczycy, gdzie opiekunowie znęcali się nad dziećmi. Wśród osób, które zgłaszają się do powiatów, są również i takie, które nie spełniają ustawowych wymagań stawianych osobom chcącym zostać opiekunami zastępczymi.
– Przepisy wymieniają wiele kryteriów, należy do nich m.in. odpowiednia sytuacja materialna i mieszkaniowa – wskazuje Adam Witas, dyrektor PCPR w Zawierciu.
Jednak jest to jedna strona medalu. Zdarza się bowiem, że także powiaty nie są zainteresowane tym, aby na ich terenie było wiele rodzin zastępczych. Dotyczy to zwłaszcza tych jednostek, które prowadzą placówki opiekuńczo-wychowawcze. W wielu z nich umieszczanie dzieci w rodzinnych formach pieczy skutkowałoby koniecznością ich zamknięcia oraz zwolnieniami pracowników.
– Niektórym samorządom brakuje długofalowej strategii postępowania wykraczającej poza trzyletni program rozwoju pieczy zastępczej, które są zobowiązane przyjmować – uważa Joanna Luberadzka-Gruca z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej.
Dodaje, że najlepszą zachętą dla potencjalnych kandydatów jest tworzenie przyjaznego klimatu wobec funkcjonujących rodzin zastępczych, wspieranie ich i wprowadzanie dla nich udogodnień. Jako przykład podaje lokalne karty dużej rodziny.