W ubiegłym roku należności przeterminowane z tytułu opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi sięgnęły prawie 850 mln zł. Tylko związki międzygminne mogą pochwalić się poprawą w ściągalności zaległości.

Największe problemy z dochodzeniem należności mają gminy, ale długi mieszkańców rosną również w miastach na prawach powiatu. Od lat lokalne władze alarmują, że brakuje im narzędzi do weryfikacji deklaracji śmieciowych i ściągania zaległych opłat. Teraz uszczelnienia systemu domaga się również Krajowa Rada Regionalnych Izb Obrachunkowych (KR RIO).

W ciągu kilku ostatnich lat luka w opłatach we wszystkich samorządach łącznie zwiększyła się o ponad 50 proc. – z ponad 557 mln zł w 2019 r. do 846 mln zł w 2022 r. – wynika z najnowszego Sprawozdania z działalności regionalnych izb obrachunkowych i wykonania budżetu przez jednostki samorządu terytorialnego w 2022 roku. Porównanie wypada jeszcze gorzej, jeśli cofniemy się do 2017 r., w którym zaległości wyniosły ponad 436 mln zł, więc w pięcioletniej perspektywie wzrosły o prawie 94 proc.

Zarówno w liczbach bezwzględnych, jak i w dynamice wzrostu zaległości najgorsza sytuacja jest w gminach, w których w ubiegłym roku nie udało się ściągnąć zaległych ponad 572 mln zł (wzrost o 12,2 proc. rok do roku). Miasta na prawach powiatu mają problem z wyegzekwowaniem nieco ponad 165 mln zł (wzrost o 11 proc. rok do roku), a związki międzygminne tracą prawie 109 mln zł. W tych ostatnich po raz pierwszy od lat widoczny jest jednak spadek zaległości o niecałe 6,5 proc.

Skalę unikania opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi widać w innych danych RIO, które wskazują na kilkunastoprocentowe rozbieżności między liczbą mieszkańców poszczególnych gmin a liczbą osób wykazywanych w deklaracjach śmieciowych. Samorządy od lat mają problemy z ich weryfikacją i chcą zmiany przepisów – tak aby w tym celu mogły chociażby korzystać z informatycznych zasobów gminy (szerzej pisaliśmy o tym problemie w artykule „Nawet 10 mln ludzi w Polsce nie płaci za odpady”, DGP nr 189/2022).

Na tę kwestię zwraca uwagę KR RIO, która przypomina, że zdecydowana większość JST nalicza wysokość opłat w odniesieniu do liczby mieszkańców danej nieruchomości. Metoda jest o tyle zawodna, że właściciele nieruchomości często w ogóle uchylają się od obowiązku składania deklaracji i nie dotrzymują terminów zgłaszania zmian w liczbie osób zamieszkujących nieruchomość – zwłaszcza jeśli chodzi o fakt narodzin dziecka lub zmianę miejsca zamieszkania.

„Problem weryfikacji liczby mieszkańców, od których odbierane będą odpady komunalne, powoduje, iż coraz więcej gmin nie jest w stanie przewidzieć ilości faktycznie wytworzonych odpadów komunalnych przez mieszkańców, w związku z czym trudno jest przewidzieć łączne roczne koszty związane z odbiorem odpadów komunalnych (odpłatność za odbiór odpadów ustalona jest od tony odebranych odpadów, zaś w poprzednich latach była to opłata zryczałtowana)” – wskazuje KR RIO.

Te błędne założenia w dalszej kolejności rzutują na kształt rozpisywanych przetargów na odbiór i zagospodarowanie odpadów, a następnie na problemy z bilansowaniem się systemu. Wprawdzie w zeszłym roku w skali kraju udało się to pierwszy raz od lat, ale za dodatni wynik odpowiadają duże miasta, w tym głównie Warszawa, a mniejsze gminy nadal odnotowują straty (pisaliśmy o tym w artykule „Śmieci na plusie pierwszy raz od lat”, DGP nr 127/2023). KR RIO informuje ponadto, że nawet w przypadku prowadzonej przez gminy windykacji postępowania egzekucyjne często są umarzane ze względu na trudną sytuację finansową podatników.

Wobec narastających problemów ze ściąganiem zaległości Krajowa Rada uważa, że interwencję w tej sprawie powinien podjąć ustawodawca – tak, aby uszczelnić system i zapewnić samorządom źródła dochodów adekwatne do kosztów, które generuje gospodarka odpadami komunalnymi.©℗