- Wcześniejsze emerytury nauczycielskie powinny być naliczane na starych, korzystnych zasadach. Wprowadzenie tej możliwości dopiero za rok, a nie od września – jak nam obiecywano – może przez kolejny rząd być uchylone - mówi Andrzej Antolak, nauczyciel i członek Rady Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Regionu Środkowo-Wschodniego.

Andrzej Antolak, nauczyciel i członek Rady Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Regionu Środkowo-Wschodniego. / Materiały prasowe / fot. Materiały Prasowe
W Sejmie już jest projekt nowelizacji Karty nauczyciela, który zakłada częściowe przywrócenie wcześniejszych emerytur dla osób uczących w oświacie. Zaproponowany termin wprowadzenia tej możliwości został przesunięty o rok. W efekcie te regulacje mają obowiązywać od 1 września 2024 r. Czy takie przesunięcie jest właściwe?

Nie. Te rozwiązania powinny być wprowadzone w trybie pilnym. Dziwi mnie to, że 26 kwietnia 2023 r. Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, obiecuje nam te regulacje tuż po wakacjach, a do Sejmu trafia projekt posłów PiS, przygotowany, jak się domyślam, przez ministerstwo, z innymi propozycjami.

Z drugiej strony jest finalizowane zatwierdzanie arkuszy organizacyjnych na nowy rok szkolny. Resort edukacji może obawia się zbyt dużego zamieszania tuż po 31 sierpnia?

Przecież są jeszcze aneksy do arkuszy organizacyjnych. Nie widzę większych problemów dla dyrektorów poza szkolnictwem zawodowym, w którym pracują już teraz emeryci i mimo to są duże problemy kadrowe. Jeśli skala odejść w pierwszym roku miała wynieść niewiele ponad 4 tys. nauczycieli, to zagrożenia paraliżem funkcjonowania oświaty raczej nie będzie. Oczywiście znów będziemy mieli półtora rocznika w szkołach ponadpodstawowych i wydłużony czas pracy oraz więcej godzin ponadwymiarowych. Wprowadzenie wcześniejszych świadczeń emerytalnych nie będzie skutkowało większymi perturbacjami. Tym bardziej że na emeryturach nauczycielskich będzie można pracować do pół etatu. Zawsze indywidualne problemy mogą się pojawić, ale jest to do opanowania.

Ale będzie można dorabiać tylko za zgodą kuratora…

Nie wiem, po co do polityki kadrowej mieszać kuratora. Ten warunek jest zbyteczny. Wystarczy, że kurator wydaje zgodę na zatrudnienie nauczycielowi, który nie ma pełnych kwalifikacji, ale zamierza je uzupełnić. Jeśli szef placówki ma deficyt anglistów lub innych przedmiotowców, powinien mieć możliwość bez zbędnych formalności zatrudnić emeryta, który przecież ma potwierdzone kwalifikacje.

Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych przekonują, że zaproponowane rozwiązania nie są obiecanym przez ministra przywróceniem art. 88 Karty nauczyciela, który stanowił o wcześniejszych emeryturach w oświacie po 30 latach pracy, w tym 20 latach przy tablicy. Zgadza się pan z tym twierdzeniem?

Tak. Dla mnie dziwnym rozwiązaniem jest dzielenie na roczniki nauczycieli, którzy mogą z tych świadczeń skorzystać. Dodatkowo kombinuje się przy sposobie naliczenia tych uposażeń. Obawiam się, że ktoś nas próbuje po raz kolejny wyrolować.

Rozumiem, że 2,5 tys. brutto wcześniejszej emerytury, o której mówili na kwietniowym spotkaniu w ministerstwie eksperci z ZUS, nie jest dla nauczycieli satysfakcjonujące?

(śmiech) Przy średniej krajowej 3,3 tys. zł brutto jest to głodowe świadczenie. Jeśli minister mówi o przywróceniu szacunku dla nauczyciela i wcześniejszych emerytur, czyli pełnego zapisu art. 88 Karty nauczyciela, to powinien to zrobić, a nie tylko obiecywać.

A co wtedy ze świadczeniami kompensacyjnymi, które wcześniej całkiem, a obecnie częściowo nie pozwalają na dorabianie w szkołach?

Świadczenia kompensacyjne dla nauczycieli powinny zostać uchylone, ale tylko jeśli zostaną przywrócone wcześniejsze emerytury oparte na tych samych co kiedyś korzystnych rozwiązaniach finansowych.

Ile nauczyciel mógłby otrzymać?

Według moich szacunków ok. 3,5 tys. zł brutto. Wtedy będzie to emerytura w miarę uczciwa w stosunku tego, co powinno być.

Wtedy chyba mielibyśmy lawinę odejść z pracy w oświacie…

Jeśli się ma na względzie wypalenie zawodowe i inne aspekty, jak niskie zarobki, to odejścia z pewnością będą. W pierwszym roku wprowadzenia tych rozwiązań, jakich się domagamy, z oświaty odeszłoby ok. 40 tys. nauczycieli.

Resort szacuje, że przy jego propozycjach w ciągu czterech lat na te mniej korzystne emerytury nauczycielskie odejdzie ponad 83 tys. nauczycieli. Dodatkowo nieoficjalnie kierownictwu ministerstwa marzy się 150 tys. osób na tych emeryturach, bo wtedy można mieć argument do zwiększenia pensum. Czy to trochę nie jest zastawianie pułapki na osoby uczące w oświacie?

Liczę na to, że o tym nie będzie już decydował pan Czarnek. Szacunkowo rzeczywiście odejdzie tylu nauczycieli przez kolejne lata. Opowiadałbym się za tym, aby nauczyciele przebywali w szkole każdego dnia przez osiem godzin i za każdą godzinę otrzymywali godne wynagrodzenie w ramach 40-godzinnego czasu pracy. Unormujmy to wreszcie! Pokażmy rodzicom i całemu społeczeństwu, że pracujemy od godz. 7 do 15 i jesteśmy do dyspozycji.

Wciąż jednak rząd nie zrealizował całego waszego porozumienia z czasu strajku generalnego z kwietnia 2019 r. Czy wasz nowy szef, który został wybrany w ubiegłym tygodniu, coś z tym zamierza zrobić?

Obecnie trwa proces organizacyjny. Niezależnie od tego będę stawał na głowie i przekonywał mojego nowego szefa i prezydium, aby nigdy z rządem, który raz się nie wywiązał z obietnic, nie zawierać kolejnych porozumień.

A wcześniejsze emerytury to obietnice wyborcze?

Tak to traktuję. Obawiam się, że po wyborach przepisy, które dają nam możliwość wcześniejszego przechodzenia na emerytury, mogą zostać uchylone. Dlatego jeszcze raz powtarzam, że nowe regulacje w tym zakresie powinny obowiązywać od 1 września 2023 r. Nowa ekipa rządowa może wyjść i powiedzieć, że jednak nie ma pieniędzy i wcześniejszych świadczeń emerytalnych od 1 września 2024 r. też nie będzie. ©℗

Rozmawiał Artur Radwan