Nie można jednej formacji przekazywać wszystkiego, co jest związane z obroną cywilną. Obecnie w Ukrainie strażacy zajmują się gaszeniem pożarów i wyciąganiem ludzi spod gruzów, na pozostałe czynności nie mają czasu - mówi dr Franciszek Krynojewski, ekspert ds. obrony cywilnej, oficer w stanie spoczynku, wykładowca Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa

ikona lupy />
Dr Franciszek Krynojewski, ekspert ds. obrony cywilnej, oficer w stanie spoczynku, wykładowca Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa / Materiały prasowe
Czy obecnie w naszym kraju istnieje obrona cywilna?
Nie. W tym zakresie brakuje odpowiednich regulacji prawnych. Do 22 kwietnia 2022 r., czyli dopóki obowiązywała ustawa o powszechnym obowiązku obrony, funkcję szefa obrony cywilnej pełnił komendant główny Państwowej Straży Pożarnej. W tej ustawie był odrębny rozdział poświęcony tej tematyce. Była możliwość odbywania obowiązkowej służby zasadniczej w obronie cywilnej. Był to ukłon w kierunku osób, które chciały spełnić obowiązek wobec ojczyzny, ale nie sięgać po broń. Obecnie nawet tego nie ma. Z chwilą zastąpienia tamtej regulacji ustawą o obronie ojczyzny te przepisy zostały uchylone.
Ostatnim samodzielnym szefem obrony cywilnej był Paweł Soloch, który obecnie piastuje stanowisko szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Tak, niestety swoje stanowisko i kompetencje przekazał strażakom.
Ale pojawił się niedawno projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej. Czy uda się dzięki niej naprawić te błędy?
Obawiam się, że nie, bo wszystkie kompetencje związane z zarządzaniem kryzysowym i obroną cywilną zostaną w dużej mierze przekazane państwowej i ochotniczej straży pożarnej. Dla mnie ten projekt jest bublem prawnym. Nie można jednej formacji przekazywać wszystkiego, co jest związane z obroną cywilną. Popatrzmy na Ukrainę. Tam strażacy zajmują się gaszeniem pożarów i wyciąganiem ludzi spod gruzów. Na pozostałe czynności nie mają czasu ani możliwości.
Jednym z zadań obrony cywilnej jest ewakuacja, która dzieli się na pierwszy, drugi i trzeci stopień. Pierwszy stopień rzeczywiście realizowali strażacy, kiedy np. dochodziło do pożaru. Drugi stopień, związany np. z powodzią, był realizowany przez samorządy. Swego czasu opracowywałem taki plan dla Raciborza, było to duże przedsięwzięcie, które musiało uwzględniać ludność wielotysięcznego miasta, a także zwierzęta oraz dobra kultury. Aby taką ewakuację przeprowadzić, potrzebna jest armia ludzi. Trzeci stopień ewakuacji jest na wypadek wojny. Do tej pory organizował to wójt, burmistrz, starosta lub wojsko. A według projektu miałaby to realizować straż.
Nie wierzy pan w strażaków?
Jest ich często w powiatach kilkudziesięciu, a tu potrzebny jest sztab ludzi. Dlatego w obronę cywilną powinni włączyć się pracownicy gminy.
Ale przecież pracowników samorządowych często jest niewiele więcej od wspomnianych przez pana strażaków. Co więcej, ci drudzy mają często większe doświadczenie.
Można jednak stworzyć na terenie gminy formacje przy pomocy pracowników i mieszkańców gminy. Z kolei w projekcie odpowiedzialność za zadania związane z zarządzaniem kryzysowym i obroną cywilną przerzuca się na komendanta powiatowej straży pożarnej. A ten przy pomocy ochotniczej straży pożarnej na swoim terenie będzie opracowywał kilkadziesiąt planów działania właśnie dla formacji strażackich.
Czyli będzie tak, jak obecnie - obrona cywilna pozostanie u strażaków?
Będzie jeszcze gorzej. Nie można jednej służby zobowiązać do przejęcia wszystkich obowiązków związanych z obroną cywilną i zarządzaniem kryzysowym w czasie klęski żywiołowej. Obrona cywilna to dziedzina powszechna, w której udział powinna brać jak największa część naszego społeczeństwa, a nie tylko wybrani.
Wydaje mi się, że jest to uwarunkowane polityczne. Minister spraw wewnętrznych i administracji powierzając te kompetencje strażakom, chce podkreślić swoje znaczenie, ponad resortem obrony narodowej czy nawet premierem.
Rzeczywiście premier ma mieć zwierzchnictwo nad obroną cywilną, ale znaczną część tych kompetencji przekaże ministrowi spraw wewnętrznych i administracji.
Tym bardziej że projekt zakłada likwidację Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Jego wiceszef przyznał, że nawet nie został zaproszony do prac nad tym projektem. Tymczasem RCB powinno być wzmocnione, a nie likwidowane. Tam pracują przecież doświadczone osoby.
A jak panu się podoba pomysł połączenia w jednej ustawie zarządzania kryzysowego z obroną cywilną?
Powinny to regulować dwie odrębne ustawy. Obrona cywilna ma tak szeroki zakres czynności, że musi być oddzielnie uregulowana. Jednak w projekcie, który trafił do konsultacji, na tę tematykę poświęcono raptem pięć stron, z tego znaczna część jest poświęcona kwestiom finansowym, w tym ile strażak dostanie za udział w akcjach ratunkowych. To jest nieporozumienie.
Jak ta tematyka powinna być podzielona?
Na zagrożenia czasu pokoju i czasu wojny. Do tych pierwszych należy np. rozerwanie uszczelnień w zbiorniku z amoniakiem, a drugich - pomoc ludności cywilnej w czasie bombardowania, czyli to, z czym mamy do czynienia obecnie w Ukrainie. Nie jestem przeciwnikiem tego, aby jedno z drugim powiązać, ale na zasadzie szybkiego przejścia działania służb z jednego stanu w drugi. Dlatego RCB powinno w dalszym ciągu funkcjonować, bo obecnie dobrze wypełnia swoje zadania, np. w zakresie infrastruktury krytycznej. Z kolei w przypadku wojny RCB może się zamienić w placówkę dla szefa obrony cywilnej kraju. W czasie pokoju i w czasie wojny premier powinien być najważniejszą osobą w tych dwóch obszarach, a nie szef obrony cywilnej i jednocześnie komendant główny Państwowej Straży Pożarnej. Premier przecież może mieć doradcę w postaci takiego szefa sztabu.
Czy armia powinna być włączona w obronę cywilną?
Nie, w żaden sposób. Żołnierze są powołani głównie do obrony kraju. Zwłaszcza w czasie wojny, kiedy obrona cywilna jest bardzo potrzebna.
W tym roku zmieniła się podstawa programowa dla przedmiotu szkolnego edukacja dla bezpieczeństwa. Rozszerzono go o elementy przysposobienia obronnego. Czy to właściwy kierunek?
Oczywiście, że tak. Niestety to wszystko zbyt mało. Swego czasu samorządy miały obowiązek szkolenia mieszkańców w ramach powszechnej samoobrony, jak mają postępować w czasie wojny. Wtedy tylko nieliczni włodarze organizowali tego typu spotkania informacyjne. Zakłady pracy musiały tworzyć obronę cywilną. W obecnym projekcie nie ma takiego zalecenia, a przecież największe zdarzenia występują w czasie pokoju na terenach firm, np. uwolnienie amoniaku w Kompanii Piwowarskiej w Tychach.
Jak więc powinna wyglądać obrona cywilna?
Tak, jak to zostało określone w rozporządzeniu z 1993 r., a także jak to zakładał projekt z 2016 r. Zarządzanie kryzysowe powinno działać na wypadek różnego rodzaju awarii i klęsk żywiołowych, a obrona cywilna powinna dołączyć w czasie wojny z tym samym kierownictwem, czyli premier wraz z ministrem spraw zagranicznych, bo skuteczne działanie obrony cywilnej odbywa się przy wsparciu dyplomacji. A organ ten całkowicie został pominięty w obecnym projekcie. Autorzy chyba nie wiedzą, że dyplomacja jest najważniejszym czynnikiem przy zagrożeniu wojennym. Rola ministra spraw wewnętrznych powinna być przesunięta na dalszy plan.
Obrona cywilna powinna być dziedziną powszechną, obejmującą dużą część naszego społeczeństwa. Nie powinna działać tylko na bazie jednej służby przy wspomaganiu wolontariuszy jako pospolite ruszenie. Mam nadzieję, że te przepisy w przyszłości zostaną rozszerzone o dodatkowe wyjaśnienia związane m.in. z budową i opieką nad schronami (dlaczego zwykły Kowalski nie może wybudować schronu), informacje, kto odpowiada za zabiegi sanitarne, weterynaryjne, odkażanie transportu, terenu, za grzebanie zmarłych przy dużych jednorazowych stratach wśród ludzi oraz utylizację zwierząt. Kolejnym wątkiem powinna być edukacja społeczeństwa na poziomie szkół, uczelni, a zwłaszcza uczelni medycznych z uwzględnieniem medycyny katastrof. W końcu należy uzgodnić zasady posługi kapłańskiej w czasie masowych zgonów.
Jakie jeszcze słabości dostrzega pan w tym projekcie?
Straż pożarna nie poradzi sobie z poszczególnymi typami ewakuacji ani z zabiegami sanitarnymi, doraźnym zaopatrzeniem, ochroną płodów rolnych czy zabytków. Dodatkowo będzie dochodziło do dualizmu planistycznego, bo gminy będą tworzyć własne plany, a strażacy własne. Mam nadzieję, że zaproponowany projekt ustawy zostanie gruntownie przebudowany z udziałem osób mających doświadczenie w obronie cywilnej, bo inaczej pozostanie ona tylko na papierze.
Warto jednak podkreślić, że brak odpowiednich zapisów prawnych dotyczących obrony cywilnej to nie wina obecnego rządu, ale wszystkich rządów od 2002 r., które zawsze tę problematykę odkładały do szuflady, ponieważ były ważniejsze problemy.
Rozmawiał Artur Radwan