W weekend po raz pierwszy usłyszeliśmy ze strony rządu prośbę, aby przygotować obiekty wielkopowierzchniowe na przyjęcie uciekinierów i aplikować o wyposażenie tych miejsc - mówi Marek Wójcik, sekretarz strony samorządowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.

W weekend po raz pierwszy usłyszeliśmy prośbę ze strony rządu, aby przygotować obiekty wielkopowierzchniowe na przyjęcie uchodźców i następnie aplikować do rządu o wyposażenie tych miejsc w łóżka i koce.

Jak ocenia Pan koordynację działań humanitarnych na poziomie krajowym?

Ona tworzy się teraz, w działaniu.

W efekcie mamy zatłoczone dworce kolejowe i przerzucanie kosztów pomocy na wolontariuszy, prywatne osoby, firmy, które już trzeci tydzień kupują jedzenie, środki czystości, przynoszą ubrania dla napływających nowych obywateli Ukrainy. Pretensje spadają na samorządy. Nie ma Pan za złe rządowi, że nie zadbał o skoordynowanie pomocy wcześniej?

Informacje o spodziewanym ataku Rosji na Ukrainę rząd miał już w listopadzie ubiegłego roku. Co najmniej 1,5 miesiąca temu pewne działania podejmowały dyskretnie urzędy wojewódzkie. Tak, na pewno można było zacząć działać szybciej. W rządzie do ostatniej chwili nie było zgody co do kluczowych rozstrzygnięć w specustawie ukraińskiej, chociażby w kwestii mechanizmu przekazywania środków na wsparcie uchodźców z Ukrainy, przyznawania numeru PESEL czy wspierania finansowo tych, którzy goszczą uchodźców. Nie byłbym jednak uczciwy, gdybym mówił, że koordynacji na szczeblu centralnym nie ma. Doceniam ogromne zaangażowanie w tej sprawie pana ministra Pawła Szefernakera i jego współpracowników w MSWiA oraz to, że coraz więcej resortów angażuje się w tworzenie systemu pomocy uchodźcom.

Tytułem przykładu: bardzo dobrze układa się nam współpraca z Januszem Cieszyńskim, wiceministrem, pełnomocnikiem rządu d s. cyberbezpieczeństwa.

W ramach samorządowo-rządowego zespołu pracowaliśmy nad rozwiązaniami dotyczącymi nadawania numeru PESEL. Otrzymaliśmy propozycję realizacji tego zadania przy zupełnie przyzwoicie wyliczonych kosztach. Dzięki temu będziemy mogli zatrudnić dodatkowe osoby. Urzędy mają otrzymać dodatkowy sprzęt. Niestety do niektórych resortów musimy dobijać się z naszymi postulatami. Nie zawsze z pozytywnym skutkiem.

Gminy są przygotowane do rejestracji obywateli Ukrainy, którzy chcą otrzymać PESEL? Wystarczy urzędników i zasobów?

Przed nami niezwykle trudne zadanie. W poniedziałek i wtorek odbędą się testy. Następnie spodziewamy się, że obywatele Ukrainy ruszą od razu do urzędów, bo PESEL znacznie ułatwi im funkcjonowanie w Polsce oraz dostęp m.in. do świadczeń rodzinnych i wychowawczych. Ten tydzień będzie kluczowy dla realizacji tego zadania.

Wróćmy do koordynacji udzielania pomocy. Mamy przykłady, gdy współpraca wojewoda – samorząd szwankuje. Strona samorządowa będzie domagała się zwiększenia decyzyjności?

Z koordynacją pomocy humanitarnej na poziomie regionalnym wojewodowie, mówiąc dyplomatycznie, radzą sobie różnie, choć większość dobrze współpracuje z samorządami. Wojewoda śląski w kwestii finansowania pobytu uchodźców w domach negocjował ramię w ramię z samorządami - w tym regionie współpraca jest, choć początki były trudne. Natomiast niektórzy wojewodowie podejmują autorytarne decyzje, wydają polecenie i kończą temat. Poza tym wojewodowie mają ograniczone zasoby. Dlatego postulowaliśmy, aby zdecentralizować zarządzanie kryzysem w znaczeniu czysto operacyjnym, gdy potrzebne jest natychmiastowe podejmowanie decyzji. Twierdzę, że prezydent dużego miasta ma większy potencjał instytucjonalny do działania niż wojewoda. Obecnie jesteśmy w roli petenta. To jeszcze można zmienić.

Schronienia w Polsce szukają kolejne osoby uciekające przed wojną. Czy rząd informuje samorządy, czego powinny się spodziewać w kolejnych dniach?

W weekend po raz pierwszy usłyszeliśmy prośbę, aby przygotować obiekty wielkopowierzchniowe na przyjęcie uchodźców i następnie aplikować do rządu o wyposażenie tych miejsc w łóżka i koce. Wchodzimy w kolejną fazę kryzysu, gdy dotychczasowe miejsca schronienia i mieszkania prywatne nie wystarczają, aby przyjąć kolejnych przybyszów. W pierwszych dniach kryzysu zaledwie 2-3 proc. osób nie wiedziało, gdzie zmierza. W pierwszym tygodniu marca było to około 10 do 20 proc, a obecnie nawet 40 proc. uchodźców przyjeżdża i nie wie, co robić dalej.

Jest plan na relokację?

Współpracujemy między samorządami, wymieniamy się informacjami dotyczącymi tego, kto i gdzie ma jeszcze wolne miejsca. Jednocześnie ambasador Ukrainy prosi swoich rodaków, żeby jechali w głąb Polski i nie koncentrowali się na wschodzie i Warszawie. W mniejszych ośrodkach, w mniejszych miastach i gminach wiejskich mamy dla uchodźców naprawdę ciekawą ofertę. Trochę żal, że nie chcą tam zostawać. Mają do tego oczywiście prawo. Jednak jest to różnie przyjmowane przez społeczności lokalne, które się przygotowują, a okazuje się, że z autobusu z uchodźcami nikt nie chce wysiąść, by u nich korzystać ze schronienia. Trzeba zacząć mówić głośno o tym, że gdy pierwszy etap kryzysu minie uchodźcy będą musieli zacząć układać tu sobie życie na nowych warunkach, przede wszystkim szukać pracy. Dlatego trzeba mówić otwarcie: pomagamy wam jak możemy, ale pomóżcie też sobie. Część uchodźców zapewne zdecyduje się na wyjazd za granicę, choć najczęściej nie chcą one oddalać się od Ukrainy licząc na szybki powrót do swoich domów.

W jakiej perspektywie samorządy otrzymają pieniądze na pomoc Ukraińcom?

Usłyszeliśmy zapewnienie, że pierwsze miliardy złotych zostaną uruchomione w poniedziałek. Niech będzie to i wtorek, ale te środki muszą się szybko pojawić. Rezerwy samorządowe oparte głównie na połowie procenta budżetu przeznaczonego na zarządzanie kryzysowe już się skończyły. Dobrze, że udało się wynegocjować senatorowi Zygmuntowi Frankiewiczowi poprawkę, która odblokuje na pomoc uchodźcom środki budżetu obywatelskiego. To wciąż jednak pieniądze samorządowe.

Specustawa w obecnym kształcie zadowala samorządy?

Oczywiście, że nie rozstrzyga ona o wszystkich kwestiach istotnych dla udzielania pomocy dla uchodźców z Ukrainy. Dlatego namawiamy przedstawicieli rządu, aby od poniedziałku rozpocząć pracę nad kolejnym pakietem przepisów. Z jednej strony, aby uszczegółowić zapisy uchwalonej przez Sejm ustawy, a z drugiej po to by wprowadzić kolejne narzędzia prawne i finansowe pozwalające rozwiązywać wciąż nowe wyzwania w udzielaniu wsparcia dynamicznie rosnącej grupie uchodźców.

Zwrócimy się do samorządów, by przekazywały swoje uwagi i propozycje dotyczące tej kwestii, wynikające praktyki działania i wymagające jak najszybszego uregulowania.

W obecnej specustawie brakuje chociażby przepisów uszczegółowiających wypłacanie środków osobom prywatnym przyjmującym uchodźców; zasad finansowania pobytu w domach pomocy społecznej i pochówków. Uważamy, że powinny zostać uelastycznione regulacje dotyczące tworzenia żłobków przez obywateli Ukrainy – jeśli rząd się na to nie zgodzi, obecne przepisy w tym zakresie będą martwe. Kolejną delikatną kwestią są szczepienia zwłaszcza dzieci, które trafią do żłobków, przedszkoli i szkół. Będziemy się zastanawiać nad przepisami, które ułatwią uznawanie dyplomów kształcenia zawodowego i innymi rozwiązaniami ułatwiającymi uchodźcom znalezienie pracy. To oczywiście tylko wybrane przykłady, zagadnień wymagających uregulowania jest dużo więcej.

Poza tym ruszamy z ofertą informacyjną kierowaną do gmin: wkrótce odbędą się spotkania, warsztaty, poświęcone „specustawie ukraińskiej”.

Do samorządów mam natomiast prośbę, aby wykorzystywali swoje kontakty z lokalnymi regionalnymi partnerami w całej Europie i przekazywali informacje i zdjęcia obrazujące sytuację na Ukrainie i w Polsce w związku z napływem uchodźców. Nie tylko po to by poznali prawdę o tym jak walczy o wolność Ukraina, lecz także po to by dowiedzieli się jak wielkiego wsparcia udzielamy uciekającym przed wojną. Może dzięki rozpowszechnianiu tej wiedzy Unia Europejska podejmie bardziej konkretne i na większą skalę działania pozwalające nam pomagać uchodźcom.