Na początku, jak mówią eksperci, najważniejsze jest ograniczenie wjazdu najstarszym i najbardziej trującym pojazdom oraz sensowne wytyczenie obszaru. Prace należy zacząć od badań i analiz, które będą podstawą do konsultacji z mieszkańcami.
Na początku, jak mówią eksperci, najważniejsze jest ograniczenie wjazdu najstarszym i najbardziej trującym pojazdom oraz sensowne wytyczenie obszaru. Prace należy zacząć od badań i analiz, które będą podstawą do konsultacji z mieszkańcami.
Nowelizacja ustawy z 2 grudnia o elektromobilności i paliwach alternatywnych, która daje gminom możliwość tworzenia stref na elastycznych zasadach, czeka już na publikację w Dzienniku Ustaw. Przepisy dotyczące stref czystego transportu (SCT) wejdą w życie 14 dni po publikacji. Dla samorządów to zielone światło do podjęcia działań na rzecz ograniczenia smogu komunikacyjnego. Do tej pory, poza jednym wyjątkiem, nikt nie chciał się tego podjąć - m.in. ze względu na sztywne ustawowe rygory. Kraków, który strefę wprowadził, poniósł klęskę. Pytanie, czy teraz będzie inaczej.
Dla kogo zakaz
Przypomnijmy, że na postawie starych przepisów SCT mogły tworzyć tylko miasta i gminy powyżej 100 tys. mieszkańców i tylko na terenie śródmiejskiej zabudowy lub jej części (stanowiącej zgrupowanie intensywnej zabudowy). Wjeżdżać do SCT mogły jedynie samochody elektryczne, napędzane wodorem lub gazem ziemnym - tych jednak wciąż jest mało. Gmina musiała z zakazu wyłączać pojazdy mieszkańców - teraz tego przymusowego wyłączenia, zapisanego w ustawie nie ma. W efekcie miasta miały wybór: stworzenie ekskluzywnego obszaru z restrykcyjnym zakazem lub - po dopuszczeniu pojazdów przedsiębiorców, dostawców i innych, utworzenie strefy, która nie wpłynie na zmniejszenie emisji spalin.
Teraz zgodnie z art. 39 ust. 1 nowelizacji, by ograniczyć negatywne oddziaływanie emisji zanieczyszczeń z transportu na zdrowie ludzi i środowisko, każda gmina może ustanowić strefę czystego transportu obejmującą drogi, dla których jest zarządcą. Oznacza to, że decyzja, czy JST chcą ustanowić strefę, jak to zrobić i na jakim obszarze, należy do nich. Nowe przepisy, inaczej niż do tej pory, dają samorządom ogromną swobodę w decydowaniu, które pojazdy obejmie zakaz wjazdu do strefy (oprócz wyłączonych z zakazu na mocy ustawy).
Bartosz Piłat, ekspert ds. polityk transportowych Polskiego Alarmu Smogowego (PAS), przestrzega jednak gminy przed tworzeniem „stref wydmuszek” , które nie obejmą pojazdów mieszkańców, lub ustanowionych zaledwie na jednej ulicy. Przypomina, że samochody mieszkańców stanowią od 2/3 do 3/4 pojazdów poruszających się w każdym mieście. - Samorządy powinny pamiętać, że wszelkie wyłączenia z zakazu wjazdu do strefy będą musiały być uzasadnione. Wojewoda zawsze będzie mógł uchwałę unieważnić, jeśli SCT nie będzie spełniała swojego określonego wprost w ustawie celu, czyli nie będzie ograniczała negatywnego oddziaływania emisji zanieczyszczeń z transportu. Bez objęcia zakazem pojazdów mieszkańców nie ma na to szans - dodaje. Przypomina przy tym, że tworzenie stref czystego transportu nie jest obowiązkowe. - Jeśli jakieś miasto będzie chciało się ośmieszyć, tworząc strefę wydmuszkę, zrobi to na swoje ryzyko - zaznacza.
Od czego zacząć
Miasta, którym realnie zależy na ograniczeniu emisji spalin z transportu, rozpoczynają od badań i analiz. Strefę czystego transportu ponownie planuje utworzyć Kraków (będzie to drugie podejście, ale pierwsze na podstawie znowelizowanej ustawy o elektromobilności). Miasto już dwa lata temu zbadało stężenia zanieczyszczeń pochodzących z emisji z transportu. - Teraz badania powtarzamy, m.in. po to, by sprawdzić, w jakim tempie następuje wymiana samochodów na mniej emisyjne - mówi Sebastian Kowal z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie. Wyniki pozwolą oszacować rezultat ustanowienia SCT, tj. - o ile obniży się stężenie zanieczyszczeń, gdy zakaz obejmie określoną grupę pojazdów. Badania pokażą też, jakie są wiek samochodów i emisja zanieczyszczeń oraz to, jak pojazdy jeżdżące po mieście wpływają na jakość powietrza. ZTP Kraków razem z Krakowskim Alarmem Smogowym od 29 listopada do 13 grudnia 2021 r. planowały zbadać ok. 100 tys. aut (rzeczywistą emisję spalin samochodowych metodą zdalnego pomiaru).
Do ustanowienia SCT przymierza się także Warszawa. - Badania emisji spalin na terenie miasta zostały już wykonywane, obecnie wyniki są opracowywane i jak tylko będą dostępne, zostaną opublikowane i będą stanowiły materiał wyjściowy do dyskusji o wdrożeniu SCT - mówi Konrad Klimczak z urzędu m.st. Warszawy. Miasto wkrótce będzie dysponować badaniem emisji spalin oraz dodatkową analizą kosztów i korzyści związanych z wprowadzeniem Strefy Czystego Transportu. - Da to nam odpowiedź, na jakim obszarze i w jakim zakresie wprowadzać ewentualne ograniczenia, na przykład do jakiej normy EURO - dodaje.
Ale badania i analizy są kosztowne. Miasta, które dysponują ograniczonymi środkami, mogą jednak bazować na publicznych danych oraz na dostępnych już badaniach emisji spalin pojazdów przeprowadzonych przez polskie i zagraniczne instytucje. Danych o jakości powietrza w większych miastach dostarcza Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ) - niektóre wyniki oraz raporty są dostępne online. - Do oszacowania tego, za jaką część tych zanieczyszczeń odpowiada transport, można wykorzystać dane rejestracyjne pojazdów - mówi Bartosz Piłat. Na podstawie informacji o stanie technicznym pojazdów i badań emisji można następnie oszacować ilość pochodzących od nich zanieczyszczeń. Zdaniem eksperta tak opracowane dane są wystarczającą podstawą do ustanowienia SCT w mieście.
/>
Na celowniku najwięksi truciciele
Eksperci podkreślają, że nie ma jednego dobrego rozwiązania dla wszystkich miast. Pewne jest natomiast to, co wynika z przeprowadzonych dotąd badań: wyeliminowanie nawet niewielkiej grupy najstarszych pojazdów pozwala na znaczne obniżenie emisji stężeń trujących substancji. - Na początek wystarczy więc strefa z łagodnymi obostrzeniami w oparciu o standardy emisji EURO - mówi Bartosz Piłat.
Efektem wprowadzenia takiej łagodnej SCT będzie - oprócz poprawy jakości powietrza - także to, że mieszkańcy dowiedzą się, że w przyszłości ich pojazd może nie mieć możliwości wjazdu do strefy. - Wpłynie to na wybory konsumenckie. Ktoś, kto myśli o wymianie 15-letniego pojazdu, zastanowi się, czy nie lepiej postawić na mniej luksusową markę, bo dzięki temu za te same pieniądze kupi pojazd o wyższym standardzie EURO - mówi Bartosz Piłat. Uważa, że miasto na przygotowanie strefy potrzebuje co najmniej 18 miesięcy. Jeśli więc pierwsze SCT weszłyby w życie w połowie 2023 r., wówczas samochody EURO 4 z silnikiem Diesla będą miały 17 lat. - Będzie to około 2-2,5 proc. pojazdów - zaznacza.
W trakcie dyskusji nad projektem nowelizacji w Sejmie pojawił się pomysł, aby gminy przygotowywały harmonogram wprowadzenia ograniczeń dla pojazdów obejmujący osiem lat. Takiego obowiązku jednak nie ma. Eksperci podkreślają natomiast, że zarówno mieszkańcy, jak i przedsiębiorcy powinni mieć czas na przygotowanie się do obostrzeń, które będą ich dotyczyć. Dodają, że wyniki dotyczące pomiaru zanieczyszczeń to dobry punkt wyjścia do dyskusji.
Niektórzy nie mają wyjścia
Pierwsze SCT powstaną zapewne w największych miastach - tam są zasoby, środki, ale i największy problem z emisjami pochodzącymi z transportu. Inne miasta i gminy będą miały łatwiej, bo będą mogły korzystać z tych doświadczeń. Kraków jest zobligowany do utworzenia SCT przez uchwałę nr XXV/373/20 Sejmiku Województwa Małopolskiego z 28 września 2020 r. w sprawie Programu ochrony powietrza dla województwa małopolskiego. Zobowiązuje on do przygotowania szczegółowego planu wdrożenia strefy czystego transportu w oparciu na normach emisji EURO oraz strefy w wersji pilotażowej w ciągu roku od wejścia w życie przepisów krajowych, umożliwiających jej wprowadzenie. Także stolicę do wdrożenia stref ograniczonego transportu zobowiązuje mazowiecki POP.
Eksperci przekonują, że z SCT nie ma na co czekać. Z powodu zanieczyszczenia powietrza w Polsce przedwcześnie umiera ponad 10 razy więcej osób niż w skutek wypadków drogowych. W ubiegłorocznym raporcie Najwyższa Izba Kontroli zauważyła, że w miastach spaliny mają znaczący wpływ na liczbę przedwczesnych śmierci, w tym na ciężki przebieg COVID-19. Jednocześnie, co wytknęła NIK, brakuje kluczowych rozwiązań prawnych, które umożliwiłyby ograniczenie użytkowania najbardziej szkodliwych dla środowiska samochodów. ©℗
poleca
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama