Nie 400 zł, jak domagano się we wniosku, ale 5 tys. zł grzywny wymierzył sąd burmistrzowi Jastarni, który zignorował prawo i nie przekazał do sądu skargi na swoją bezczynność.

Sprawa ma swój początek w wyborach korespondencyjnych na Prezydenta RP, które usiłowano przeprowadzić wiosną 2020 r. przy udziale Poczty Polskiej (PP). Operator próbował uzyskać spisy wyborców od władz lokalnych. Rozesłał niepodpisane e-maile, w których zażądał od wójtów, burmistrzów i prezydentów przekazania tych danych. Spora część odmówiła i wówczas dane przekazało Ministerstwo Cyfryzacji.
Sieć Obywatelska Watchdog Polska niedługo po nieudanych wyborach zdecydowała się sprawdzić, które gminy przekazały dane PP. Dlatego też rozesłała do wszystkich wnioski o udostępnienie informacji publicznej. Jeśli okazuje się, że któryś z włodarzy przesłał dane wyborców, to organizacja składa zawiadomienie do prokuratury. Uważa bowiem, że nie było ku temu podstawy prawnej.
W przypadku burmistrza Jastarni Watchdog Polska trzykrotnie ponawiała swój wniosek.
– Burmistrz za każdym razem udzielał odpowiedzi wymijającej, stwierdzając, że wszystkie podejmowane czynności odbywały się zgodnie z kalendarzem wyborczym. Na każde z tych pism stowarzyszenie odpowiadało, że przesłana wiadomość nie stanowi odpowiedzi na pytanie zadane we wniosku i że prosi o konkretną odpowiedź, czy pomiędzy 27 kwietnia a 9 maja 2020 r. urząd przekazał dane wyborców Poczcie Polskiej – relacjonuje Szymon Osowski, prezes Sieci.
Ostatecznie burmistrz poinformował, że przekazał spis wyborców, ale nie wskazał daty, kiedy to zrobił. Stowarzyszenie skierowało więc wniosek o ukaranie go za bezczynność. Składa się go za pośrednictwem organu, a ten powinien przesłać go do sądu administracyjnego. Burmistrz Jastarni nie zrobił tego jednak, dlatego Watchdog Polska wystąpiła do sądu o wymierzenie włodarzowi grzywny w wysokości 400 zł.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku nie tylko uznał, że kara jest uzasadniona, lecz także sam z siebie postanowił ją mocno podwyższyć i wymierzył 5 tys. zł grzywny.
„Sąd wziął pod uwagę, że opóźnienie w przekazaniu skargi do sądu na dzień złożenia wniosku wynosiło prawie cztery miesiące oraz że trwa ono nadal. (…) Co więcej, organ zignorował wystosowane do niego przez sąd dwukrotnie wezwania o udzielenie odpowiedzi na wniosek oraz przesłanie akt sprawy, co uniemożliwiało uwzględnienie jakichkolwiek okoliczności usprawiedliwiających zwłokę w przekazaniu skargi. Wreszcie, Sąd ustalając wysokość grzywny musiał mieć też na uwadze charakter sprawy będącej przedmiotem skargi, która nie została mu przekazana. Podkreślić trzeba, że skargi na bezczynność wymagają niezwłocznego rozpoznania przez sąd (…)” – napisano w uzasadnieniu postanowienia.
W praktyce grzywnę pokryje urząd, gdyż jest ona nakładana na organ, a nie na osobę. Sam fakt jej podwyższenia ponad 12 razy w stosunku do wniosku świadczy natomiast o tym, że sąd uznał naruszenie za poważne.
– Nie pamiętam, aby sąd w sprawach z wniosku o wymierzenie grzywny tak zdecydowanie orzekł ponad to, co we wniosku. Rzeczywiście jednak brak przekazania skargi zmierza do zablokowania dostępu do informacji publicznej – komentuje Szymon Osowski.

orzecznictwo

Postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku z 18 listopada 2021 r., sygn. akt II SO/Gd 19/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia