Rosnące koszty emisji CO2 postawiły przedsiębiorstwa ciepłownicze w trudnej sytuacji finansowej. Część z nich, o czym branża mówi wprost, stoi na granicy utraty płynności finansowej.

W ostatnim czasie wprowadzono zmiany dotyczące uwzględniania w taryfach za ciepło rosnących kosztów związanych ze spalaniem węgla. Przedstawiciele branży podkreślają jednak, że potrzebne są środki dla nierentownych spółek na transformację. W innym wypadku niedoinwestowanym przedsiębiorstwom ciepłowniczym grozi upadłość.
W pierwszej kolejności musimy zauważyć, że zaopatrzenie mieszkańców w energię cieplną jest zadaniem własnym gminy, na co wskazuje przepis art. 7 ustawy o samorządzie gminnym (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1372 ze zm.). Zadania własne z kolei dzielimy na zadania obowiązkowe (obligatoryjne) i fakultatywne. Zaopatrzenie mieszkańców w energię cieplną należy co prawda do zadań własnych, ale fakultatywnych. Oznacza to, że gmina ma jedynie – w miarę posiadanych możliwości (zwłaszcza finansowych) – realizować to zadanie. Jest z nim analogicznie jak chociażby ze zbiorowym zaopatrzeniem w wodę i zbiorowym odprowadzaniem ścieków – nie wszyscy mieszkańcy są podłączeni do sieci, a ci, którzy nie są, korzystają z szamba, przydomowej oczyszczalni ścieków albo mają własne ujęcie wody (typu studnia) itp. Tak samo jest z dostarczeniem ciepła – wielu mieszkańców ma własne źródła zasilania, czy to gazowego, czy też na węgiel i nie są podłączeni do tzw. cieplika miejskiego.
Duża część przedsiębiorstw ciepłowniczych to spółki komunalne i w tym przypadku trudno sobie wyobrazić sytuację, że gmina pozwoli, aby jej spółka, kolokwialnie mówiąc, upadła. W takim przypadku zakładam, że gmina wszelkimi możliwymi sposobami będzie próbowała ratować spółkę, np. dokapitalizując ją. Upadłość takiej spółki jest trudna do wyobrażenia, bo gmina chociażby społecznie i politycznie nie może sobie na taką ewentualność pozwolić – co by się stało bowiem z tysiącami jej mieszkańców, którzy z dnia na dzień straciliby źródło ciepła? Jeśli spółka ciepłownicza jest prywatna, to przypuszczam, że w takim przypadku na wypadek jej problemów finansowych gmina również będzie próbowała w jakiś sposób ratować sytuację, np. wykupując udziały lub akcje w takiej spółce.
Temat jest tak naprawdę na bardzo dużym stopniu ogólnego rozważania „co by było, gdyby...”, bowiem każdy przypadek i tak będzie rozpatrywany indywidualnie.