Miasta zostały podwójnie poszkodowane przez pasażerów – nie dość, że radykalnie spadły dochody z biletów, to gapowicze przestali zwracać uwagę na kary
Miasta zostały podwójnie poszkodowane przez pasażerów – nie dość, że radykalnie spadły dochody z biletów, to gapowicze przestali zwracać uwagę na kary
Z raportu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA wynika, że łączny dług, który mają do spłacenia z tego tytułu, wynosi obecnie niemal 512,5 mln zł. Od 2018 r. wzrósł on o 37 proc. Największy przyrost widać wśród nieletnich: ich zobowiązania za jazdę na gapę wzrosły w tym czasie ponad 12-krotnie.
Jak wskazują dane KRD, choć nieletni nie stanowią głównej grupy wśród zadłużonych, to niepokojący jest trend: w rejestrze jest już tysiąc osób przed 18. rokiem życia, głównie to dziewczęta. Jak mówią eksperci, właśnie w tej grupie najszybciej rósł w ostatnich trzech latach dług. Jeszcze w 2018 r. suma ich zobowiązań przekraczała ledwo 40 tys. zł, dziś to już 12 razy więcej – ponad pół miliona złotych.
Jak wynika z sondy DGP, to spory problem dla samorządów. Tym bardziej że również wskutek pandemii bardzo mocno odczuły spadek przychodów z opłat za korzystanie z transportu miejskiego – rzędu 30–50 proc. We Wrocławiu spadek w 2020 r. w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku wyniósł 40 proc. To – jak wyliczają urzędnicy – efekt wprowadzania m.in. ograniczeń w przemieszczaniu się, limitów pojemności pojazdów komunikacji miejskiej, zamknięcia szkół oraz placówek oświatowych, a także zakazu prowadzenia istotnej części działalności gospodarczej oraz społecznej. – W efekcie nastąpił drastyczny spadek podróży komunikacją miejską we Wrocławiu, a co za tym idzie spadek dochodów z biletów – przyznają urzędnicy.
Oto przykłady: w Gdyni w 2020 r. spadek wynosił ponad 40 proc. i wciąż nie widać odbicia – spadek w porównaniu do 2019 r. nadal wynosi ok. 30 proc. W Bydgoszczy wpływy z biletów zmniejszyły się o ponad połowę, spadając w okresie marzec 2020 r. – luty 2021 r. z 11,1 mln zł do 5,5 mln zł. W Częstochowie, jak przyznają urzędnicy, w szczycie pandemii straty w wyniku spadku sprzedaży biletów odnotowano na poziomie 1 mln zł miesięcznie. W Krakowie w marcu 2019 r. wpływy ze sprzedaży wyniosły 25,8 mln zł, a w marcu 2020 r. 16,1 mln, o prawie 10 mln mniej.
Pomysły, jak radzić sobie ze stratami, miasta mają różne: w Częstochowie rozważany jest szereg kampanii mających na celu zachęcić pasażerów do powrotu do komunikacji miejskiej oraz akcje poprawiające dostępność biletów. Ułatwienia przy ich zakupie to zresztą posunięcia w wielu miastach. Włodarze przyznają jednak zgodnie, że kolejnym poważnym problemem jest ściągalność mandatów za jeżdżenie na gapę. W związku z tym oraz rosnącymi stratami m.in. Wrocław postanowił poważnie potraktować walkę z gapowiczami. Rada miasta podniosła w tym roku opłaty za jazdę bez biletu ze 150 do 280 zł.
– Zwiększyliśmy też liczbę kontrolerów, a od 1 stycznia współpracujemy z Krajowym Rejestrem Długów. Pozwala nam to na wpisanie osób zalegających z zapłatą należności na listę dłużników prowadzoną przez KRD. Może to utrudnić gapowiczowi ubieganie się o pożyczkę czy np. zakup czegoś na raty – wylicza Patryk Załęczny z urzędu miasta we Wrocławiu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama