Średnio o 7–8 proc. w skali kraju wzrosną stawki opłat za wodę i ścieki na najbliższe trzy lata. Wody Polskie uznały, że w wielu przypadkach firmy wodociągowo -kanalizacyjne zawyżały proponowane nowe taryfy

„Na straży niskich cen – taryfy 2021” – tak Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie reklamowało wczorajszą konferencję w sprawie nowych cen za wodę i ścieki. W tle trwa konflikt z władzami samorządowymi, które zarzucają krajowemu regulatorowi, że ten działa w sposób polityczny. Niewykluczone, że niektóre spory będą musiały rozstrzygnąć sądy.
Z danych przekazanych przez Wody Polskie wynika, że na ponad 2,5 tys. nadesłanych przez przedsiębiorstwa wodociągowe wniosków taryfowych 798 nie uzyskało pozytywnej decyzji zatwierdzającej taryfę, a 177 zostało odrzuconych z powodu braków formalnych. A to jeszcze nie koniec, bo ponad 600 wniosków jest nadal analizowanych przez dyrektorów regionalnych zarządów gospodarki wodnej (RZGW).
Prezes Wód Polskich Przemysław Daca przekonywał, że nadrzędnym celem było niedopuszczenie do wprowadzenia zbyt wysokich marż w nowych taryfach, by uchronić mieszkańców przed drastycznymi podwyżkami. Jak dodał, regulator jest skłonny zaakceptować marże jedynie w wysokości 6–7 proc., i to jeśli byłyby dobrze uzasadnione.
Jednocześnie Daca zarzucił samorządom (które w większości przypadków są udziałowcami przedsiębiorstw wod.-kan.), że zyskami wypracowanymi przez spółki wodociągowe łatają swoje budżety. – W latach 2015–2019 wyciągnęły z przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych ponad pół miliarda złotych przez wypłatę dywidendy. Negatywnymi rekordzistami są tu Wrocław, Bielsko-Biała, Gdańsk, Lublin, Łódź i Opole. Są to też w większości miasta, które próbują w sposób zdecydowany zwiększyć taryfy za wodę i ścieki, czyli wprowadzić ukryty podatek dla mieszkańców. Naszym zdaniem jest to działalność karygodna – mówił prezes Wód Polskich.
Samorządy ripostują, że regulator działa w sposób polityczny. – Niestety Wody Polskie stawiają się w roli dobrego policjanta, a samorząd ma odgrywać rolę tego złego – ocenia Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Twierdzi, że część spraw znajdzie swój finał w sądzie. – Wody Polskie, blokując zmiany taryf w sposób politycznie umotywowany i nieuzasadniony, w dłuższej perspektywie działają na szkodę naszych mieszkańców. Musimy mieć z czego modernizować i rozbudowywać infrastrukturę wodociągowo-kanalizacyjną – argumentuje.
Spór między przedsiębiorstwami wodociągowo-kanalizacyjnymi a Wodami Polskimi o ceny usług toczy się od wiosny, czyli od czasu, gdy trzeba było zacząć składać nowe wnioski taryfowe. Ponieważ ostatnie były przygotowywane w 2018 r., a nowe mają obowiązywać przez najbliższe trzy lata, przedsiębiorstwa zaproponowały spore wzrosty opłat, sięgające nawet 20–30 proc. Tłumaczyły, że w ostatnim czasie bardzo zmieniły się warunki ekonomiczne, w jakich funkcjonują: wzrosły ceny energii, zagospodarowania komunalnych osadów ściekowych oraz koszty pracownicze.
Główne zarzuty samorządów dotyczą żądań Wód Polskich przy uzasadnieniu wniosków taryfowych. Zwracają uwagę, że regulator oczekuje przedłożenia mu dodatkowych – niewymaganych przepisami prawa – dokumentów, takich jak np. zestawienie zatrudnienia czy udowodnienie starań o zwolnienie z podatku od nieruchomości części budowli tworzących sieć wodno-kanalizacyjną. Zdaniem lokalnych władz to jest tylko pretekst, by utrącić nawet dobrze uzasadnione wnioski taryfowe.
Z tymi zarzutami nie zgadza się krajowy regulator. – Każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie, a projekt taryfy badany jest całościowo i wszechstronnie przez pryzmat przepisów prawa, biorąc pod uwagę warunki danego przedsiębiorstwa i zasadę ochrony interesów odbiorców usług przed nieuzasadnionym wzrostem cen i stawek opłat – odpowiadają Wody Polskie. Twierdzą, że zakres dokumentów i informacji, które według ustawy muszą być dołączone do wniosków, to „obligatoryjne minimum”. – Zatwierdzanie taryf odbywa się na zasadach określonych w kodeksie postępowania administracyjnego. Oznacza to, że organ regulacyjny nie jest związany tylko katalogiem dokumentów i informacji wymienionych w ustawie o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków – argumentują Wody Polskie. Z tym tokiem rozumowania nie zgadza się Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich. – Sam fakt, że w k.p.a. obowiązuje zasada swobodnej oceny dowodów, nie oznacza jeszcze, że na tej podstawie możemy żądać wszystkiego i wydać decyzję na podstawie tego, co nam się wydaje, w oderwaniu od przesłanek określonych prawem materialnym – twierdzi.
Część spółek uzyskała zielone światło na podwyżki. W Gdańsku nowa taryfa weszła w życie 26 lutego 2021 r. W pierwszym roku jej obowiązywania tamtejsze gospodarstwa domowe płacą 4,51 zł za m sześc. wody i 6,10 zł za odprowadzenie m sześc. ścieków, co daje łączną kwotę 10,61 zł netto. W drugim roku to odpowiednio 4,86 zł i 6,34 zł (razem 11,20 zł), a w roku trzecim – 5,11 zł i 6,54 zł (razem 11,65 zł). ©℗